Po dość sporych kłopotach wydaje się, że Real Madryt wraca na właściwą ścieżkę, przede wszystkim w La Liga. Od pięciu meczów nie zaznał porażki w lidze. W tym czasie odniósł cztery zwycięstwa, a raz podzielił się punktami. Dzięki temu awansował w tabeli. Wyprzedził nie tylko FC Barcelonę, ale i Atletico Madryt i zajął pozycję lidera. I już w sobotę miał okazję, by umocnić się na czele stawki, a także powiększyć przewagę nad największymi konkurentami. Tym bardziej że drużynie Diego Simeone powinęła się noga w 21. kolejce i jedynie zremisowała 1:1 z Villarrealem.
Tego dnia ekipa Carlo Ancelottiego mierzyła się na wyjeździe z Realem Valladolid. I nie ulegało wątpliwości, że to zespół z Madrytu będzie faworytem. W końcu rywale okupowali przed tym meczem ostatnie miejsce w tabeli. Każdy inny wynik niż zwycięstwo mistrzów Hiszpanii należałoby uznać za wielką sensację.
Ostatecznie do takowej nie doszło. Już w pierwszej połowie stroną przeważającą byli goście. Dłużej utrzymywali się przy piłce i stworzyli sobie zdecydowanie więcej okazji bramkowych, ale tylko jedna zaowocowała golem. W 30. minucie piłkę w siatce po kapitalnym podaniu od Jude'a Bellinghama umieścił Kylian Mbappe. Piłkarze Ancelottiego schodzili więc na przerwę z jednobramkowym prowadzeniem.
A co działo się w drugiej połowie? Znów geniuszem popisał się Francuz. W 57. minucie Real wyszedł z ekspresowym kontratakiem, który wykończył były piłkarz Paris Saint-Germain. Był to już piąty mecz z rzędu, biorąc pod uwagę wszystkie rozgrywki, w którym Mbappe trafił do siatki. I na tym zatrzymywać się nie zamierzał. W pierwszej minucie doliczonego czasu gry ustrzelił hat-tricka, zdobywając bramkę z rzutu karnego po brutalnym faulu na Bellinghamie.
Zobacz też: Stało się! Reprezentant Polski zmienił klub. Środowisko podzielone.
Dzięki temu zwycięstwu Real umocnił się na pozycji lidera. Po 21 kolejkach ma 49 punktów na koncie. Na drugim miejscu jest Atletico Madryt, ale ma cztery "oczka" straty. To oznacza, że drużyna Ancelottiego może być spokojna o prowadzenie nawet po następnej rundzie rozgrywek. W przypadku ewentualnej wpadki druga z ekip z Madrytu jej nie wyprzedzi.
Podobnie jak i trzecia Barcelona. Sobotnie zwycięstwo Realu ma też kluczowe znaczenie dla Katalończyków. Obecnie strata zespołu Hansiego Flicka wynosi aż 10 punktów, ale już w niedzielę Barcelona będzie miała okazję zniwelować tę różnicę do siedmiu "oczek". Tego dnia zmierzy się z Valencią, a więc przedostatnią drużyną tabeli. Szansa wydaje się więc idealna.
Komentarze (4)
Tak wygląda tabela La Liga po meczu Realu. Czarny scenariusz dla Barcelony