Wprawdzie Ian nie jest już AŻ tak piękny i AŻ tak młody, jak na powyższym, pochodzącym sprzed 6 lat zdjeciu, zwłaszcza twarz pacholęcia nieco mu zmężniała, ale tors, przepyszny pływacki tors, w którym kochałyśmy się jako nieodrosłe od ziemi pędraki w okolicach Igrzysk Olimpijskich w Sydney, i jako płochliwe podlotki w Atenach, prezentuje się nadal nienagannie.
Dlatego z radością witamy decyzję Australijskiego multimedalisty (5 złotych medali IO i 4 w mniej szlachetnych kolorach) o powrocie do ścigania się w dużej ilości wody i małej ilości ubrania, radość naszą popierając stosownym wyposażeniem fotograficznym.
(tak, takim go pamiętamy...)
Kariera Iana nie pozbawiona była momentów heroicznych - cieżka choroba, złamana ręka, dramatyczna decyzja o zakończeniu kariery, a teraz - mamy nadzieję - triumfalny powrót. "Torpeda" szykuje formę na Igrzyska w Londynie, gdzie chce rzucić rękawicę przede wszystkim Michaelowi Phelpsowi - już nie możemy się doczekać, zwłaszcza, iż to właśnie głód rywalizacji był głównym czynnikiem motywującym Iana do powrotu na basen:
Nigdy nie przestałem lubić pływania. W ostatnich latach poznałem normalne życie, zrealizowałem wiele marzeń, ale dokuczał mi brak rywalizacji. To była ostatnia szansa aby wrócić - powiedział na konferencji prasowej w Sydney.
A skoro już jesteśmy przy pływaniu i pretekst dla wizualnego szaleństwa torsowego mamy zapewniony - to dorzucimy jeszcze jedno zdjęcie Ryana Lochte, bo, no cóż, stać nas, i mamy najlepszą pracę na świecie, i w ogóle, o!