Relacja na żywo z wyścigu na ZCzuba.pl! ?
Często zdarza się, że gdy wszyscy w towarzystwie się śmieją, jedna osoba opuszcza głowę z zażenowaniem. Podczas sobotniej konferencji prasowej po kwalifikacjach do GP Singapuru taką osobą okazał się Fernando Alonso.
Żartownisiem był natomiast Sebastian Vettel, który osiągnął w sobotę drugi czas - został sklasyfikowany tuż za Hiszpanem z Ferrari. Niemiec uważa jednak, że może wygrać wyścig.
- Im wyżej jesteś, tym lepiej, ale podczas wyścigu wiele może się zmienić. Z tego, co pamiętam, Fernando zaczynał tu dwa lata temu z 15. pozycji i wygrał - przypomniał 23-latek.
Zawodnik Red Bulla uśmiechnął się znacząco i pozwolił sobie na pauzę. Dziennikarze zorientowali się, że chodzi o słynny wyścig z 2008 r., podczas którego Nelson Piquet celowo rozbił swój bolid, aby doprowadzić do wprowadzenia na trasę samochodu bezpieczeństwa, co pozwoliło jego hiszpańskiemu koledze przesunąć się w górę stawki. Sala wybuchnęła śmiechem. Nie cała.
- Twarz Alonso przybrała kolor należącego do niego bolidu ze stajni Ferrari - napisał w "The Independent" David Tremayne.
Rok temu wyszło na jaw, że podczas pierwszego GP Singapuru z 2008 r. ówczesny szef Renault Flavio Briatore nakazał Nelsonowi Piquetowi Jr. celowe rozbicie bolidu, by umożliwić koledze z zespołu - Fernando Alonso - zwycięstwo w wyścigu. W czasie neutralizacji wszystkie bolidy musiały zjechać na tankowanie. Alonso, który zatankował bolid wcześniej, zyskał na całym zamieszaniu.
Nie znaleziono dowodów na zamieszanie Hiszpana w ten spisek. Pozostałe osoby zostały ukarane, choć kara dla Renault była śmiesznie niska - dwa lata dyskwalifikacji w zawieszeniu. Briatore otrzymał dożywotni zakaz pracy w jakiejkolwiek rywalizacji odbywającej się pod egidą FIA. Szef inżynierów zespołu, Pat Symonds, dostał karę pięcioletniej dyskwalifikacji. Nelsinho Piquet za zeznania uzyskał immunitet, ale pracę stracił już wcześniej. Zwolnił go Briatore i zapewne dlatego kierowca zdecydował się ujawnić aferę.
Kubica musi liczyć na wypadki i deszcz ?