El. MŚ 2018. Rumunia - Polska. Lewandowski znów na celowniku

Adam Nawałka w meczu z Rumunią (11.11) będzie mógł po raz pierwszy po Euro 2016 skorzystać z duetu Michał Pazdan-Kamil Glik. Jednak jego rywal, Christoph Daum również będzie miał ten komfort. W piątek w Bukareszcie (20.45, relacja na żywo w Sport.pl) zmierzy się najlepsza defensywa poprzednich eliminacji z najskuteczniejszym atakiem.

Każdy zna już ten schemat: patrzymy na rywali, sprawdzamy środkowych obrońców i zastanawiamy się, jak będą starali się powstrzymać Roberta Lewandowskiego. - On był najważniejszą różnicą w klasie między dwoma drużynami - zgodnie mówili o napastniku Bayernu Monachium selekcjonerzy Danii i Armenii, którym Polak strzelił w sumie cztery gole.

Sposoby na powstrzymanie Lewandowskiego są różne, ale pytania o kapitana pojawiają się zawsze. Czasem słyszymy, że Lewandowskiego w pierwszej kolejności należy odciąć od podań. Jednak czasem i taka taktyka nie pomaga: z Danią wystarczyło, że Łukasz Piszczek wykopał daleko piłkę, którą przejął napastnik, uciekł trójce rywali i strzelił gola. Ormianie jak tylko mogli odpychali napastnika od własnego pola karnego, ale w ostatniej akcji meczu nie byli w stanie nic zrobić: jedno dokładne dośrodkowanie i Polacy zgarnęli trzy punkty.

Inne możliwości znamy z meczu w Astanie oraz niemal całego Euro 2016. Należy traktować Lewandowskiego jak najgorzej, kryć go blisko i agresywnie, prowokować do reakcji, a na sile ataku straci cała drużyna. We Francji napastnika faulowano 14 razy, Kazachowie tylko w trakcie 90 minut zrobili to ośmiokrotnie.

Wiemy, kto wyłączy Lewego?

Jaki sposób wybierze Christoph Daum jeszcze nie wiadomo, ale znani są środkowi obrońcy, których zadaniem będzie powstrzymać Lewandowskiego: sprowokować go, wyprzedzić, zabrać miejsce i wybić z rytmu. Polak zwykle świetnie radzi sobie z presją, gdy zmarnuje jedną okazję to nie pozwala, by niepowodzenie siedziało mu z tyłu głowy. Jeśli już czymś frustracja się przejawia, to dyskusją z arbitrem spotkania. Im więcej czasu poświęca na rozmowę o decyzjach sędziego, tym mniejszym jest zagrożeniem.

- Gdybyście na chwilę wyłączyli kamerę i starali się rozpisać skład, to pewnie trafilibyście dziewięć z jedenastu nazwisk wyjściowego składu - powiedział na pierwszej konferencji przed meczem z Polską Christoph Daum. On może się cieszyć, bo po kontuzji do drużyny wrócił obrońca Napoli, Vlad Chiriches, który powinien zagrać obok kapitana Rumunów, Dragosa Grigorego. To współpraca, która była najsilniejszym ogniwem drużyny na Euro 2016 i teraz dostanie zadanie poradzenia sobie z Lewandowskim.

Świeżość dyscypliny

- Rumunów pamiętam jako zespół doskonale zorganizowany taktycznie. Na Euro był to bardzo niewdzięczny rywal - powiedział Łukasz Fabiański spytany o charakterystykę najbliższych rywali. Może to opis ogólny, ale trafiony - w Rumunii nikt nie kryje tego, że indywidualnie mają słabszych piłkarzy od Polaków.

Dlatego Daum skupił się właśnie na tych elementach, które z przeciętnych zawodników tworzą ponadprzeciętny zespół. Zaczynał jak Adam Nawałka: od wprowadzenia jasnych, choć czasem ostrych zasad dla piłkarzy, potem dyscyplinę przenosząc na boisko. - Jego podejście jest jak powiew świeżego powietrza - słyszymy od rumuńskich dziennikarzy, którzy cenią niemiecki porządek w porównaniu do bałaganu powszechnego dla piłki nożnej w ich kraju.

Siła w krzyku

Jak bronią Chiriches i Grigore? Pierwszy z nich jeszcze grając w Tottenhamie miał opinię mocno niepewnego: nie radził sobie z intensywnością ligi oraz fizycznością napastników. W ostatnich dwóch sezonach w Anglii i po przenosinach do Neapolu rozpoczął w pierwszym składzie tylko 18 ligowych meczów. Ale w tym sezonie po kontuzji miał przekonać do siebie Maurizio Sarriego, a włoskie media chwalą jego współpracę z Kalidou Koulibalym. Jednak Piotr Zieliński i Arkadiusz Milik mogą Lewandowskiemu zdradzić, że 26-latek dobrze gra przeciwko napastnikowi odwróconemu tyłem do bramki, z kolei słabiej radząc sobie z rywalem nacierającym w kierunku jego pola karnego.

Grigore wydawałoby się, że jest już "po drugiej stronie rzeki". Jednak zanim 30-latek trafił do ligi katarskiej grał na dobrym poziomie w Tuluzie w Ligue 1 oraz wcześniej w Dinamie Bukareszt. Obecnie w Al Sailiya rzadko mierzy się z napastnikami najwyższej klasy, wokół siebie ma również przeciętnych piłkarzy. Może świadczyć o tym wynik jego ostatniego meczu: porażka 4:6 z El Jaish. W jego rozgrywkach mało kto myśli o defensywie, tempo jest wolniejsze, często trudno o wzorową organizację.

Jednak są powody dla których Daum uznał, że Grigore także w jego zespole będzie kapitanem i pierwszoplanową postacią. To przede wszystkim umiejętność czytania gry, ustawiania się i organizowania całej defensywy. Lider Rumunów nie jest najlepszym piłkarzem reprezentacji, ale tym najgłośniejszym i o największym posłuchu. Zresztą nie ma przypadku w tym, że jego zastępcą jest Chiriches. Daum na tych pozycjach ma dwóch bardzo odpowiedzialnych obrońców, a to przekłada się na cały zespół.

Rekordy do przebicia

Dokładnie tak, jak przekładało się w poprzednich eliminacjach. Wtedy Chiriches i Grigore zagrali ze sobą w dziewięciu z dziesięciu meczów, w ośmiu Rumuni nie stracili gola. W całych kwalifikacjach tylko dwa (najmniej ze wszystkich drużyn w Europie!), pięć razy mniej od Polaków. Podobnie jest na drodze do mundialu w Rosji: gdy Nawałka martwi się przeciekającą defensywą (pięć goli wpuszczonych w trzech meczach), Daum nawet wymieniając pojedyncze elementy dostawał porządne efekty (jedna stracona bramka).

Tym bardziej po powrocie pary Chiriches-Grigore należy spodziewać się problemów z przebiciem defensywy Rumunów. A przecież Lewandowski nie będzie miał obok siebie Arkadiusza Milika, o grze biało-czerwonych na jednego napastnika na razie wiele dobrego nie można powiedzieć. Jeśli już, to tyle, że wszystko jak zwykle ma opierać się na kapitanie.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.