- Witaj na Silverstone, w domu brytyjskiego sportu samochodowego - ten napis, umieszczony przy głównej alei, wita wszystkich przybyszy. Nie ma w nim nawet odrobiny przesady. Ten tor jest tak angielski, jak same wyścigi samochodowe i jak Hugh Grant, który zapowiedział swoją - nie pierwszą - wizytę tutaj. - W ten weekend zaserwujemy 50 000 gorących napojów, a kiełbaski, które zjedzą nasi goście ułożone w jednej linii dałyby długość 1.08 mili - zdradzają organizatorzy. Jak co roku oczekują tłumów, a trwający równocześnie Wimbledon w żadnym stopniu nie zmniejsza zainteresowania Formułą 1. Mecze finałowe będą zresztą transmitowane także na terenie toru.
- To jest nasz domowy wyścig! - powiedział dziś Sebastian Vettel, choć po każdym jego zwycięstwie zespołowi Red Bulla odgrywany jest hymn austriacki. - Nasza fabryka mieści się kilka mil stąd - dodał Niemiec. To samo może powiedzieć większość zawodników F1. Siedziby w Wielkiej Brytanii ma aż osiem z dwunastu zespołów! Wielka Brytania jest po prostu kolebką sportu samochodowego. Wiedzą to także ci wszyscy kierowcy, którzy w drodze do Formuły 1 jako nastolatkowie ścigali się na wielu tutejszych torach. Na przykład Fernando Alonso. - Mój angielski nie jest dobry, ale w 2001 roku był na poziomie zero. Więc było mi tu bardzo ciężko. Szczególnie na zakupach w sklepie - wspominał z uśmiechem kierowca Ferrari podczas dzisiejszej konferencji.
Silverstone ma wszystko, czego potrzeba, aby zasłużyć na miano kultowej, kochanej przez kierowców trasy - przede wszystkim świetną konfigurację, a jest bardzo szybki i trudny (kierowcy uwielbiają sekwencje bardzo szybkich łuków, na których ich ciała poddawane są przeciążeniom dochodzącym do 5g). Ma też wspaniałą historię, bo właśnie tu odbył się pierwszy wyścig F1 zaliczony do cyklu mistrzostw świata. Co więcej tor powstał na terenie byłego lotniska wojskowego, z którego startowały samoloty RAF-u, aby bronić wyspy przed inwazją niemiecką. Przez lata odbyło się tu wiele wspaniałych, dramatycznych wyścigów i takiego możemy oczekiwać także w najbliższą niedzielę.
Silverstone to także typowa brytyjska pogoda. A na ten weekend przepowiadane są deszcze - każdego dnia! Nie zniechęca to jednak miejscowych fanów. W zeszłym roku przez weekend przewinęło się tu 315 000 kibiców. Już piątkowe treningi obserwowało z trybun aż 88 000 osób, a niedzielny wyścig 122 000. Organizacja Grand Prix Wielkiej Brytanii w zeszłym sezonie przyniosła 54 miliony funtów zysku, z czego większość wydano w promieniu 60 mil od Silverstone.
Mało który tor może się pochwalić tak świetnymi statystykami. Przeciwnie - większość ma poważne problemy z frekwencją. Dlatego nie dziwi fakt, że Bernie Ecclestone mówi o organizacji na wyspach dwóch wyścigów w sezonie. Zarządzający prawami marketingowymi Brytyjczyk marzy o bolidach pędzących po ulicach Londynu. Jeśli w tych ciężkich czasach gdzieś jeszcze można w jednym roku urządzić dwa Grand Prix i na tym nie stracić, to chyba tylko w Anglii - ojczyźnie sportu samochodowego.