Wtorkowy, czwarty etap okazał się jak dotąd najdłuższy, może nie pod względem liczby kilometrów, ale czasu, potrzebnego na podjęcie kilku ważnych decyzji. Około północy Team Dimension Data potwierdził, że Mark Cavendish zmuszony jest wycofać się z wyścigu z powodu urazu kości łopatkowej. Szkoda. Tym bardziej, że również z powodów zdrowotnych droga Cavendisha na Tour de France była w tym roku wyjątkowo długa.
We wtorek późnym wieczorem zobaczyliśmy też oświadczenie grupy BORA-hansgrohe, która złożyła oficjalny protest wobec decyzji sędziów, wykluczającej Petera Sagana z wyścigu. Argumentowano w nim, że Słowak nie widział Cavendisha, trzymał się swojej linii jazdy i próbował doskoczyć do koła poprzedzającego go Alexandra Kristoffa (Katusha).
Ostatecznie w środę po godzinie 11 protest został odrzucony, a decyzja o wykluczeniu podtrzymana.
Do późnej nocy trwały też dyskusje na temat wczorajszych wydarzeń. Po początkowym wzburzeniu i oczekiwaniu surowej kary dla Sagana, wypowiedzi gwałtownie łagodniały, gdy została już ogłoszona. Wielu komentatorów, ekspertów i kolarzy, po dokładniejszym przyjrzeniu się powtórkom video zaczęło coraz bardziej skłaniać się do opinii, że wina mistrza świata nie jest tak ewidentna, jak się początkowo wydawało, a kara wykluczenia z wyścigu jest zdecydowanie zbyt surowa. Klasę pokazał między innymi Andre Greipel (Lotto Soudal), który przyznał wprost: „Czasami powinienem najpierw zobaczyć zdjęcia, zanim cokolwiek powiem” i przeprosił Sagana, którego tuż po etapie skrytykował za zbyt agresywną jazdę.
Ostatnią niewiadomą był start Johna Degenkolba (Trek-Segarfedo), który wczoraj przekoziołkował przez leżącego Cavendisha i również mocno się poobijał. Rano jednak drużyna poinformowała, że Degenkolb pojawi się na starcie 5. etapu.
Tak więc Sagan jedzie do domu, Cavendish na rekonwalescencję, a Degenkolb na Deskę Pięknych Dziewcząt (La Planche des Belles Filles).
Piąty etap - stosunkowo krótki (160,5 km) - wiódł z Vittel na szczyt La Planche de Belles Filles i był pierwszym etapem, klasyfikowanym jako górski, z metą na szczycie pierwszej kategorii, gdzie stawką było 20 punktów do koszulki w grochy. Tradycyjnie już tuż po starcie uformowała się ucieczka, ale tym razem zabrali się do niej kolarze z wysokich miejsc w generalce: czwarty Edvald Boason-Hagen (Dimension Data), szósty Philipe Gilbert (Quick-Step) oraz Thomas De Gendt (Lotto-Soudal), Thomas Voeckler (Direct Energie), Dylan Van Baarle (Cannondale-Drapac), Jan Bakelants (AG2R-La Mondiale), Mickaël Delage (FDJ) i Pierre-Luc Périchon (Fortuneo-Oscaro).
Obecność w ucieczce kolarzy z pierwszej dziesiątki zmusiła peleton do intensywnej pracy i kontrolowania sytuacji, ale w takim układzie cały wyścig dojechał prawie do początku podjazdy pod La Planche des Belles Filles. Tutaj mieliśmy okazję zobaczyć, w jakiej dyspozycji jest Michał Kwiatkowski. Polak z grupy Sky narzucił ogromne tempo na początku podjazdu, prowadzona przez niego grupa wyłapała wszystkich uciekinierów oraz pogubiła wszystkich, którzy nie dysponowali odpowiednią mocą i w rezultacie na ostatnie trzy kilometry podjazdu ruszyła już tylko grupa faworytów do zwycięstwa w wyścigu. Wśród nich również Rafał Majka.
Na niespełna dwa kilometry przed metą bardzo mocny atak przypuścił Fabio Aru (Astana), a goniąca go grupa zbyt późno rozpoczęła kontratak. W momencie, kiedy za pogoń zabrał się Christopher Froome, grupa faworytów się porozrywała, a Rafał Majka puścił koło Bardeta i został kilkanaście metrów za goniącymi. Fabio Aru zademonstrował niesamowitą dyspozycję, utrzymał narzucone przez siebie tempo i niezagrożony wpadł na metę, zyskując 16 sekund nad Danielem Martinem (Quick-Step) i 20 sekund nad Froomem. Majka na metę wjechał dwunasty, z 40-sekundową stratą do zwycięzcy.
Po pierwszym górskim etapie w klasyfikacji generalnej nastąpiły spore przetasowania: żółtą koszulkę założył Froome, Geraint Thomas spadł na drugie miejsce, trzeci jest Fabio Aru. Rafał Majka, mimo drobnego spóźnienia w ostatnim ataku, awansował na dziesiąte miejsce i traci do Froome’a minutę i dziesięć sekund.
Najbliższe dwa dni to znów etapy płaskie, więc prawdopodobnie w czołówce zmieni się niewiele. Najbliższa szansa na większe zamieszanie dopiero w sobotę, kiedy wyścig ponownie zacznie się wspinać.
Ile czasu na reakcję ma kolarz, kiedy tuż przed nim wydarzy się kraksa?
Niewiele. Bardzo niewiele. Właściwie nie ma go wcale.
Komentarze (7)
Tour de France. Fabio Aru zwycięża u Pięknych Dziewcząt, Rafał Majka melduje się w dziesiątce najlepszych w TdF. Etap 5.
Typować zwycięstwo Majki w sytuacji gdy ten walczy w generalce , albo Kwiatkowskiego na czasówce to niegodne kogoś kto mieni się ekspertem.
Jeżeli chodzi o Rafała, to takie etapy z jednym niezbyt długim podjazdem na metę pokonywanym na świeżości mu nie leżą. Można było przekonać się o tym między innymi na Vuelcie gdzie również stracił kilkadziesiąt sekund na jednej z pierwszych większych górek kończących etap. Po prostu Rafał jest tempowcem i woli ciężkie etapy z duża liczbą podjazdów po których stawka na ostatniej górze jest już mocno pomęczona. Gorzej sie spisuje kiedy na podjeździe jadą zrywami na świeżaka.
Na ciężkich górskich etapach Rafał powinien wypaść lepiej niz dzisiaj i nadrobić kilka pozycji w generalce. Jak dobrze pójdzie to zakręci sie w okolicy 5-6 miejsca.
By the way: dziś mogliśmy się przekonać, że w istocie w górach Rafał nie może liczyć na żadne wsparcie od swojej drużyny.