PŚ w Zakopanem. Polscy skoczkowie wracają do domu. Piotr Żyła zapowiada ogień, niekoniecznie na skoczni

Karuzela Pucharu Świata po raz 22. w historii przyjechała do Zakopanego, gdzie czekają nas dwa wyjątkowe konkursy. - Na tej skoczni się wychowaliśmy. Cieszymy się, że obiekt został przebudowany - mówił Kamil Stoch na konferencji prasowej. - Zjem paprykę i będzie ogień, niekoniecznie na skoczni - śmiał się Piotr Żyła.

Polscy skoczkowie w Zakopanem rozpoczynają ostatni etap przygotowań do igrzysk olimpijskich w Pjongczangu. Skoczkowie przyznają, że zawody w Polsce to wielki stres, ale także olbrzymia radość. - Zakopane to dla znacznej większości z nas miejsce zamieszkania. Na tej skoczni się po prostu wychowywaliśmy. Cieszymy się, że możemy skakać na nowym obiekcie. O atmosferę oczywiście się nie boję – wiadomo, że będzie dobra. Ja jestem w dobrej formie. Czuję się dobrze i jestem przede wszystkim zdrowy. Teraz najważniejsze będzie, żeby oddać dobre skoki - mówił na konferencji prasowej Kamil Stoch

Z zawodów w Polsce bardzo zadowolony jest także Maciej Kot, który zaznacza, że ma swoją ścieżkę przygotowań do igrzysk olimpijskich, a pobyt  w Zakopanem może w tym pomóc.  - Cały czas trzymam się planu, MŚ w lotach nie były moim priorytetem. To, że nie zostałem włączony do składu nie spowodowało u mnie załamania. Zakopane to szczególne miejsce, atmosfera tutaj zawsze niosła mnie daleko. Moja forma musi jeszcze urosnąć przed Pjongczangiem. Dobrze, że jest Zakopane, można wypocząć, radość zeskoków jest większa - mówił przed rozpoczęciem konkursu Maciej Kot.

Polscy skoczkowie przyjechali do Polski dopiero w środę, a wcześniej zostali w Oberstdorfie, by potrenować na normalnej skoczni. Niestety, nie udało się zrealizować całego programu treningów. -  Skoki na mniejszych skoczniach po tych na mamutach nie są jakimś problemem, choć te próby na pewno się różnią - mówił Dawid Kubacki.

- Powrót na mniejszą skocznie dał możliwość popracowania nad techniką. Tam zdecydowanie lepiej widać błędy . Niestety, jeden trening nam wypadł, bo była okropna pogoda i mocno padał deszcz – zauważył Maciej Kot.

W swoim stylu odpowiadał także Piotr Żyła, który był pytany o to, czy dalej je paprykę, która stała się hitem w zeszłym roku. - Papryki mi nie brakuje. Ostatnio jadłem jej trochę mniej, no i moje próby były dużo słabsze. Zjem paprykę i będzie ogień, niekoniecznie na skoczni - śmiał się skoczek z Wisły.