Superpuchar Hiszpanii. Najważniejszy rezerwowy świata

Jeden z najlepszych piłkarzy Realu Madryt w poprzednim sezonie jest bliski opuszczenia Santiago Bernabeu. W chwili rozgrywania rewanżowego meczu o Superpuchar Hiszpanii myśli Angela Di Marii będą krążyć gdzieś pomiędzy Paryżem, Londynem a Manchesterem, aby nieubłaganie wrócić tam, gdzie Argentyńczyk spędził ostatnie dni. Na ławkę rezerwowych.

W sezonie 2013/14 Angel Di Maria otrzymał nowe piłkarskie życie. Nadmiar skrzydłowych sprawił, że Carlo Ancelotti przesunął Argentyńczyka do środka boiska, powierzając mu niemal najważniejszą z ofensywnych ról. Bo zanim Cristiano Ronaldo czy Karim Benzema wpakowali piłkę do wrogiej bramki, Di Maria nadawał kombinacjom "Królewskich" ostateczny szlif. Poprzednią kampanię 26-latek zakończył z bilansem 11 goli i 26 asyst. Chwilę później został wicemistrzem świata.

- To najlepszy piłkarz Realu. Jego wejście na boisko odmieniło mecz - powiedział po wtorkowym spotkaniu o Superpuchar Hiszpanii (1:1) Diego Simeone. Wychowanek Rosario Central wszedł na boisko w 78. minucie, aby chwilę później asystować przy trafieniu Jamesa Rodrigueza.

Ofiara polityki "Galacticos"

Co ciekawe, to właśnie m.in. transfer Kolumbijczyka sprawił, że Di Maria rozgląda się za nowym miejscem pracy. W szczodrze obsadzonej linii pomocy "Królewskich" Argentyńczyk widzi dla siebie miejsce jedynie wśród piłkarzy rezerwowych. Wydaje się, że nie chce nawet podjąć rzuconej przez Rodrigueza i Toniego Kroosa rękawicy.

To o tyle zaskakujące, że w ostatnich tygodniach Ancelotti wszedł na wojenną ścieżkę z chcącym powrócić do polityki "Galacticos" Florentino Perezem i stara się za wszelką cenę zatrzymać 26-latka w Madrycie.

Dwa dni temu telewizja La Sexta poinformowała, że Argentyńczyk odrzucił kolejną propozycję przedłużenia kontraktu. "Los Blancos" zaoferowali "El Fideo" nową umowę, na mocy której zarabiałby 5 milionów euro netto za sezon. Di Maria żąda gaży o 3 miliony wyższej.

"Angel nigdy nie prosił o 8 milionów euro. Jeśli byłby najemnikiem, już dawno odszedłby z Realu" - napisała na jednym z portali społecznościowych żona Di Marii. Przedłużająca się transferowa saga nabrzmiała do rozmiarów wręcz karykaturalnych. W ostatnich dniach Bastia zamieściła na swojej stronie internetowej komunikat, w którym oficjalnie dołączyła do wyścigu o podpis 26-latka.

Paryż, Londyn, a może Manchester?

Ancelottiemu nie jest jednak do śmiechu. Włoch wolałby rozmawiać o futbolu, tymczasem od kilku tygodni na konferencjach prasowych zmaga się z lawiną pytań dotyczących transferów piłkarzy "Królewskich". - Póki co, Di Maria jest zawodnikiem Realu i będę go traktował jak zawodnika Realu. Jeśli po zamknięciu okienka transferowego nadal będzie z nami, to ja nie widzę problemu. Szukamy jednak rozwiązania tej sytuacji - wyjaśniał w czwartek Włoch.

Ze znalezieniem nowego pracodawcy Di Maria nie powinien mieć kłopotów. Jeszcze do niedawna wydawało się, że Argentyńczyk jest bliski Paris-Saint Germain. Jednak zapytany o transfer "El Fideo" Laurent Blanc odpowiedział krótko: "Nie sądzę, aby do nas przyszedł". - Jest wiele klubów zainteresowanych Di Marią, a w PSG nie zawsze możemy robić to, co chcemy - dodał Francuz, odnosząc się tym samym do karbów finansowego fair play, które włodarzom paryżan wiążą ręce. Wyjściem z tej sytuacji jest sprzedaż jednego z napastników. Francuscy dziennikarze donoszą, że bliski opuszczenia Parc des Princes jest Ezequiel Lavezzi.

W ostatnich godzinach angielscy dziennikarze wpychają Argentyńczyka w objęcia Manchesteru United i, co jest nowością, Chelsea Londyn. - On ma to, czego na Old Trafford nie ma już od dawna. Każdym zagraniem dodałby emocji. Manchester musi mieć piłkarzy, którzy są szybcy i potrafią dryblować - napisał na łamach "The Independent" Paul Scholes. Wydaje się, że Louis van Gaal chronicznie wręcz potrzebuje piłkarza, który jest w stanie w pojedynkę wygrać mecz. Kogoś w typie Di Marii. Na przestrzeni dwóch ostatnich sezonów Ligi Mistrzów Argentyńczyk posłał 47 kluczowych podań. Lepsi byli tylko Xavi (54), Franck Ribery (52), Philipp Lahm (51) i Mesut Oezil (48). Towarzystwo, w jakim znalazł się "El Fideo", doskonale oddaje piłkarską przemianę 26-latka. Dziś "El Fideo" jest genialnym kreatorem, obdarzonym znakomitym zmysłem konstrukcji. Po nieco chaotycznym, nieustannie dryblującym skrzydłowym nie ma już śladu.

Cała piłkarska Hiszpania z zapartym tchem będzie dziś spoglądała na murawę Vicente Calderon. Ale gdy tylko Real znów, tak jak we wtorek, będzie miał kłopoty z organizacją gry ofensywnej, wielu przeniesie wzrok na ławkę rezerwowych. Może się bowiem okazać, że Superpuchar Hiszpanii podaruje "Królewskim" piłkarz, który jutro spakuje walizki i opuści Madryt.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.