• Link został skopiowany

Wimbledon 2015. Urszula Radwańska: Koncentracja uciekła, ale będzie lepiej

Było za dużo głupich błędów. Grając z tak doświadczoną zawodniczką, takich pomyłek robić nie można - mówiła Urszula Radwańska po porażce 3:6, 4:6 w II rundzie Wimbledonu z rozstawioną z nr. 22 Australijką Samanthą Stosur. - Ogólnie jestem jednak zadowolona, mój tenis wreszcie idzie w górę - podkreślała młodsza z sióstr Radwańskich, która lada moment powinna wrócić do pierwszej setki rankingu WTA

Stosur to była mistrzyni US Open i finalistka Rolanda Garrosa, ma ogromne doświadczenie, ale akurat niekoniecznie na trawie. W Wimbledonie na ostatnie pięć występów, trzykrotnie odpadała w pierwszej rundzie. Australijka nie lubi bowiem niskiego kozła piłki, który wymaga dużo szybszej reakcji i lepszego poruszania się po korcie niż na innych nawierzchniach. Mniejszą siłę rażenia ma też na trawie jej mocny topspinowy forhend, który w Londynie wyhamowuje, bo piłka na trawie dostaje poślizgu.

Urszula tych kilku słabości Stosur wykorzystać jednak nie umiała, nie udało jej się zmusić Stosur do biegania, Australijka sprytnie skracała pole gry, wychodząc do przodu i bijąc mocne piłki po rogach. Polka grała falami, w niektórych gemach imponowała wyśmienitymi wolejami, w innych było sporo błędów i zbyt pasywnej gry przez środek. Uderzenia Stosur ważyły znacznie więcej, Australijka grała agresywniej i to było kluczem do jej zwycięstwa.

Młodsza z sióstr Radwańskich na pomeczowej konferencji była jednak zadowolona. - Zagrałam dobry mecz, dość wyrównany. W każdym niemal gemie gra szła na przewagi, nie wykorzystałam w pierwszym secie kilku szans. Było za dużo głupich błędów czasami. Grając z tak doświadczoną zawodniczką, takich pomyłek robić nie można i dlatego przegrałam. Trochę uciekła mi koncentracja w kluczowych momentach. Ciągle nad tym z trenerem Maćkiem Domką pracujemy, jest lepiej, ale jeszcze nie tak, jak powinno być - powiedziała Urszula.

Przypomniała, że w poprzednim roku dokuczały jej kontuzje, problemy z alergiami, z barkiem, że spadła w rankingu w głębiny drugiej setki. Teraz jest 107., a po Wimbledonie przesunie się na pogranicze pierwszej i drugiej setki. - Tak naprawdę na początku roku zakładałam sobie za cel, żeby w ogóle zakwalifikować się do Wimbledonu z rankingu. I ten cel udało się zrealizować. Przeszłam jedną rundę, dzięki czemu mam już zagwarantowane, że w US Open też zagram bez eliminacji. To bardzo cieszy, bo choć dziś przegrałam, czuję, że moja gra idzie w górę. Dziś do Stosur, zawodniczki z czołówki, nie brakowało mi wiele. Czuję, że mogę dalej nadrabiać ten dystans - powiedziała Urszula.

Polka już dziewięć razy próbowała w Wielkim Szlemie awansować do III rundy, ale nie udało jej się jeszcze nigdy. Dlaczego tak się dzieje? - Często było tak, że wpadałam po prostu na zawodniczki rozstawione. Może za rok to ja będę rozstawiona i będzie łatwiej? - zaśmiała się Radwańska. Jej zdaniem największą szansę, żeby awansować do III rundy w Szlemie miała dwa lata temu właśnie w Londynie, gdy przegrała z Amerykanką Alison Riske, wówczas nierozstawioną i sklasyfikowaną poza pierwszą setką WTA. - Wtedy bardzo żałowałam, że mogło się to potoczyć inaczej. Ale to nie jest mój ostatni Wimbledon, jeszcze będę miała niejedną szansę - podkreśliła Urszula.

Zobacz wideo

Czy rozpoznasz piłkarskie herby, którym podły grafik pomylił kolory? [QUIZ]