Soczi 2014. Kto wkurzył Justynę Kowalczyk? Prezes, trener, komentator. To po ich słowach pokazała zdjęcie rentgenowskie stopy

Justyna Kowalczyk w niedzielę opublikowała zdjęcie rentgenowskie stopy, na którym widać złamaną kość. W rozmowie z TVP powiedziała, że do zrobienia zdjęcia skłoniły ją reakcje na sobotni bieg łączony "różnej maści ekspertów", którzy znają się na biegach narciarskich jak ona na astronomii. Kto tak naprawdę wkurzył Kowalczyk i jakie wypowiedzi ją zabolały?

Wszystkie tajemnice, kontrowersje i skandale biegów narciarskich w jednej książce. Przeczytaj >>

- Do zrobienia zdjęcia skłoniły mnie reakcje na wczorajszy bieg różnej maści ekspertów. Chciałam czarno na białym pokazać, że z różnymi ocenami eksperckimi ludzi, którzy znają się tak na biegach narciarskich jak ja na astronomii, można było poczekać - powiedziała Kowalczyk w rozmowie z Sebastianem Parfjanowiczem dla TVP Sport .

31-letnia Polka była w wywiadzie bardzo konkretna. Z jej słów jasno wynika, że po biegu łączonym, w którym zajęła szóste miejsce, zdenerwowały ją komentarze trzech osób: prezesa związku Apoloniusza Tajnera, komentatora Bogdana Chruścickiego (obaj w rozmowie wymienieni z nazwiska) oraz jej pierwszego trenera Stanisława Mrowca.

Jakie słowa zabolały Polkę?

Przede wszystkim Kowalczyk była zła na prezesa Apoloniusza Tajnera. - Zajęłam szóste miejsce w konkurencji, która była najmniejszą moją szansą medalową tutaj, i to po upadku, który mnie szansy pozbawił. Zajęłam szóste miejsce po bardzo dobrym biegu zwłaszcza stylem dowolnym, być może ociężałym, jak mówi mój prezes, ale bardzo dobrym i skutecznym - powiedziała biegaczka.

Nie udało nam się znaleźć wypowiedzi Tajnera, w którym używa słowa "ociężała". Być może chodzi Kowalczyk o wywiad dla stacji TVN, w którym stwierdził, że spodziewał się po Kowalczyk trochę więcej i że zazwyczaj jest bardziej dynamiczna.

Apoloniusz Tajner dla TVN:

"Spodziewałem się więcej, chociaż miałem przed tym biegiem niepokój związany z kontuzją stopy, którą odniosła 19 stycznia. Wyraźnie było widać, że pod koniec pierwszej części klasyka Justyna była zmęczona. Gdy jest w najlepszej dyspozycji, ma w sobie dużo dynamiki, a tutaj była spowolniona. Potem ten drobny upadek przy zmianie nart spowodował, że grupka jej odeszła i nie mogła jej już potem dogonić. A potem już zrezygnowała i pilnowała tego szóstego miejsca".

Cała wypowiedź Tajnera TUTAJ .

O Bogdanie Chruścickim też Kowalczyk mówiła konkretnie w rozmowie z TVP. - Czuję, że bez względu na to, co się dzieje w moim bucie, jako sportowiec w tym wieku, i jako kobieta, zasługuję na szacunek. Nie będę się o niego prosić, ale wydaje mi się, że ostatnie 15 lat pracy jest warte szacunku, a nie wypowiedzi pana Bogdana Chruścickiego czy mojego pierwszego trenera - stwierdziła biegaczka.

Prawdopodobnie chodzi o poniższą wypowiedź Bogdana Chruścickiego dla serwisu Eurosport.onet.pl.

Bogdan Chruścicki dla Eurosport.onet.pl:

"Jeśli Justyna miała kontuzję, to nie wiem, po co startowała ostatnio w Toblach. Nie wiedzą tego również dziennikarze, którzy są w Soczi. Może wiedzą członkowie ekipy. Nic z tego nie rozumiem".

Cała wypowiedź Chruścickiego TUTAJ .

Co wkurzyło Kowalczyk w wypowiedzi jej pierwszego trenera, trudno już zgadnąć. Prawdopodobnie chodzi o jego wypowiedź dla Polskiej Agencji Prasowej, w której stwierdził odwrotnie, niż uważa Kowalczyk, że "ten bieg jej nie wyszedł".

Stanisław Mrowca dla PAP:

"Widać było, że Justyna nie doszła do pełni sił po kontuzji stopy. Środki przeciwbólowe też niestety zrobiły swoje, więc ten bieg jej nie wyszedł".

Cała wypowiedź Mrowca TUTAJ

Chruścicki zdążył już skomentować zarzuty pod swoim adresem ze strony Kowalczyk. "Nie mam zamiaru się do tego odnosić, nie mam ochoty wdawać się w te dyskusje. Nigdzie nie powiedziałem, że coś jest nie tak. Szanuję to, że nie chce mówić więcej o kontuzji. To jej sprawa" - stwierdził.

Poniżej cały wspomniany wywiad Justyny Kowalczyk dla TVP:

Więcej o: