Hurkacz rozprawił się z klątwą. "Pokona Ruuda i droga do finału otwarta"

Czarną passę Huberta Hurkacza w Wielkim Szlemie można już chyba wreszcie uznać za przeszłość. - Wcześniej za bardzo chciał i przez to się spalał - mówi Sport.pl Michał Przysiężny. Jego zdaniem wrocławianin, który po raz pierwszy w karierze awansował do 1/8 finału Roland Garros, może jeszcze wiele zdziałać w tym turnieju. - Jeśli pokona teraz Caspera Ruuda, to droga do finału jest otwarta - ocenia były tenisista.

Pierwsze sukcesy w turniejach ATP Hubert Hurkacz zaczął odnosić już kilka lat temu, ale dotychczas nie szły one zazwyczaj w parze z dobrymi wynikami w rywalizacji wielkoszlemowej. Wyjątkiem potwierdzającym regułę był ubiegłoroczny Wimbledon. Polak niespodziewanie dotarł wtedy aż do półfinału, notując jedno z największych osiągnięć w karierze. Potem jednak wszystko wróciło do niemile widzianej w tym wypadku normy. Aż do teraz. 25-latek, który w czterech poprzednich startach w Roland Garros wygrał zaledwie jeden mecz w głównej drabince, pokonał w sobotę Belga Davida Goffina 7:5, 6:2, 6:1 i awansował do 1/8 finału. Z 15 wcześniejszych startów w imprezach Wielkiego Szlema tylko dwukrotnie przeszedł drugą rundę.

Zobacz wideo Iga Świątek reaguje na pozycję liderki rankingu WTA

- Wcześniej we znaki dawał się mu stres. Za bardzo chciał i przez to się spalał. Teraz jest bardzo pewny siebie. Widać, że dużo mu dały ostatnie dobre wyniki w turniejach rozgrywanych na "mączce" - podkreśla Michał Przysiężny.

A owe dobre rezultaty to ćwierćfinał dwóch prestiżowych turniejów ATP rangi 1000. W kwietniu Hurkacz zameldował się na tym etapie w Monte Carlo, a w pierwszej połowie maja w Madrycie. Zaraz potem w Rzymie przegrał co prawda już pierwszy mecz (jego przeciwnikiem był Goffin), ale - jak można obecnie zauważyć - nie wpłynęło to długofalowo na jego grę i wiarę w siebie. W stolicy Francji tenisista z Wrocławia prezentuje duży luz, wręcz bawi się na korcie. Najlepszym tego podsumowaniem jest popisowa akcja z sobotniego meczu, w której najpierw rozprowadzał Belga po całym korcie, a zakończył ją lobem zagranym tyłem.

Dzięki temu zwycięstwu Hurkacz został pierwszym od 40 lat polskim singlistą w 1/8 finału paryskiej imprezy wielkoszlemowej. W 1982 roku do tego etapu dotarł Wojciech Fibak. W późniejszym czasie Łukasz Kubot i Jerzy Janowicz trzecią rundę w zmaganiach tej rangi przeszli w Wimbledonie (w 2013 roku zmierzyli się tam w ćwierćfinale).

Korty ziemne już niestraszne

Jak podała organizacja ATP, przed przystąpieniem do French Open wrocławianin wygrał w tym sezonie więcej meczów na ziemi (osiem) niż łącznie we wszystkich wcześniejszych latach w turniejach tego cyklu na owej nawierzchni (sześć). Pokutowało dotychczas przekonanie, że mu ona zbytnio nie odpowiada.

- On wychował się na kortach ziemnych, rozegrał na nich wiele challengerów. To nie tak, że nie potrafi na nich grać, a jego tenis do nich nie pasuje. Na tej nawierzchni serwis, który jest atutem Huberta, też potrafi zrobić robotę. Na pewno wpływ na poprawę jego wyników miało to, że gra na luzie, bo w Paryżu nie broni punktów oraz to, że po prostu stale się rozwija. Z każdym kolejnym sezonem będzie coraz bardziej doświadczony - argumentuje Przysiężny.

Zapytany o pozytywne zmiany, jakie dostrzega obecnie w grze Hurkacza, wskazuje ofensywny styl.

- Gra bardzo agresywnie, z krótkiej piłki. Świetnie sobie radzi w defensywie i wcześniej nieraz wydłużał wymiany. Ale uważam, że przy takiej agresywne grze dużo zyskuje - podkreśla były 57. tenisista świata. 

W oczekiwaniu na dwa polskie finały w Paryżu

Rozstawiony z numerem 12. Hurkacz musiał czekać kilka godzin na wyłonienie kolejnego rywala. Będzie nim występujący z "ósemką" Norweg Casper Ruud, który potrzebował aż pięciu setów, by pokonać Włocha Lorenzo Sonego (32.) i przejść do następnego etapu. Przysiężny przewidywał, że tenisista z Italii nie zdoła w tym wypadku sprawić niespodzianki. Jednocześnie uważa, że wrocławianin ma z szanse z wyżej notowanym od niego przeciwnikiem.

- Oglądałem mecz Caspera z kończącym karierę Jo-Wilfriedem Tsongą w pierwszej rundzie. Kiedy jeszcze Francuz miał siłę i wywierał większą presję, to widać było, że Norweg też popełnia błędy i się gubi. Sonego to agresywny styl, szybka ręka, ale nie spodziewałem się, by wygrał z Ruudem - zaznacza były reprezentant kraju w Pucharze Davisa.

Według niego połówka drabinki, w której znalazł się Hurkacz, jest słabsza i powinien on z tego skorzystać. W jego części stawki znaleźli się m.in. Rosjanie wicelider rankingu ATP Daniił Miedwiediew i Andriej Rublow oraz Grek Stefanos Tsitsipas. W drugiej są przewodzący światowej liście Serb Novak Djokovic oraz Hiszpanie Rafael Nadal, 13-krotny triumfator Roland Garros i robiący furorę w ostatnich miesiącach Carlos Alcaraz.

- Uważam, że jak Hubert pokona Ruuda, to droga do finału jest otwarta - zapewnia.

Scenariusz Przysiężnego zakłada też, że w takim wypadku obejrzelibyśmy Polaków w obu singlowych finałach tegorocznego French Open. O ile niektórzy mogą nie podzielać jego zdania odnośnie szans Hurkacza na awans decydującym spotkaniu, to trudniej będzie znaleźć osobę, która nie będzie widziała w nim już oczami wyobraźni Igi Świątek. Liderka rankingu WTA wygrała w sobotę 31. mecz z rzędu i deklasuje kolejne rywalki. Co prawda w trzeciej rundzie paryskiej imprezy zdarzyło się jej kilka słabszych momentów, ale były tenisista, a obecnie ekspert jest spokojny o jej najbliższą przyszłość. Wymowne jest też to, że niespełna 21-letnia raszynianka jest jedyną zawodniczką z Top10, która pozostała nadal w stawce w stolicy Francji.

- Iga nie ma w tej chwili godnych rywalek. Przestałem oglądać jej poprzedni mecz po pierwszym secie, bo był tak jednostronny. To normalne i ludzkie, że po tak długiej serii wygranych spotkań przychodzą gorsze momenty i przestoje. Ale Iga poziomem przewyższa tak znacząco resztę, że jestem spokojny - podsumowuje popularny w tenisowym środowisku "Ołówek".

Więcej o: