Iga Świątek pewnie zmierza po czwarty tytuł Roland Garros. Jedyne problemy miała w starciu z Naomi Osaką w II rundzie, gdzie była o krok od odpadnięcia. Utrzymała jednak nerwy na wodzy, odrobiła stratę i wygrała trzysetowy bój. W kolejnych starciach rozbijała rywalki. Łatwo poradziła sobie też z trzecią rakietą świata, a od najbliższego poniedziałku wiceliderką Coco Gauff - 6:2, 6:4. Teraz zawalczy w finale, a jej przeciwniczką będzie Jasmine Paolini. Nie ulega więc wątpliwości, że to 23-latka będzie faworytką do zwycięstwa, choć Włoszka o polskich korzeniach nie zamierza wywieszać białej flagi i ma nawet plan, jak wyrwać kolejny tytuł z rąk rywalki.
Śmiało można powiedzieć, że Paolini jest tzw. czarnym koniem tegorocznej edycji Roland Garros. Pokonywała teoretyczne silniejsze konkurentki, jak Jelena Rybakina, a więc czwarta zawodniczka rankingu WTA. W półfinale gładko rozprawiła się za to z Mirrą Andriejewą, oddając młodziutkiej Rosjance zaledwie cztery gemy.
W starciu ze Świątek tak łatwo raczej nie będzie i wielu ekspertów skazuje ją na porażkę. Włoszka chce jednak udowodnić, że się mylą i na pomeczowej konferencji prasowej po starciu gry podwójnej wyjawiła, w jaki sposób zamierza zatrzymać Polkę. Przy okazji wypowiedziała się z szacunkiem o rywalce.
- Uważam, że Świątek robi wszystko całkiem dobrze. Efektem są kolejne zwycięstwa. Moim celem będzie jednak być czujną i jak tylko będzie to możliwe, to przejąć kontrolę nad grą. Oczywiście to nie będzie łatwe zadanie, ale postaram się ją przycisnąć i zrobić jej "krzywdę". W przeciwnym razie role się odwrócą. Gdy tylko dojdzie do nieco bardziej przystępnej akcji, to spróbuję zaatakować - podkreślała Paolini, cytowana przez oasport.it.
Wtórowała jej także Sara Errani, a więc partnerka deblowa Włoszki. Obie panie dotarły do finału Roland Garros. - Jasmine dobrze myśli. Oczywiście Świątek gra naprawdę imponująco, ale pamiętajmy: ona także jest dziewczyną, która tak jak my posiada dwie ręce, dwie nogi. Nie jest maszyną. W II rundzie musiała bronić piłek meczowych, więc miejmy nadzieje, że i tym razem będzie podobnie - mówiła Errani.
Włoszka przedstawiła też plan, jak ona spróbowałaby pokonać Świątek, gdyby była na miejscu Paolini. - Na pewno chciałabym grać we własną grę, czyli próbując naciskać i być agresywną, uporządkowaną. Oczywiście przeciwniczka jest potężna, ale uważam, że Jasmine też jest wielka i może dotrzymać jej kroku - dodawała.
O tym, kto ostatecznie wyjdzie zwycięsko z pojedynku Świątek - Paolini przekonamy się już w sobotę po 15:00. To właśnie wtedy rozpocznie się starcie Polki z Włoszką. Będzie to trzecie spotkanie tych tenisistek. Jak dotąd dwukrotnie triumfowała liderka rankingu WTA, tracąc zaledwie sześć gemów. Wygrywała w Pradze w 2018 roku (6:2, 6:1) i w US Open w 2022 roku (6:3, 6:0).
Zapraszamy do śledzenia relacji tekstowej z sobotniego finału Roland Garros na stronie głównej Sport.pl i w aplikacji mobilnej Sport.pl LIVE.