Weylandt upadł na zjeździe na trasie trzeciego etapu Giro d'Italia. Przy prędkości 70-80 km kilka razy uderzył głową o asfalt. Mimo reanimacji zmarł. Wczoraj kolarze uczcili pamięć Belga, nie ścigali się, przejechali etap powoli.
Piotr Wadecki: Każdego roku dochodzi do wielu upadków. Kolarze są zszywani, ich kości są składane nieraz wiele razy, często łamią obojczyki, nasza skóra jest oszlifowana przez asfalt. To jeden ze sportów z górnej granicy ryzyka. Ale paradoksalnie, i mówi to wielu z nas, tam gdzie jest bardzo niebezpiecznie, dochodzi do niewielu wypadków. Poważne skutki niosą za sobą upadki przy małych prędkościach, kiedy kolarz jest rozluźniony, peleton jedzie spokojnie. Przypomnę śmierć Kiwiliewa podczas wyścigu Paryż - Nicea. Jechał najwyżej 30 km na godzinie, droga była prosta. Upadł jednak tak nieszczęśliwie, że na drugi dzień zmarł. Inna sprawa, że wtedy nie było obowiązkowej jazdy w kaskach.
- Może Weylandt wyciągał akurat bidon, może zahaczył o kogoś, o coś. Był sprinterem, każdy sprinter jeździ dobrze technicznie.
- To był wypadek na finiszu. Prawdopodobnie któryś z kibiców wysunął się za barierkę. Jeden z nas go zahaczył i potem wszystko się posypało. Ja odniosłem największe obrażenia. Szybko zostałem przetransportowany helikopterem do szpitala. Byłem nieprzytomny dwa dni. Przeszedłem trepanacji czaszki. Po kilku miesiącach wsiadłem na rower.
- Jesteśmy przyzwyczajeni do upadków. Najgorsze, że uderzyłem głową o asfalt. Mimo że miałem kask, do tej pory mam bliznę na czole. Ale nie bałem się potem ścigać. Największy problem miała rodzina, gdy dowiedziała się z mediów, że mój stan jest krytyczny.
- Sylwek wraca do wyścigu z ubiegłego roku, w którym były odcinki szutrowe, dużo błota. Nie wiem, czy ten zjazd był aż tak bardzo niebezpieczny. Lekarz był od razu, Belga reanimowano. Upadł tak pechowo, że chyba to była śmierć na miejscu.
- W grupach UCI Pro Tour odgórnie przydziela firmę i rodzaj ubezpieczenia. W CCC każdy kolarzy jest ubezpieczony na milion 250 tys. euro. Składki są bardzo wysokie, ale wszystko pokrywa grupa.
- To są bardzo trudne decyzje dla organizatora, dla drużyny. Kolarz chciałby, żeby koledzy pojechali, uczcili jego pamięć. Wszyscy go teraz wspominają.
Kolarze uczcili pamięć Weylandta ?
Weylandt zmarł od razu po wypadku ?
85 km/h Weylandta. Jak do tego doszło?
Specjalny dział Sport.pl - wszystko o kolarstwie ?