Ostatnia porażka PGE Skry Bełchatów z ONICO AZS-em Politechnika Warszawska, pięciosetowe mecze Asseco Resovii Rzeszów i ZAKSY Kędzierzyn-Koźle, a także przegrany pojedynek Lotosu Trefla Gdańsk z Espadonem Szczecin wpłynęły na układ sił w PlusLidze. Liderami wciąż są mistrzowie Polski, ale bełchatowianie spadli na 4. miejsce, mając tyle samo punktów, co 5. AZS Olsztyn.
Łukasz Kadziewicz : - W teorii papierkiem lakmusowym dla ligi jest wysokość budżetu i nazwiska, które przed sezonem podawane są jako nowy skład poszczególnych zespołów. Okazuje się jednak, że pozytywnie rozumiana "szarzyzna ligowa" powoduje, że czasami pojawiają się niespodzianki. Nie traktowałbym tego w kategoriach cudów.
- Tak, to adekwatne określenie odnośnie do Jastrzębskiego Węgla i AZS-u Olsztyn. W stronę władz tych klubów i trenerów należy skierować wielki ukłon, ponieważ dysponując niewielkim budżetem udało im się złożyć fajne składy. Salvador Oliva nie jest zawodnikiem anonimowym, a jednak przez wiele lat nikt w PlusLidze nie chciał go zatrudnić; podobnie Maciej Muzaj nie był na celowniku drużyn, kiedy siedział za bandą reklamową, a dziś wiele klubów w Polsce chciałoby go mieć w zespole. Samo wyciągnięcie Lukasa Kampy z Czarnych Radom, który przy trenerze Marku Lebedewie wykazuje dużo więcej kreatywności pokazuje, jak wiele jastrzębianie zyskali dzięki solidnej pracy przedsezonowej.
Podobnie jest w przypadku AZS-u Olsztyn. Jan Hadrava grał we francuskim UGS Nantes-Reze i każdy w naszym kraju mógł po niego sięgnąć, ale nikt wcześniej tego nie zrobił. Zainwestowanie w Aleksandra Śliwkę, Jakuba Kochanowskiego, danie szansy Danielowi Plińskiemu czy Wojciechowi Włodarczykowi złożyło olsztynian w spójną całość. To nie jest jednak wielkie zaskoczenie, ponieważ na płaszczyźnie jakości sportowej ci zawodnicy mieli sobie wiele do udowodnienia.
- Wydaje mi się, że nie ma na to potencjału ludzkiego. Mateusz Mika to wielkie nazwisko i legenda polskiej siatkówki, ale w dzisiejszym stanie fizycznym i formie sportowej jest to ćwierć przyjmującego, którego pamiętamy z grania w reprezentacji. Miłosz Hebda nigdy nie był zawodnikiem, który w defensywie gwarantował jakość sportową i walkę o medale, a bez dwóch przyjmujących - prawdziwych siatkarzy - ciężko wyobrazić sobie granie w PlusLidze na wysokim poziomie. Czy gdańszczan stać na więcej? Nie wiem. Jeśli jednak ich środkowi potrafią zdobyć trzydzieści punktów i dziesięć bloków, to zachowują cały czas szanse na dobry wynik.
- Przy dwóch mniej byłoby zdecydowanie lepiej.
- Należałoby się zastanowić, czy AZS Częstochowa jest w tej chwili wartością dodaną PlusLidze. Owszem, stwarza miejsce dla młodych, polskich graczy, jednak czy w trudnej sytuacji ekonomicznej w Europie znaleźliby oni uznanie w oczach trenerów, gdyby u nas drużyn było dziesięć? W ich obecności w rozgrywkach chodzi też o popularyzację siatkówki, czego jestem zwolennikiem, ponieważ chciałbym, by ta dyscyplina stała wysoko w hierarchii polskich sportów zespołowych. Rzeczywistość jest jednak inna i moim zdaniem należy o tym głośno mówić.
- Przez pryzmat naszej ligi warto popatrzeć na całą Europę i porównać to, co się działo dziesięć, piętnaście lat temu. Kluby były bogatsze, nikt nie bankrutował, Rosjanie płacili bardzo dobrze, Włosi byli magnesem i trudno było wyciągnąć kogokolwiek do Turcji. Niestety, obecnie finanse mają ogromny wpływ na jakość poszczególnych zespołów i determinują to, że można wygrać mistrzostwa, a za miesiąc nie mieć budżetu na kolejne rozgrywki. Realnie patrząc, nasza sytuacja się nie poprawia.
- Jeżeli chodzi o porównanie poziomów i założeń, które klub miał przed sezonem, to Resovia gra złą siatkówkę. Od przyjmujących Skry Bełchatów, czyli Michała Winiarskiego, Artura Szalpuka, Bartosza Bednorza i Nikołaja Penczewa również oczekiwałem o wiele więcej. Myślałem, że będą oni siłą drużyny, ale rzeczywistość pokazała, że tak nie jest.
- Bartosz Kurek powinien być osobnym tematem do rozmów, ponieważ na chwilę obecną to największa "armata" polskiej siatkówki. Chyba wszyscy trochę przechodzimy bokiem obok jego problemów, licząc na to, że rozwiążą się same, ale na razie jest bardzo daleko do korzystnego rozstrzygnięcia sprawy.
Michał Kubiak zmaga się z kolejnym urazem w tym sezonie, Mateusz Mika ma permanentną kontuzję kolan, Artur Szalpuk prawdopodobnie dość mocno uszkodzoną rękę, więc należy sobie zadać pytanie jak wielki mamy potencjał z Rafałem Buszkiem, który kolejny sezon spędza na ławce rezerwowych. Potrzebujemy przyjmującego i naturalnym wyborem przy tak grającym w ataku Dawidzie Konarskim powinien być Bartosz Kurek. Jeśli mówimy, że podstawą każdej kadry jest liga kraju, z którego się wywodzi, to właśnie taki scenariusz wydaje mi się optymalnym rozwiązaniem.
- Zobaczymy ile zmieni kontuzja Kevina Tillie. Ostatni mecz kędzierzynian pokazał jak istotnym ogniwem w tak dobrze dobranym personalnie zespole ZAKSY jest ten siatkarz od "czarnej roboty". Bez niego ta drużyna traci bardzo dużo na wartości, więc najpierw poczekałbym na informacje, co z jego zdrowiem i formą, i dopiero wtedy wyciągałbym jakiekolwiek wnioski. Jeżeli jednak w Final Four mielibyśmy zobaczyć Zenit Kazań i Cucine Lube Civitanova, to jak mamy do nich porównać Resovię i Skrę?
Komentarze (0)
Siatkówka. Kadziewicz: problemy Kurka nie rozwiążą się same
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy - napisz pierwszy z nich!