Gdyby nie problemy Adriana Sutila, a raczej jego bolidu Force India, Polak przejechałby najmniej okrążeń na drugim treningu. A tylko na nim jeździć się opłaciło - wreszcie tor był suchy.
Na pierwszym treningu najważniejsi kierowcy w stawce głównie siedzieli w garażach i patrzyli bezmyślnie w ekrany na ciężką pracę outsiderów zmagających się z mokrą nawierzchnią. Kiedy wreszcie tor lekko przesechł, wyjechali - na ostatni kwadrans. Najszybciej wtedy pojechał kolega Vettela, lider klasyfikacji kierowców Mark Webber.
Na pięć wyścigów przed końcem sezonu między dwoma kierowcami Red Bulla narasta zabójcza rywalizacja. Jak się ona skończy na torze, na którym o wypadek nietrudno?
Vettel - przed sezonem uważany za cudowne dziecko, w zespole traktowany na początku jako bezapelacyjny numer 1 - po drodze stracił wiele ze swojego powabu. Nie tylko nie wykorzystał możliwości najszybszego bolidu w stawce (aż siedem razy zdobywał pole position, ale startując z pierwszego miejsca, wygrał zaledwie jeden wyścig), ale też kolizjami psuł zabawę innym, w tym koledze z drużyny.
Ostatnie dwa Grand Prix nie były udane dla Niemca, niejako planowo, bo tory w Spa w Belgii i Monza we Włoszech nie pasują bolidom Red Bulla. Stąd najgorsze miejsca w kwalifikacjach, słabe wyniki w wyścigach. Dlatego podróż do Azji jest dla 23-letniego gołowąsa jak powrót na własne podwórko, gdzie ustala się zasady gry. Trzeba tylko wytrzymać pytania dziennikarzy o psychologię startu pod presją. Na torze idzie wszystko gładko.
Nie można tego powiedzieć o Kubicy. Polak nie walczy o trofeum w tym roku, choć matematycznie wszystko jest jeszcze możliwe. Jego zespół uważa, że w Singapurze możliwe jest nawet podium. Uliczny tor jest nieco podobny do Monako, gdzie Polak zajął trzecie miejsce.
Ale, żeby odegrać poważną rolę w wyścigu, trzeba na treningach sprawdzić unikalne rozwiązania aerodynamiczne. Tymczasem mechanicy Renault mieli kłopoty z ustawieniem kanału F poprawiającego szybkość na prostej. Kubica najcenniejszy czas przesiedział w garażu.
Kłopoty miał również Fernando Alonso z Ferrari - najszybszy kierowca ostatnich dwóch miesięcy. Po zbyt optymistycznym zaatakowaniu krawężników wylądował na poboczu. Takie zakończenie wyścigu może być w niedzielę udziałem wielu kierowców pod presją.
Kubica tłumaczy problemy z bolidem Renault