W grudniu zeszłego roku rozgrywający był w Houston przez 12 dni, zagrał w dwóch meczach przedsezonowych, ale przed startem rozgrywek został zwolniony, bo zespół potrzebował pieniędzy na zatrudnienie środkowego Samuela Dalemberta. Teraz do Houston wrócił jako gwiazda. Rockets zaoferowali mu 25 mln dolarów za trzy lata gry, a New York Knicks, gdzie gwiazda Lina rozbłysła, kontraktu nie zablokowali.
Na jego pierwszy trening w hali Rockets przyszły tłumy dziennikarzy, a Lin spokojnie odpowiadał na kolejne pytania, bo do szumu wokół swojej osoby zdążył się już przyzwyczaić w Nowym Jorku i latem podczas czterodniowej wyprawy do Pekinu i na Tajwan, skąd pochodzą jego rodzice. - Nie wiem, czy już jestem twarzą drużyny. Mamy młody zespół, każdy da z siebie wszystko. Nie mamy jednej gwiazdy, która nas zaciągnie do sukcesów, musimy o to walczyć wszyscy - powiedział.
Jak donoszą amerykańskie media przed sezonem Lin schudł około pięciu kilogramów, a na wtorkowym treningu po raz pierwszy od kontuzji zapakował piłkę do kosza. - Czuję się lżejszy i mi z tym dobrze. Z moim zdrowiem jest wszystko w porządku, nie mogę się już doczekać pierwszego meczu - mówił.
Lin do Houston przyjechał już w poniedziałek, ale wcześniej spytał swojego kolegę z drużyny Chandlera Parsonsa, czy może przekimać się u niego na kanapie, dopóki nie kupi sobie mebli. Parsons wrzucił zdjęcie sms-a od Lina na swojego Twittera . W poprzednim sezonie Lin nocował na kanapie Landry'ego Fieldsa dzień przed przełomowym meczem z New Jersey Nets.
Rockets rozpoczną oficjalny obóz przedsezonowy tak jak pozostałe drużyny 1 października, ale część koszykarzy przygotowuje się do rozgrywek indywidualnie. Zespół z Houston sezon zainauguruje 31 października wyjazdowym meczem z Detroit Pistons.
Komentarze (0)
NBA. Jeremy Lin gwiazdą treningu Rockets
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy - napisz pierwszy z nich!