Mistrzowie Polski, mimo porażki przy nadkomplecie publiczności, nie mogą czuć się bardzo rozczarowani porażką. W meczu z jednym z faworytów rozgrywek robili, co mogli, ale zespół Martina Schwalba jest niesamowity. Kibice z zapartym tchem patrzyli na zespołowe, pełne fantazji akcje Niemców i doceniali ich klasę. W kieleckiej siódemce na najwyższym poziomie zagrał tylko duński bramkarz Marcus Cleverly. - Nie mieliśmy problemu z forsowaniem defensywy kielczan, ale Marcus to zupełnie inna historia. Bronił na światowym poziomie, odbił wiele trudnych piłek [w sumie aż 17] - chwalił Krzysztof Lijewski, młodszy brat Marcina.
Ich zespół wygraną zapewnił sobie w pierwszych sześciu minutach drugiej połowy. Od stanu 17:15 Niemcy zdobyli cztery bramki z rzędu. - Widocznie dużo sił kosztowała nas ta pierwsza odsłona. Szkoda, bo przecież pokazaliśmy w niej, że potrafimy grać jak równy z równym nawet z tak silnym przeciwnikiem - powiedział Tomasz Rosiński, rozgrywający Vive Targi.
Bogdan Wenta był spokojny. Na konferencji prasowej miał dobry humor i śmiał się ze słów Marcina Lijewskiego: - Obawialiśmy się bardzo tego meczu, dlatego cieszymy się, że udało się zwyciężyć. Jestem dumny z Vive Targi, z moich rodaków i chwała działaczom za to, jak wielką drużynę tu zrobili. I tutaj apel do pozostałych w Polsce: idźcie tą samą drogą - mówił "Szeryf" A kielecki szkoleniowiec odpowiedział: Dziękuję za miłe słowa, jeśli są rzeczywiście prawdziwe, to cieszymy się niezmiernie. Mecz pokazał, że dużo nam jeszcze brakuje do światowej czołówki. Ale cieszę się, że zespół podszedł do walki z jajami. Dziękuje też kibicom za wspaniały doping - mówił Wenta.
Rewanż w sobotę. Transmisja w TVP Sport o godz. 15.30.
Tak relacjonowaliśmy ten mecz na żywo ?
Komentarze (0)
Piłka ręczna. Hamburg za mocny dla Vive Kielce
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy - napisz pierwszy z nich!