Czy KSW byłoby dziś tu, gdzie jest, gdyby nie pojawienie się Mariusza Pudzianowskiego? Na to pytanie nigdy nie poznamy odpowiedzi, być może poradziliby sobie i bez niego na wznoszącej fali popularności MMA w Polsce. Niemniej były mistrz świata strongman bez cienia wątpliwości nadał tej fali sporo impetu, a jego walka z Marcinem Najmanem na KSW 12 w grudniu 2009 roku to jedna z najważniejszych w historii federacji.
Wtedy mało kto, a zapewne sam Pudzianowski, spodziewał się, że zostanie on w tym sporcie tak długo. Niemniej minęło prawie 15 lat, a on nadal tu jest. Na koncie ma aż 26 walk (17 wygranych) i wiemy już, że stoczy jeszcze przynajmniej jedną. Dojdzie do tego 16 listopada w Gliwicach na historycznej gali KSW 100. Poznaliśmy już kilka zestawień tego wydarzenia, a walce wieczoru słynny Mamed Khalidov (37-8-2) stanie do walki z niepokonanym mistrzem wagi półśredniej Adrianem Bartosińskim (16-0). Pas nie znajdzie się na szali, jako że panowie zawalczą w wadze średniej.
Co do Pudzianowskiego nie wiadomo jeszcze, z kim wejdzie do klatki. Na pewno nie będzie to inny najsilniejszy człowiek świata Eddie Hall. Choć KSW chce ostatecznie doprowadzić do takiego starcia, "Pudzian" zresztą też już przyjął wyzwanie Amerykanina, to na KSW 100 do tego nie dojdzie. Potwierdzał to sam współwłaściciel KSW Martin Lewandowski. Wszystko przez to, że Hallowi niedługo ma urodzić się dziecko. Wśród potencjalnych rywali dla 47-latka wymieniało się też doświadczonego i znanego z walk na gołe pięści Łukasza Parobca (14-10-2), ale nic nie zostało jeszcze potwierdzone.
Nieznajomość rywala nie przeszkadza jednak Pudzianowskiemu w przygotowaniach. Były strongman zamieścił na Instagramie nagrania i zdjęcia z mat WCA (Warszawskie Centrum Atletyki). Trenuje tam m.in. ze znanym z gal freakfighterskich Denisem Labrygą, co widać na jednej z fotografii. Niektórzy fani mogą uznać to za dość kontrowersyjne.
Wszystko przez to, że za Labrygą ciągnie się skandal związany z potrąceniem przez niego kobiety na pasach. W dodatku pod wpływem alkoholu. Do sytuacji doszło w kwietniu tego roku. Zawodnik Clout MMA przyznał się do wszystkiego, uznając w dodatku swoją winę i przepraszając poszkodowaną. Podkreślał jednak, że nie wydmuchał na alkomacie aż tyle, ile podawały media, a same oskarżenia kobiety, że ten zaraz po zdarzeniu próbował ją przekupić, były fałszywe.
- Pani Lauro, przykro mi, że tak się stało, ale jestem zdziwiony, że dzień później, po zdarzeniu, zamiast odpoczywać, lata pani po mediach i mnie oczernia, głosząc nieprawdę w paru kwestiach - twierdził w oficjalnym oświadczeniu.