Kajetan Kajetanowicz: Dobre pytanie na początek (śmiech). Do każdego rajdu oczywiście staramy się przygotować jak najlepiej, bo rajd to jest egzamin. Podobnie jak w szkole czy na studiach - im więcej czasu poświęcimy na naukę, poznanie, trening, tym później jest łatwiej. Faktycznie, byliśmy dobrze przygotowani i wszystko zagrało perfekcyjnie, wręcz tak jak w zegarku. Czy byłem na to gotowy? Zawsze jestem pozytywnie nastawiony i chcę walczyć o zwycięstwo, o jak najwyższe miejsce. Jednak za każdym razem trzeba dobrze ocenić sytuację, zwłaszcza że nadal nie mamy dużego doświadczenia. W Jannerze już startowaliśmy - dwa lata temu, w debiucie, zajęliśmy drugie miejsce w klasie, rok temu wygraliśmy trzy z pierwszych pięciu oesów i prowadziliśmy w rajdzie, więc przed tegorocznym startem byliśmy dobrze nastawieni.
- Przede wszystkim uwielbiam jeździć po śniegu. To jest nawierzchnia, którą kocham. Mieszkam w górach, więc tego śniegu mam nieco więcej niż w innych częściach kraju. Z drugiej strony ostatni rajd w prawdziwie zimowych warunkach jechałem w 2012 r. (rok i dwa lata temu w Austrii nie było śniegu - przyp. red.). Co prawda w lutym ubiegłego roku jechaliśmy też zimowy Rajd Liepaja na Łotwie, ale tam ścigaliśmy się na zaśnieżonych szutrach i korzystaliśmy z opon z długimi kolcami, więc warunki były inne niż w tym roku w Austrii. Teraz wszystkie składniki, wszystkie przyprawy spowodowały, że efekt końcowy był zaskakujący nawet dla nas. Ja sam wciąż nie mogę w to uwierzyć. To nie znaczy, że nie wierzyłem w sukces, ale nie spodziewałem się aż takich różnic. Ale w mistrzostwach Europy piękne jest właśnie to, że każdy rajd jest inny. To wielkie wyzwanie. Gdy jeździłem w mistrzostwach Polski, wydawało mi się, że każda runda jest zróżnicowana. Dopiero starty w Europie pokazały mi, że w Polsce rajdy są dość podobne do siebie.
- Mam świadomość, jakie są oczekiwania. Zdaję sobie sprawę również z tego, z jakimi obciążeniami "na plecach" pojedziemy w następnym rajdzie. Nie tylko ze strony kibiców, ale także mediów, partnerów, przyjaciół... Zapewniam jednak, że zrobimy wszystko, żeby ta - nazwijmy to - presja nie miała znaczenia podczas rywalizacji. A na pewno nie będzie na nas negatywnie działać. Wręcz przeciwnie. Jestem pewien, że nie trzeba nas w ten sposób dodatkowo motywować, aczkolwiek jest to przyjemne (śmiech).
- Dokładnie tak - przede wszystkim pod śniegiem czy lodem mamy szuter, a nie asfalt. Dopiero drugi raz w życiu będę walczył w rajdzie na oponie wyposażonej w długi kolec, tzw. skandynawski, czyli taki, jakiego używa się np. w Rajdzie Szwecji. Te opony zachowują się kompletnie inaczej od tych, których używaliśmy podczas Rajdu Janner. Powiedziałbym nawet, że zachowują się zupełnie odwrotnie - tam gdzie jest ślisko (na samym lodzie lub na lodzie pokrytym śniegiem, na zmarzniętym mocno śniegu), łapiemy przyczepność, tam gdzie jest luźny, puszysty śnieg, tam nie ma przyczepności. Trzeba całkowicie zmienić myślenie, a można zrobić to tylko poprzez trening. Taki styl jazdy ma się stać nawykiem, który trzeba wypracować. Szybkie podejmowanie decyzji nie przychodzi, gdy śpimy lub gdy przygotowujemy się mentalnie. Tu każdy kilometr na testach jest na wagę złota.
- Uwielbiam jazdę w trudnych warunkach i nie mówię tego pod publiczkę. Im trudniej, tym lepiej. Słowem, im większe wyzwanie, tym mam większą satysfakcję. Zdaję sobie sprawę, że w Rajdzie Liepaja czeka mnie znacznie większe wyzwanie, bo są to kompletnie inne odcinki od tych choćby w Polsce, a dodatkowo będziemy tam rywalizować z lokalnymi kierowcami, którzy latami ścigają się w takich warunkach - na luźnym szutrze i śniegu.
- Nie obawiam się żadnego startu, bo kocham to robić. Podchodzę jednak do każdego z nich z pokorą i cieszę się, że przede mną tak wymagające sprawdziany. Bez cienia przesady mogę się przyznać, że zakochałem się w mistrzostwach Europy i uśmiecham się przed każdym rajdem. Rundy FIA ERC są fantastyczne i niesamowicie urozmaicone. Każda jest zupełnie innym wyzwaniem, co mnie niesamowicie rozwija jako kierowcę. W ubiegłym roku spodziewałem się, że najtrudniejszym egzaminem będzie Rajd Akropolu, w którym jeden dzień rozgrywano na asfalcie, a drugi na szutrze. I faktycznie nie było łatwo. Inny krajobraz, inna nawierzchnia, inne odcinki, nawet drzewa się inaczej układały (śmiech). To generowało u mnie nieco więcej stresu niż zwykle. Jednak mimo że pierwszy raz startowaliśmy w rajdzie z mieszaną nawierzchnią, wywalczyliśmy trzecie miejsce. To samo było z Rajdem Cypru. To rajd, który kiedyś był jedną z najtrudniejszych rund WRC. Przyłożyliśmy się do przygotowań i jako debiutanci zajęliśmy drugie miejsce.
W tym roku podchodzę do startów podobnie - z pokorą, ale i z wiarą w możliwości. Mamy duży szacunek do rywali i świadomość, z kim konkurujemy, ale też znamy swoją wartość i zamierzamy powalczyć. Sodówka jednak nam nie grozi. Od razu po Rajdzie Janner wzięliśmy się do pracy, rozmawiamy o tym, co można poprawić. Plan na łotewski rajd mamy już wyznaczony, chcemy wykorzystać możliwości. Dla mnie walka o kolejne zwycięstwo w mistrzostwach Europy jest następną szansą, którą otrzymujemy.
- Jestem bardzo zadowolony. To nowy egzemplarz, który ma na koncie dwa starty, w tym jeden mój w Rajdzie Janner. Rok temu awarie były zaskakujące nawet dla mechaników, którzy ciężko przy nim pracowali. Wiele z nich można nazwać "złośliwością rzeczy martwych", na które nie mieliśmy wpływu. Mam nadzieję, że w tym roku ten pech nas ominie. Oby "Kaja" - bo tak nazwaliśmy auto (właściwie zrobili to nasi kibice na Facebooku) - nas nie zawodziła.
- Taki jest cel, jednak pamiętajmy, że walka z fabrycznymi teamami i bardzo doświadczonymi kierowcami nie jest łatwa. Mamy fantastycznych sponsorów, świetnych kibiców i chcemy to wykorzystać. Zrobimy wszystko, żeby dążyć do celu, który jest jeden - zwycięstwo. Nie chcę studzić nastrojów, to zrozumiałe, że kibice mają nadzieję i w nas wierzą. To cieszy, dodaje powera i ta nadzieja wcale nie jest bezpodstawna. Mam wspaniałych kibiców i jestem pewien, że będą z nami na dobre i na dobre (uśmiech).
Łotewski Rajd Liepaja rozpocznie się 6 lutego i potrwa do 8 lutego. Kajetan Kajetanowicz jest liderem klasyfikacji generalnej oraz klasyfikacji Ice Masters w rajdowych mistrzostwach Europy. Kojoty, kraksy i piękne widoki, zobacz wyjątkowe zdjęcia z Rajdu Dakar