Mistrzowie świata wygrali cztery z pięciu ostatnich kwalifikacji, a dwa tygodnie temu w Walencji Sebastian Vettel miał dużą przewagę w czasówce i miażdżącą w wyścigu. Te statystyki to nie przypadek. Wyraźnie wskazują, kto obecnie ma najszybszy bolid. Rywale mają jednak nadzieję, że ten skok osiągów w Grand Prix Europy Niemiec zawdzięczał nie tylko drastycznie udoskonalonemu bolidowi, który za kulisami nazywano niemal nowym samochodem. Red Bullom sprzyjała także specyfika trasy typu start-stop oraz słoneczna pogoda i wysokie temperatury. Silverstone, to dla odmiany mało hamowania oraz liczne szybkie łuki, zachmurzone niebo i niemal pewne opady. Zmiana pola walki zapewne pomoże kilku innym ekipom - przede wszystkim najważniejszemu dla gospodarzy teamowi McLarena.
Mimo wszystko przewaga, nawet jeśli mała, powinna leżeć po stronie Red Bulla. Pytanie, czy wykorzystają ją kierowcy, bo od początku sezonu rzadko im się to udawało. Red Bull jest pierwszy w mistrzostwach, co wyraźnie pokazuje, że jest to najlepsze auto. W tym wyjątkowym sezonie to jednak za mało. Nie wystarczy prędkość bolidu. Ważne są także umiejętności oraz inteligencja zawodnika oraz bezbłędna strategia zespołu.
Czy Red Bull faktycznie ma dużą przewagę prędkości nad pozostałymi ekipami? Takie pytanie dostał drugi w mistrzostwach Mark Webber. - To Fernando prowadzi w mistrzostwach kierowców, ale my jesteśmy na czele w rankingu zespołów. Obaj z Sebastianem jesteśmy w czołówce tabeli kierowców, więc nasz samochód jest bardzo szybki. Moglibyśmy szukać wymówek i mówić, co można, lub trzeba było zrobić, ale taki jest sport motorowy. Rozwijamy nasz samochód tak szybko jak się da, ale najważniejszym parametrem jest liczba zdobytych punktów. Musimy wyciągać sto procent możliwości z naszej maszyny niezależnie od typu toru, a tutaj będzie kolejna okazja - powiedział Australijczyk. Jest jednak wielu kierowców, których nie zniechęci nawet przewaga prędkości "byków". A najlepsi z nich to Lewis Hamilton i Fernando Alonso.