Większe trudności niż z piłkarzami przeciwnika Argentyńczycy mieli chyba jednak z wysokością w Andach. W kwietniu w podobnych warunkach podopieczni Diego Maradony przegrali z Boliwą 1:6. Ostatni raz dokładnie taki sam wynik osiągnęli w 1958 r. z Czechosłowacją.
Bramki dla Ekwadoru na wysokości niemal 3 tys. m n.p.m. (kilkaset metrów niżej niż w La Paz) zdobywali dopiero w ostatnich 20 minutach meczu Walter Ayovi i Pablo Palacios.
W pierwszej połowie bramkarz Ekwadoru brutalnie rozprawił się w polu karnym z zawodnikiem Manchesteru United Carlosem Tevezem. Do "jedenastki" podszedł sam poszkodowany i słabym strzałem nie zdołał pokonać golkipera gospodarzy.
To trzeci z rzędu wynik, podający w wątpliwość zdolności trenerskie Maradony. W sobotę Argentyna wymęczyła 1:0 z Kolumbią.
- Patrząc na to, jaki chłopcy dali dziś z siebie wysiłek, awansujemy na mistrzostwa świata w RPA - mówił optymistycznie Maradona. - Ale w piłce, gdy nie strzelasz, płacisz za to. Nie zamierzam jednak krytykować moich graczy. Zrobili wszystko, o co ich prosiłem - powiedział trener. Maradonie wyrwało się nawet, że zagrali "spektakularnie". - Ale wyszliśmy z tego z niczym - zakończył.
W następnym meczu 5. września Argentyną zmierzy się z Brazylią.
Pierwsze cztery ekipy wywalczą awans na mundial, piąta rozegra dwumecz z czwartym zespołem ze strefy CONCACAF.
Brazylia trzy punkty od awansu ?
Komentarze (0)
El. MŚ 2010: Argentyna przegrała z Ekwadorem
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy - napisz pierwszy z nich!