Salvatore "Toto" Schillaci zapisał się w historii futbolu przede wszystkim kapitalnymi występami na rozgrywanych we Włoszech mistrzostwach świata 1990 r. W siedmiu meczach strzelił sześć goli, co dało mu tytuł króla strzelców, walnie przyczyniając się do zdobycia przez gospodarzy brązowego medalu. Ale od pewnego czasu nie było z nim najlepiej.
Były napastnik od lat zmagał się z nowotworem, który dał przerzuty. A niedawno trafił na oddział pneumologii szpitala w Palermo, gdyż dostał zapalenia płuc. Rodzina przekonywała, że jego stan zdrowia jest stabilny, a wyrazy wsparcia przesyłał Roberto Baggio. Niestety niedawno napłynęły fatalne wieści.
Włoskie media przekazały, że Salvatore Schillaci zmarł w wieku 59 lat. "Dla całych Włoch pozostanie na zawsze bohaterem o dzikich oczach, który sprawił, że cały kraj marzył podczas tych magicznych nocy" - tak wspomina go "La Gazzetta dello Sport".
Przyczyną śmierci był rak jelita grubego, z powodu którego Schillaci był już wcześniej operowany. "Po lekkiej poprawie, która rodziła nadzieje, sytuacja gwałtownie się pogorszyła, aż do jego śmierci dziś rano" - przekazał dziennik "Tuttosport".
Na śmierć króla strzelców MŚ 1990 zareagował Zbigniew Boniek. "Nieee….. "Toto" Schillaci. Spoczywaj w pokoju" - napisał w serwisie X były zawodnik Juventusu i Romy, dodając emotikonę serca oraz łzawiących twarzy.
Salvatore Schillaci w trakcie kariery występował w Messinie, Juventusie, Interze Mediolan oraz Jubito Iwata. Dwukrotnie zdobył Puchar UEFA i raz Puchar Włoch. W drużynie narodowej rozegrał 16 meczów i zdobył siedem bramek. Urodzony 1 grudnia 1964 roku w Palermo, był dwukrotnie żonaty, z Ritą i Barbarą, pozostawił trójkę dzieci: Jessicę, Mattię i Nicole.