Robert Lewandowski - podobnie jak Leo Messi, Ronaldinho i Luis Suarez - po transferze do Barcelony zamieszkał w Castelldefels. Z kolei Wojciech Szczęsny wybrał sąsiednią Gavę. Obaj mają do siebie bardzo blisko, kilka minut drogi samochodem, w zasadzie można powiedzieć, że zostali sąsiadami. Dojazd do ośrodka treningowego Barcelony również mają znakomity: kilkanaście minut autostradą, a że obiekty imienia Joana Gampera znajdą się po zachodniej części miasta, to polscy piłkarze nie muszą przebijać się przez wąskie i zakorkowane uliczki Barcelony. Zresztą Gava i Castelldefels to miasteczka, które kradną serce nie tylko wielkich piłkarzy, ale też turystów, którzy chętnie przyjeżdżają tu na wakacje. A ich klimat możecie poczuć, oglądając poniższy materiał wideo:
- Jasne, że widuję Roberta Lewandowskiego. Czasem na spacerze z rodziną, czasem na rowerze. Widać, że lubi aktywnie spędzać czas i dobrze czuje się w Castelldefels. Zresztą ludzie w tym miasteczku przyzwyczajeni są do wielkich gwiazd piłki. Mają tu spokój, świetne warunki do odpoczynku, zresztą spójrz na tę plażę - mówi mi jeden z kelnerów z położonej tuż obok urokliwej promenady restauracji. A słyszałeś, że podobno Lewandowski buduje tu w okolicy nową posiadłość? - dopytuję. - Tak, ale nie w Castelldefels, a w Garraf. To jeszcze mniejsze, ale bardzo urokliwe miasteczko, mniej więcej w połowie drogi stąd do Sitges. Czytałem w lokalnej prasie, ale lokalizacja i szczegóły są ściśle tajne. Kto wie, może będzie chciał zostać w Hiszpanii nawet po zakończeniu sportowej kariery - odpowiada.
Do tej na razie daleko, bo Lewandowski w tym sezonie jest w rewelacyjnej formie. Strzela gola za golem, w La Liga ma ich już 12 po 10 meczach. - Fajnie mieć takiego sąsiada - śmieje się mieszkający w Castelldefels Jordi, gdy pytam go o kapitana reprezentacji Polski. - Często spaceruję po okolicy z moim buldogiem francuskim i kilka razy widziałem jego zielonego Bentleya. Słyszałem też, że wynajmuje dom od Marka Bartry i w zasadzie tyle - dodaje. - A turyści nie przeszkadzają tu w sezonie piłkarzom? - ciągnę rozmowę. - Nie ma ich tu aż tak wielu. Teraz po sezonie [rozmawiamy pod koniec października] plaża jest w zasadzie pusta. Tu jest naprawdę bardzo spokojnie - przekonuje.
Rzeczywiście, poza sezonem na szerokiej plaży w Castelldefels można spotkać nielicznych plażowiczów i wędkarzy. Podobnie jak w Gavie, do której docieram, spacerując plażą. Miejscowość, którą wybrał Wojciech Szczęsny, jest jeszcze spokojniejsza. Plaża nie jest już tak szeroka, jest mniej hoteli, apartamentów, ale tuż przy plaży znajduje się pięknie położony kemping. - Kto, kto?! - dopytują mieszkańcy, gdy wymawiam przy nich imię i nazwisko polskiego bramkarza. Być może wieść o tym, że nowy bramkarz Barcelony wybrał ich miejscowość, jeszcze do nich nie dotarła, albo nazwisko Polaka jest dla nich zbyt skomplikowane i trudne do zrozumienia. W zasadzie tylko jeden z wędkarzy wiedział, o kogo chodzi. Z Polski. - Mam nadzieję, że szybko wskoczy do bramki Barcelony i godnie zastąpi ter Stegena - mówi, po czym biegnie do brania, bo w miejscowości, którą wybrał Szczęsny, jest nie tylko więcej wędkarzy, ale też najwyraźniej ryb.