Billie Jean King za niespełna miesiąc skończy 80 lat, ale energią życiową mogłaby obdzielić kilka osób. Zdobywczyni 39 tytułów wielkoszlemowych (w tym 12 w singlu) nie brakuje też pomysłów na to, jak zadbać o wzrost popularności tenisa. Jej zasługi na rzecz tego sportu są na tyle duże, że trzy lata temu Fed Cup - jak dotychczas nazywano kobiece rozgrywki drużyn narodowych o wieloletniej tradycji - zmienił się w Puchar BJK. Tyle że w ostatnich latach zawody te mierzą się z dodatkowymi trudnościami, które są efektem konfliktu terminów z WTA Finals. Z tego powodu po raz drugi z rzędu w obsadzie turnieju finałowego tych rozgrywek zabraknie Igi Świątek. Choć wina znów leży po stronie WTA.
Grupa najlepszych tenisistek sezonu udział w WTA Finals zakończy 5 listopada. Dwa dni później rozpocznie się turniej finałowy Pucharu BJK. Krótki czas na odpoczynek to jedno, doliczyć trzeba jeszcze daleką podróż, bo Masters tenisistek odbędzie się w Cancun, a zawody z udziałem ekip narodowych w Sewilli. Z tego powodu Iga Świątek oraz Amerykanki Coco Gauff i Jessica Pegula zrezygnowały ze startu w Hiszpanii. W przypadku Polki powtórzyła się sytuacja sprzed roku. Wtedy imprezy te rozgrywano - odpowiednio w amerykańskim Fort Worth i Glasgow, a zakończenie pierwszej i rozpoczęcie drugiej dzielił tylko jeden dzień.
Zbieżność terminów to jeden problem, drugim jest fakt, że z ogłoszeniem gospodarza kobiecego Mastersa czekano aż do początku września (termin podano w czerwcu). Gospodarz turnieju finałowego drugich rozgrywek znany był już od maja. Poszczególne narodowe federacje mające w składzie topowe zawodniczki liczyły, że WTA uwzględni to przy swoim wyborze, by zwiększyć szanse występ gwiazd w obu imprezach. Tym bardziej ważne to było u Polek, które dostały "dziką kartę" do turnieju finałowego Pucharu BJK z nadzieją na udział Świątek, ówczesnej liderki światowego rankingu.
Nastąpiła zaś właściwie powtórka z ubiegłego roku. Wówczas także aż do września czekano ze wskazaniem gospodarza WTA Finals, gdzie już wcześniej wiadomo było, że zaraz potem kilka z uczestniczek miałoby grać na innym kontynencie. Świątek apelowała wówczas o zmiany, ale - jak widać - bezskutecznie. King przyznała, że nie wie, na ile tę kwestię omawiały teraz ze sobą władze WTA i Międzynarodowej Federacji Tenisowej (ITF), pod której szyldem rozgrywany jest Puchar BJK.
- Ale my podaliśmy nasze informacje już dawno. Uważam, że to pytanie trzeba skierować do WTA - zaznaczyła na wstępie Amerykanka podczas spotkania online z grupą dziennikarzy z różnych krajów, którego celem była promocja turnieju finałowego Pucharu BJK.
79-latka dodała od razu, że ta sprawa wymaga pracy w ciszy, a na pierwszym miejscu trzeba postawić dobro tenisa.
- Wiem, że to trudne, bo każdy się martwi o swoje rozgrywki i turnieje. (...) Ale musimy zebrać się i wymyślić lepszy kalendarz dla zawodniczek i wszystkich innych. Nie można zacząć podejmować decyzji dotyczących WTA Finals w październiku czy wrześniu. Wtedy kalendarze są już pełne turniejów i trudno znaleźć dobre wyjście. To musi być wiadome wcześniej. To jedyna właściwa opcja - podkreśliła legenda tenisa.
Biorąca również udział w tym spotkaniu Conchita Martinez, dyrektorka turnieju finałowego Pucharu BJK, także oceniła, że potrzeba lepszego rozwiązania wypracowanego wspólnie przez obie strony.
- Ale musimy się skupić na pozytywnych aspektach. Możemy nie mieć trzech nazwisk w Sewilli, ale zagrają wspaniałe zawodniczki - zwróciła uwagę triumfatorka Wimbledonu z 1994 roku.
W Hiszpanii poza Świątek, Gauff i Pegulą zabraknie też liderki światowej listy Aryny Sabalenki, ale z innego powodu. W związku z wojną w Ukrainie Białoruś - tak jak Rosja - została zawieszona przez ITF w rozgrywkach drużynowych. Jakie gwiazdy mają wystąpić? M.in. Czeszki Marketa Vondrousova i Barbora Krejcikova, Amerykanka Sloane Stephens i Jelena Rybakina z Kazachstanu. Z tego grona w Cancun zaprezentować mają się Vondrousova i Rybakina. O ile nie zmienią zdania po zakończeniu gry w Meksyku.
Zarówno King, jak i Martinez kilkakrotnie podkreślały wyjątkowość drużynowej rywalizacji narodowej w tenisie, w którym zwykle walczy się indywidualnie, i jej wielką wartość. Zdaniem Amerykanki rośnie też świadomość dotycząca potencjału inwestycyjnego kobiecej rywalizacji w tym sporcie. Ale i wypunktowała, że kobiecy tenis dostaje mniej pieniędzy z transmisji.
- A jak jest więcej pieniędzy, to można je zainwestować w turnieje - wskazała.
O ile zarządzająca męskim tourem organizacja ATP radzi sobie lepiej niż WTA, to kłopoty ma Puchar Davisa. Mające bardzo długą tradycję męskie rozgrywki drużyn narodowych poszukują nowych sponsorów po wycofaniu się w styczniu firmy Kosmos, z którą w 2018 roku zawarto umowę aż na 25 lat. Miała ona zapewnić ITF prawie 3 miliardy dolarów. Od początku współpraca ta wzbudzała duże wątpliwości i nie trzeba było długo czekać na weryfikację.
King z ogromnym entuzjazmem zareagowała na rzucony przez jednego z dziennikarzy pomysł połączenia rozgrywek nazwanych na jej cześć i Pucharu Davisa. Chciałaby, by w zunifikowanej formie nazywane były mistrzostwami świata.
- Wcześniej trzeba byłoby rozważyć tysiące pytań, ale chciałabym, byśmy pracowali wspólnie. Zawsze chciałam takiego połączenia. Uważam, że możemy dzięki temu wzmocnić pozycję tenisa i skupić na nim uwagę ludzi. Trzeba stale się rozwijać. A do tego potrzebne jest rozumienie istoty ekonomii, biznesu, negocjacji. Potrzebna jest pobudka, bo rywalizujemy z innymi sportami - przypomniała weteranka.
Jak dodała, jednym z ważnych elementów lepszej rozpoznawalności jest właśnie wprowadzenie pojęcia mistrzostw świata. Dotychczas bowiem nieraz określano tak Puchar BJK lub Puchar Davisa, ale tylko nieoficjalnie.
- Termin ten nabiera coraz większej wagi za sprawą piłki nożnej. Cały świat rozumie, o co w tym chodzi. Kiedy mówię, że jesteśmy mistrzostwami świata w kobiecym tenisie, to wszyscy od razu łapią, że to mecze między poszczególnymi krajami, że to ekscytujące. Byłam w tym roku na piłkarskim mundialu kobiet w Australii. Na trybunach było 75 tysięcy ludzi... To bardzo ekscytujące. Możliwości są nieograniczone. Chciałabym, byśmy wszyscy usiedli i spróbowali tę kwestię rozwiązać tak, by wszyscy na tym skorzystali - zaznaczyła King.
Martinez ją w tym poparła, choć zastrzegła od razu, że dla niej konieczne jest zagwarantowanie dla kobiet takich samych warunków jak dla mężczyzn. Dotyczyć miałoby to np. treningu i planu gier.
- To moja jedyna troska. Bo podczas wielu turniejów, w których brałam udział, często na korcie centralnym były 3-4 mecze mężczyzn i jeden kobiet - wskazała Hiszpanka.
King wskazała jeszcze jeden, dość niecodzienny pomysł. Dotyczy on umieszczenia numerów na koszulkach tenisistów, by łatwiej można było ich zidentyfikować podczas meczu.
- Musimy pomyśleć o publiczności, o kibicach. Jak ułatwiamy im oglądanie tenisa? Jak jesteś na Wimbledonie i wszyscy są ubrani na biało, to masz kłopot z rozpoznaniem, kto gra. Uważam, że powinni mieć numery na koszulce. Dlaczego numery? Bo dzieci je uwielbiają. Tu chodzi o naszą widownię, nie o nas. Niestety, większość zawodników myśli, że ludzie przychodzą oglądać, jak oni grają. A naszą pracą jest zapewnienie rozrywki. Gdy wychodzimy na kort, to publiczność jest wszystkim - przekonywała King.
Analizując krótko na prośbę Sport.pl sytuację w reprezentacji Polski pod kątem występu w Sewilli, 79-latka przyznała, że ze Świątek drużyna byłaby oczywiście mocniejsza, ale w samych superlatywach wypowiadała się o Magdzie Linette. Ta ostatnia, pod nieobecność drugiej rakiety świata, znów będzie liderką drużyny Dawida Celta. Rok temu świetnie się z tej roli wywiązała.
- Czasem nieobecność najsłynniejszej zawodniczki scala mocniej ekipę. Ciekawe, jak będzie teraz z Polkami. Jak sobie z tym poradzą. Linette jest niesamowita, staje się coraz lepsza. Obserwuję ją z ciekawością. Gdy kiedyś zobaczyłam ją na korcie, to aż powiedziałam "Wow, potrafi grać". Niektórzy lubią rolę liderki i podnoszą wtedy swój poziom gry, inni – nie przepadają za tym. Zadaniem kapitana jest wydobyć wszystko, co najlepsze ze swoich zawodniczek - wskazała King.
Jak dodała, dobrze będzie też zobaczyć w Sewilli Magdalenę Fręch. Nie pokusiła się o przewidywania dotyczące występu Biało-Czerwonych, ale dodała, że Polska powinna być dumna ze swojej tenisowej historii. Sama dobrze pamięta i rozmawia wciąż od czasu do czasu z Wojciechem Fibakiem. Ale to nie wspomnienie jego wywołało u niej największy entuzjazm.
- Polska ma szansę zacząć realnie odczuwać rozwój w tenisie. Pojawiać się będzie coraz więcej nowych nazwisk... Jak się nazywa ten zawodnik, który wygrał niedawno turniej? Hubert Hurkacz! Uwielbiam go! Jest uroczy, bardzo miły. Ma świetny serwis, forhend też dobrze u niego działa. Uwielbiam go oglądać - zapewniła na koniec King.
Komentarze (27)
"Pobudka". Legenda chce rewolucji. Między innymi przez Igę Świątek
- gra kobiet
- gra reprezentacji
:P