Kader Nouni: - O rany! Źle wymawiam? Naprawdę? Staram się...
- Faktycznie, dość trudne, ale polski nie jest najtrudniejszym językiem, z jakim się zmagałem. Gorzej było w Chorwacji. Poza tym ja jestem po kursie języka polskiego.
- Szefowa sędziów, Anna Wagner. Nauczyła mnie potrzebnych liczebników, zwrotów grzecznościowych oraz takich jak "prosze usiąść", "proszę wyłączyć phone". Zrobiłem sobie notatki i teraz z nich korzystam.
- Lepiej nie, bo to zapis fonetyczny. Zrobiłem go, aby ułatwić sobie sprawę.
- Jestem po raz pierwszy nie tylko w Poznaniu, ale również w Polsce. O waszym kraju wiedziałem dotychczas niewiele: że to państwo byłego bloku komunistycznego, które znane jest z pięknych kobiet. Teraz w Poznaniu mogę się o tym naocznie przekonać. W przyszłym tygodniu będę obserwował piękne Polki na turnieju w Sopocie. Dopiero tutaj dowiaduję się, kto jest kim w Polsce. Życzliwi wskazują mi daną osobę i objaśniają, że to znany polski aktor, czy pani z telewizji.
W Poznaniu i w Sopocie sędziuję mecze na challengerze. Ale pracowałem już turniejach wielkoszlemowych. Najważniejszym meczem w mojej karierze był ćwierćfinał na French Open w 2003 r. między Sereną Williams a Ai Sugiyamą. Z kolei najdłuży mecz jaki sędziowałem trwał pięć godzin. Też na kortach Rolanda Garossa. Gdy wchodziłem na kort o godz. 13 nie miałem pojęcia, że całe popołudnie spędzę na krześle. Gdy zaczynaliśmy na widowni nie było prawie nikogo. Ale przy trzecim secie miejsca zaczęły się stopniowo wypełniać. Wszycy chcieli zobaczyć ten zacięty pojedynek między Ljubiciciem a Ondruską. Myśle że ten mecz będę pamiętał przez całe życie.
- Zachowuje się bardzo dobrze. Nie ma głośnych rozmów. Nie ma też problemów z dzwoniącymi telefonami. A atmosfera, zwłaszcza, gdy grają Polacy jest gorąca. Problemy są zawsze z VIP-ami. To oni rozmawiają i dzwonią im telefony w czasie meczu. Tak jest jednak wszędzie. Niemalże na każdym turnieju. Tam zamiast oglądać mecz, załatwia się wiele spraw. Wczoraj Marc Rosset podczas swojego pojedynku z Roko Karanusicem musiał uspokajać właśnie VIP-ów.
- My, sędziowie mamy specjalny kodeks jak postępować w takich sytuacjach. Najpierw grozimy palcem i dajemy ostrzeżenie. Później są punkty karne. W końcu możemy zawodnika wyprosić z kortu i orzec wygraną przeciwnika. Ja jak dotąd przyznałem tylko punkty karne. Zdarza się po prostu, że zawodnicy tracą kontrole nad swoim zachowaniem: krzyczą, łamią rakiety, używają niewłaściwych słów.
- Kiedyś grałem. Ale teraz 32 tygodnie w roku spędzam na korcie jako arbiter. Gdy wracam do Francji, do domu, jedyne o czym marzę to nie słyszeć, nie wiedzieć i nie robić niczego co jest związane z tenisem. Na turniejach czasami zdarza mi się jednak pograć. Późnym popołudniem, gdzieś na bocznym korcie, gdy wszystkie turniejowe mecze w danym dniu zostaną już rozegrane.
- Na początku. W końcu razem z zawodnikami jestem w centrum uwagi. Najgorzej jest na turniejach wielkoszlemowych. Tam telewizja razem z publicznością obecną na widowni śledzi każdy ruch sędziego i zawodników. Poza tym zdajesz sobie sprawę, że te wielkie nazwiska tenisa walczą na tym korcie o fortunę. A jedna moja decyzja może wszystko zmienić. Najfajniejsze jest to, że jeżdżę dużo po świecie. Spotykam ciągle nowych ludzi. Ba, i jeszcze mi za to całkiem nieźle płacą.
Komentarze (0)
Rozmowa z Kaderem Nouni, ciemnoskórym sędzią Porsche Open
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy - napisz pierwszy z nich!