• Link został skopiowany

Kiedy KP Sopot kończy mecz, napastnik Dariusz Głos wraca do więzienia

Przed meczem wchodzi do szatni, wita się z kolegami z drużyny, wyjmuje strój sportowy, przebiera się i wybiega na boisko. Po meczu szybko bierze prysznic i rusza w drogę powrotną - na gdańską Przeróbkę.

Spieszy się, wie, że nie może się spóźnić nawet sekundy, bo następnym razem nie dostanie przepustki. Kiedy koledzy świętują wygraną, on staje ponownie pod murami więzienia. Odsiaduje pięcioletni wyrok za przemyt narkotyków.

Głos wychował się w Nowym Porcie, zaniedbanej dzielnicy Gdańska. Wielu młodych ludzi z Portu trafia na przestępczą ścieżkę.

Jego ojciec Mirosław grał w II lidze w Lechii Gdańsk pod wodzą trenera Wojciecha Łazarka. Darek nie sprawiał kłopotów wychowawczych. Zaraził się pasją do piłki, trafił do Lechii. W 1993 roku zdobył wicemistrzostwo Polski juniorów starszych. - Był świetnie zapowiadającym się napastnikiem - wspomina trener Jerzy Brzyski. - Znakomicie się zastawiał w polu karnym, świetnie strzelał z prawej i z lewej nogi. Sądziłem, że zrobi karierę, był to talent na grę co najmniej w I lidze.

Grał w II lidze w Lechii i Pomezanii Malbork. Na zaproszenie trenera Mariana Geszke pojechał do USA i występował w polonijnej drużynie Cracovia Chicago. - Strzelał na tartanowej nawierzchni gole z przewrotki, zrobił wrażenie. W Ameryce był tylko kilka miesięcy, może gdyby został i robił tam dalej karierę, jego życie potoczyłby się inaczej? - zastanawia się Geszke.

Piłkarz wrócił do Polski. Nie narzekał na brak pieniędzy, ale dał się przekonać znajomemu, że istnieją lepsze sposoby na większy szmal niż gra w piłkę. Razem zaczęli przemycać z Holandii narkotyki.

Niemiecka policja zatrzymała ich na stacji benzynowej. W samochodzie znaleźli pięć kilo narkotyków. Policjanci zabrali dokumenty, chcieli założyć kajdanki, gdy ubrany w sam podkoszulek i spodenki Głos uciekł do lasu. Poszukiwany międzynarodowym listem gończym przez dwa lata ukrywał się w Niemczech, pracował na czarno na budowach. Przedostał się do Polski. Rodzice namówili go, żeby zgłosił się na policję. Zmęczony ciągłym uciekaniem wszedł na posterunek. Dostał pięć lat.

- Mam nadzieję, że moja historia będzie ostrzeżeniem dla innych. Postąpiłem źle i ponoszę za to karę. Zmarnowałem kilka lat życia, straciłem szansę na zrobienie kariery - mówi Głos.

Trafił do zakładu karnego na Przeróbce. Prowadził radiowęzeł, organizował zawody w ping-ponga, trenował więzienną drużynę piłkarską. Nad więzienną pryczą powiesił plakat Diego Maradony. Cały czas śledził losy swoich kolegów z boiska. - Płakałem, kiedy dowiedziałem się, że Krystian Gergella zginął w wypadku samochodowym - mówi. - Cieszyłem się, kiedy Grzesiek Szamotulski i Marcin Mięciel grali w reprezentacji Polski. Chłonąłem każdą informację o futbolu.

Cały czas marzył o grze w piłkę.

- Prosiłem o pomoc znajomych w Lechii. Bali się wyciągnąć do niego rękę - mówi ojciec piłkarza.

Nie bali się w Sopocie. Kolega Darka Radosław Szabłowski, gracz czwartoligowego KP Sopot, za zgodą prezesa Bolesława Szałatyńskiego wysłał do naczelnika więzienia pismo, a potem dwa kolejne z prośbą o umożliwienie Głosowi treningów i gry w drużynie. Po trzecim piśmie naczelnik zaprosił delegację klubu do siebie.

- Z prezesem przygotowaliśmy dokładny grafik zajęć i meczów, naczelnik zgodził się - opowiada Szabłowski. - Darek dostaje teraz specjalne przepustki, które podpisuje trener i stempluje prezes.

- Trudno mi nawet opisać to cudowne uczucie, kiedy poszedłem na pierwszy trening. Gdy biegałem za piłką, wydawało mi się, że jestem wolny - mówi Głos. - Na początku trochę obawiałem się, że nie dam rady, bo miałem nadwagę, ale przez dwa miesiące ją zrzuciłem. W więzieniu graliśmy mecze pawilon na pawilon. Rywalizacja była ostra, nikt nie odpuszczał, ale to nie to samo co normalny trening - tłumaczy.

Podczas pobytu w więzieniu Głos poznał narzeczoną Kamilę.

- Mieszkam z siostrą i jej rodziną. Darek znał mojego szwagra i czasami do niego dzwonił zza krat. Kilka razy odebrałam telefon i tak zaczęliśmy rozmawiać. Okazało się, że mamy wiele wspólnych tematów. Potem Darek dzwonił już nie do szwagra, tylko do mnie. Po dwóch tygodniach pojechałam do więzienia zobaczyć go. Byłam lekko zdenerwowana, ale okazało się, że jest tak samo miły, jak mi się wydawał przez telefon.

Kamila i Darek planują ślub. Ustalili już jego datę. Pobiorą się 5 lutego. Po ślubie ma być huczne wesele. Czy Głos będzie do tego czasu wolny?

Odsiedział trzy i pół roku. Wciąż stara się o przedterminowe zwolnienie. 5 października sąd odrzucił jego trzecią apelację. W połowie listopada rozpatrywana będzie kolejna. Podobnie jak ostatnią złoży ją dyrektor więzienia, który ma bardzo dobrą opinię o Głosie.

Głos nie ma już szans na zrobienie wielkiej piłkarskiej kariery, ma 30 lat. - Może jeszcze dopisze mi szczęście i zagram chociaż w II lidze - mówi z nadzieją w głosie. - Marzę, żeby zagrać jeszcze kiedyś w Lechii. Nie otrzymałem od niej pomocy w najcięższym momencie, ale to mój klub.

Ma za to na pewno szansę na rozpoczęcie normalnego życia. Na wolności czeka na niego praca w firmie budowlanej, którą załatwił mu prezes Szałatyński, i powrotu nie może się doczekać narzeczona Kamila. - W więzieniu cały czas mogłem liczyć na wsparcie swoich bliskich i przyjaciół. Wiem, że kiedy wyjdę na wolność, nie będę mógł ich znowu zawieść. Drugi raz błędu już nie popełnię.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

  • Link został skopiowany