Kulisy kariery Justyny Kowalczyk i historia biegów narciarskich w jednej książce. Przeczytaj >>
Petra Majdić: Ja nie wiedziałam, że biegnę z pięcioma złamanymi żebrami. Justyna wie, że ma złamaną kość, i musi zadecydować. Ale o ile wiem, leczenie trwa już od trzech tygodni, może jest na tyle dobrze, że nie ma obaw. Ja nie mogę nikomu powiedzieć, że robi mądrze albo niemądrze. Justyna jest sportsmenką ze szczytu, zna swoje ciało.
- Były. USG, a ono złamania kości nie pokaże. Mogliśmy tylko zobaczyć, jak jest z mięśniami. I dostałam zgodę kanadyjskiego lekarza na start. O złamaniach dowiedziałam się dopiero po sprincie, gdy zostałam wysłana do szpitala. Czułam się coraz gorzej, nie było już wyjścia. Tam rentgen pokazał dwa złamane żebra, a następne badanie - kolejne trzy. Nie dam Justynie żadnych rad, musi sama zdecydować.
- Boli, ale przecież my tak straszny ból znamy też z treningów, gdy nic nie jest złamane. Treningi w biegach narciarskich są brutalne dla ciała, jeśli nie wejdziesz za granicę bólu, nie zrobisz postępu. Sportowiec jest zżyty z bólem. Tak zostajesz zwycięzcą, mistrzem. I Justyna też to świetnie zna.
- Uf, jeszcze jak. Bezlitosny ból. Ale cały czas sobie powtarzałam: "Przetrwałaś jesień, czas najstraszniejszych treningów. Piekło. Chcesz, żeby to poszło na marne? Cała jesień cierpień?". Tam na igrzyskach ból był straszniejszy, ale przynajmniej krótszy. A wiedziałam, że następnej szansy na olimpijski medal już w karierze nie dostanę. Trzymam kciuki za Justynę. A jutro za Sylwię Jaśkowiec w sprincie [Majdić jest partnerką życiową trenera polskiej kadry Ivana Hudaca - red.].
Niestety, tak. Mam nadzieję, że stanie się inaczej, że znajdzie się godna jej rywalka, trzymam kciuki za Charlotte Kallę, za inne dziewczyny. Ale Bjoergen jest tak bystra na trasie i tak doświadczona, że na pewno może zebrać kilka złotych medali.
Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live na iOS , na Androida i Windows Phone