• Link został skopiowany

Duża niespodzianka w meczu Wisły Płock w Lidze Mistrzów. Odjechali

Orlen Wisła Płock przegrała piąte spotkanie w tym sezonie Ligi Mistrzów piłkarzy ręcznych. Tym razem można mówić o dużej niespodziance. Płocczanie ulegli duńskiemu klubowi Fredericia HK, który przed tą kolejką zajmował ostatnie miejsce w grupie. Wynik 25:28 nie oddaje w pełni wyższości Duńczyków nad polskim zespołem. Mogło się skończyć dużo gorzej, gdyby nie całkiem dobra gra w bramce Viktora Hallgrimssona.
Wisła Płock przegrała w LM piłkarzy ręcznych
Eurosport/Twitter (Screen)

Orlen Wisła Płock bardzo źle zaczęła fazę grupową Ligi Mistrzów piłkarzy ręcznych, przegrywając pierwsze cztery spotkania. Przełamanie nastąpiło w ostatniej kolejce, w której udało się wygrać z macedońskim Eurofarmem Pelister. Kibice "Nafciarzy" mieli nadzieję, że szczypiorniści pójdą za ciosem w starciu z duńskim Fredericia HK.

Zobacz wideo Tak powstaje jeden z największych stadionów świata. Cudeńko

Wisła musiała gonić wynik od pierwszej akcji

Niestety, gra płocczan nie układała się od samego początku. Popełniała proste błędy w ataku pozycyjnym, a przy rzutach brakowało skuteczności. Wisła nie była w stanie zagrać z kontry ani w jakikolwiek sposób przyspieszyć gry.

Fredericia bardzo szybko zbudowała sobie przewagę trzech goli, prowadząc 6:3. Nie musiała grać na wybitnym poziomie. Stosowała standardowe środki, wymuszała rozciąganie obrony Płocka i tworzenie przez nią dziur w środkowej strefie.

Po stracie szóstej bramki Wisła tylko raz złapała kontakt w pierwszej połowie, kiedy doprowadziła do stanu 8:9 ze swojej perspektywy. Ale w dalszej części starcia zdecydowanie brakowało pomysłu w ataku. Do przerwy ostatecznie było 13:11 dla Duńczyków. Nie prowadzili wyżej tylko dzięki niezłej postawie bramkarza Wisły, Viktora Hallgrimssona.

Duńczycy odjechali na dobre

W drugiej połowie musiała nadejść znaczna poprawa gry Wisły w ataku, ale dalej miała problemy z oddaniem dobrego rzutu albo z koła, albo ze skrzydła. Świetnie spisywali się bramkarze Fredericii. Gergo Fazekas, Zoltan Szita i Miha Zarabec razem mieli zaledwie dziesięć goli po 50 minutach meczu. Spodziewano się po nich znacznie więcej. Brakowało też Michała Daszka, który nabawił się kontuzji w pierwszej części.

Duńczycy cały czas stosowali proste środki, ale byli też bezlitośni w prostych sytuacjach. Praktycznie nie mylili się przy rzutach karnych. Kiedy prowadzili pięcioma bramkami (20:15), wydawało się, że mają całkowitą kontrolę nad meczem.

Wisła próbowała gonić, nieco zmniejszyła straty, gdy grała w podwójnej przewadze, doprowadzając do wyniku 22:24. Wydawało się, że płocczanie będą na fali wznoszącej. Tym bardziej że Fredericia nieco zwolniła na kilka minut. Ale błędy w ataku Lovro Mihicia i Dawida Dawydzika zaprzepaściły szansę nawet na zremisowanie tego meczu.

Niewykorzystane sytuacje lubią się mścić. Na nieco mniej niż dwie minuty przed końcem gospodarze prowadzili 28:24.

Ostatecznie skończyło się wygraną Duńczyków 28:25. To pierwsze zwycięstwo Fredericii w tym sezonie LM szczypiornistów. Grała lepiej od pierwszej minuty pod każdym względem i zasłużenie wygrała to spotkanie.

W tabeli grupowej Wisła zajmuje szóste miejsce z dwoma punktami na koncie - ostatnie dające prawo gry w fazie pucharowej LM.

Więcej o: