Były sekretarz startuje po raz drugi, cztery lata temu walczył z Grzegorzem Latą. - W związku potrzebne są zmiany, których jako sekretarz generalny nie zrobię - mówił wtedy i to samo powtarza dziś. Po porażce spadł na cztery łapy, niemal z miejsca Lato mianował go sekretarzem generalnym. Nic nowego - był nim od 1999 roku, jeszcze dzięki nieżyjącemu już Marianowi Dziurowiczowi, ówczesnemu prezesowi PZPN.
Pochodzi z Żywca, lubi podkreślać swoje góralskie korzenie i zamiłowanie do lokalnej kuchni. - Kuchnia to moja pasja. Potrafię z daleka wyczuć, jeśli danie jest nieświeże. Lubię eksperymentować, otwieram lodówkę i myślę, co można z tego zrobić.
Grać zaczął w Sole Żywiec. Lubi wspominać rozmowę z Janem Pawłem II: - "A jak tam Soła Żywiec?" - zagadnął papież. "Niestety, trochę w zapaści. Jest biedna i gra dopiero w B-klasie" - odpowiedziałem.
W latach 80. Kręcina, już jako pracownik PZPN, wyjechał na kontrakt do IV-ligowego klubu niemieckiego. - To był ewenement na skalę europejską. Tak naprawdę nie chodziło jednak tylko o sport. Moja żona cierpi na rzadką chorobę mięśni, a w Niemczech miała po prostu zapewnioną lepszą opiekę - wspomina Kręcina. Grę w Oberlidze łączył z pracą fizyczną w firmie prezesa klubu, który prowadził sieć sklepów z obuwiem.
Kręcina ma dyplom trenera I klasy i raz był trenerem reprezentacji olimpijskiej. - W 1986 roku w Korei Północnej odbywał się turniej przyjaźni drużyn olimpijskich. Szkoleniowcem tej kadry był wtedy Mieczysław Broniszewski. Bał się jednak jechać do Pjongjangu. W kraju trwały jeszcze rozgrywki ligowe i trzeba było wysłać trzeci skład. PZPN postanowił wystawić w roli trenera mnie.
Kręcina wykładał na katowickim AWF-ie teorię wychowania fizycznego. A także współzarządzał drukarnią. I był dyrektorem browaru Chociwel, z którym zdobył medal na targach poznańskich. Po zaznajomieniu się z browarnictwem wrócił - za sprawą Dziurowicza - do PZPN.
Kręcina był i wciąż jest bohaterem kilku afer.
W aferze biletowej chodziło o sposób rozprowadzania przez PZPN wejściówek na mundial w Niemczech. Prokuratura w Częstochowie umorzyła sprawę.
Kolejna - afera taśmowa. W listopadzie stracił w jej wyniku pracę. Sprawa dotyczyła budowy nowej siedziby PZPN. Na nagraniach Lato i Kręcina półprywatnie rozmawiają o pieniądzach i procentach za działkę pod nowy budynek dla związku. Kręcina broni się, że nie zna kontekstu wypowiedzi, gdyż taśm nigdy nie odsłuchał! - Rozmawialiśmy tylko i wyłącznie o moich pieniądzach - powtarza.
W tym roku przed sądem w Łodzi rozpoczął się proces w sprawie niegospodarności PZPN i działania na szkodę wierzycieli Widzewa Łódź. Gdy Kręcina był sekretarzem PZPN, związek przelał ponad 7 mln złotych z tytułu praw telewizyjnych nie na konto zadłużonego Widzewa, ale na konto firmy współwłaściciela klubu Andrzeja G. Razem z Kręciną na ławie oskarżonych jest osiem osób, w tym były prezes Michał Listkiewicz i były wiceprezes Eugeniusz K. Kręcina uważa, że proces nie jest przeszkodą w jego kandydowaniu na stanowisko szefa PZPN, bo zarzuty zostały postawione w 2008 roku, a ciągle trzeba czekać na rozstrzygnięcie. Oskarżonym grozi do ośmiu lat więzienia.
Protestuje, gdy nazywa się go "betonem". - Znam PZPN od podszewki i wiem, jak należy działać. Tyle się mówi, że trzeba natychmiast coś zmieniać, ale na takie zmiany stać tylko człowieka, który zna całą sprawę dobrze i wie, co zmieniać. Ja się nie nadaję do robienia zmian pozornych. Chcę robić prawdziwe, a do tej pory nie miałem takiej możliwości - mówił w jednym z ostatnich wywiadów.