Wodny świat według Z Czuba

Dla niektórych święta to jajka (dużo jajek), dla innych święconka, dla jeszcze innych jaja w wykonaniu Przyrowskiego. Ale są też tacy, którzy daliby sobie rękę uciąć zmoczyć za lany poniedziałek. A gdzie pojawia się ''lany'', tam pojawia się i woda. A jak woda, to i wiele rzeczy które przychodzą do głowy jednej którejś redakcji Z Czuba.

Dziwne urazy

Gdyby kierować się głównie newsami ze świata sportu, miejsce zwane ''łazienką'' zdawałoby się bardziej niebezpieczne niż wycieczka emo zwiedzająca fabrykę żyletek. Santiago Canizares 11 dni przed wyjazdem na mundial w Korei nadepnął pod prysznicem na butelkę wody kolońskiej, której odłamki przecięły mu ścięgna w stopie. Wychodząc spod prysznica z kolei pośliznął się i zepsuł Carlos Tevez . Teraz podprysznicowy poślizg wyłączył także do końca sezonu środkowego Portland Trail Blazers Joela Przybillę . Sportowcy zdecydowanie nie lubią oglądać ''Psychozy'' Hitchococka. A jeśli już ją oglądają, ich krzyk niesie się między kontynentami.

Jeśli uznać, że ocean to taki prysznic, tyle że przerośnięty, to da się tutaj także podciągnąć Luca Longleya, który wiele lat temu (dokładniej sześć lat PLBJ - Przed LeBronem Jamesem) uszkodził sobie bark surfując.

Waldemar Marszałek

Człowiek, który się taflom wodnym nie kłaniał. Jeśli on był Spritem, to woda była... zwykłą wodą. Sześciokrotny mistrz świata (ostatni tytuł w wieku 51 lat) i czterokrotny mistrz Europy (po raz ostatni mając lat 54) w zawodach motorowodnych. W swojej karierze wyczerpał statystyczną liczbę wypadków przypadającą na jeden średniej wielkości kraj europejski. Najgroźniej było w 1982, kiedy podczas zawodów na berlińskim jeziorze Gatow roztrzaskał się tak, że przeżył śmierć kliniczną. Już rok później sięgnął jednak po kolejny tytuł mistrza świata. Jego kartonowa atrapa w skali 1:1 stoi w Sevres jako wzorzec tytanu .

Ostatni mecz drugiej rundy MŚ 1974 Polska - Niemcy

Słynny ''mecz na wodzie'', choć biorąc pod uwagę stan murawy frankfurckiego Waldstadion należałoby go raczej nazwać ''meczem pod wodą''. Jak zwykle na naszej drodze stanęli Niemcy, przez których ''Orły Górskiego'' nie awansowały do wielkiego finału i na posiadaczy tytułu ''F-16 Górskiego''. Do teraz mówi się, że gdyby nie mokre boisko i członek koła Anonimowych Bramkoholików Gerd Muller, to właśnie Polacy wyszliby zwycięsko z tego boju, a dziś mielibyśmy w kolekcji nie tylko mistrzostwo świata 1974, ale też bylibyśmy mocarstwem od morza do morza, a Europa nie byłaby strefą euro tylko złotówki. Mielibyśmy też zawsze słoneczną pogodę, Stolicznaję lecącą z kranu, a New York Times zabiegałby o choćby małą wzmiankę na Z Czuba.pl.

Piłka wodna

Jeden z najbardziej niedocenianych sportów na świecie. Jest w nim wszystko co lubimy w piłce nożnej - piłka jest okrągła, bramki są dwie, padają gole , a na obu połowach trwa nieustająca walka . Do tego zawodnicy nie mają reklam na kąpielówkach, irytująco gigantycznych kontraktów, symulowanie faulu kończy się wypluwaniem hektolitrów wody i nie gra w niego Bayern Monachium.

Hokej na lodzie

Patrz ''Piłka wodna''. Tylko na zamarzniętej wodzie, bez kąpielówek i z gigantycznymi kontraktami.

Piłka nożna

Nie pytajcie o narkotyki, ale ciąg myślowy jednego z redakcyjnych kolegów wyglądał następująco: woda - pływanie - Michael Phelps - trawa - murawa - stadion - piłka nożna. Także tak, zapewne da się też połączyć Wayne`a Rooney z łupkami bitumicznymi.

ŁM

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.