Superpuchar Hiszpanii. Zimny uśmiech Diego Simeone

Atlético ma przewagę po wyjazdowym remisie 1:1, ale Real na Vicente Calderón nie przegrał od 15 lat. W piątek decydująca batalia o Superpuchar Hiszpanii. Relacja na żywo o 22:30 na Sport.pl i w aplikacji Sport.pl Live.

73 proc. posiadania piłki, ponad dwa razy więcej strzałów (18:7) i podań (658:267) - statystyczna przewaga Realu w pierwszym meczu o Superpuchar Hiszpanii nie ma nic wspólnego z wrażeniami pozostawionymi na Santiago Bernabéu przez dwie najlepsze drużyny ubiegłego sezonu. "Królewscy" dominowali tam, gdzie Atlético pozwoliło im dominować. Ale w okolicach bramki Miguela Moi żarty się kończyły. Gracze Diego Simeone'a zacieśniali szyki tak, że nawet spec klasy Toniego Kroosa przez 90 minut męczył się okropnie. Miał tylko jedno kluczowe zagranie, po którym Dani Carvajal zacentrował, a odbitą piłkę do siatki wpakował James Rodriguez. Sprowadzony za 80 mln euro piłkarz zaczął na ławce, zmienił w przerwie kontuzjowanego Cristiano Ronaldo, ale najlepszy okres Real miał dopiero wtedy, gdy do gry na ostatnie 12 minut wszedł Ángel Di Maria.

Simeone nauczył Atlético grać przestrzenią w sposób mistrzowski. Drużyna oddaje rywalowi władanie nad piłką, zamykając mu miejsce pod swoim polem karnym. Mistrz Hiszpanii i finalista Champions League stracił latem czterech kluczowych graczy (Costa, Courtois, Filipe Luis, Villa), ale kosztem 95 mln euro sprowadzono innych i nowa drużyna z miejsca zaczęła grać według starej metody. Napastnik Mario Mandżukić jest pierwszym obrońcą, za nim stoi 10 ludzi zdolnych obrzydzić życie każdemu rywalowi. Na Santiago Bernabéu Atlético faulowało dwa razy częściej niż Real, dostało 5 żółtych kartek, ale jego bramkarz był właściwie bezrobotny. A kiedy w końcu "Królewscy" zdobyli bramkę, ich przeciwnik nie stracił panowania nad sobą, ale wykorzystując rzut wolny, wyrównał. Stałe fragmenty gry są firmową bronią Atlético.

Pierwszy mecz o Superpuchar Hiszpanii przebiegł więc tak, jak zaplanował Simeone. Tłumiąc radość, Argentyńczyk wszedł na konferencję prasową z miną pokerzysty i z zimną krwią wetknął palec w najczulszą dziś ranę najbogatszego klubu świata. Powiedział, że najlepszy w Realu jest Di Maria, który gra mało, bo chce odejść. Argentyński skrzydłowy zażądał od Florentino Péreza podwyżki (dziś zarabia pięć razy mniej niż Ronaldo), a wobec odmowy postanowił wyjechać z Madrytu. Prezes chce za Di Marię 60-70 mln euro, kibice pragną, by Argentyńczyk został, więc na boisku witają go owacyjnie. Carlo Ancelotti znalazł się w kropce, bo wysoko ceni skrzydłowego, ale nie wypada mu otwarcie sprzeciwiać się pracodawcy. - Di Maria powiedział nam, że zmienia klub - ogłosił w czwartek Włoch, bo sytuacja nabrzmiała jak wrzód.

Z Realu odchodzi też Sami Khedira, ale mistrza świata w Madrycie żałują mniej. Rewolucją ma być przybycie Kroosa, w którym ponad połowa czytelników dziennika "Marca" widzi najlepszego piłkarza sprowadzonego latem do ligi hiszpańskiej, choć konkurencją są cztery razy drożsi James i Luis Suárez. Niemiec sprawi, że Real zacznie grać bardziej kombinacyjnie, cała trójka pomocników (Kroos, Alonso, Modrić) to piłkarze niezwykle kreatywni. Mimo wszystko z Atlético rady sobie nie dali, z przewagi Realu w środku pola wynikało niewiele. Siłą "Królewskich" w ubiegłym sezonie była szybkość Ronalda, Bale'a i Di Marii, nie wiadomo, czy zmiana taktyki posłuży dwóm pierwszym, którzy lubią grę z kontry, bo jak tlenu potrzebują przestrzeni.

Atlético przestrzeń rywalom kradnie. Stąd Barcelona i Real, czyli naczelna para kolosów Primera División, mają z nim tak ogromne kłopoty. W pierwszym meczu z "Królewskimi" Simeone ustawił linię pomocy z samych wychowanków (Koke, M. Suárez, Gabi, Saul). Wyrównującego gola zdobył Raul Garcia, którego skuteczność wzrosła trzykrotnie, od kiedy do Atlético przybył argentyński szkoleniowiec. W Primera División to był przełom. Simeone odmienił ligę dwojga. Po raz pierwszy od dekady mistrzostwo zdobył ktoś spoza pary Real-Barça. Ponieważ klubu z Vicente Calderón nie stać na wielkie transfery, wszyscy uznawali za pewnik, że Atlético wcześniej czy później przestanie nadążać za bogaczami. Pierwszy mecz Superpucharu pokazał, że jest inaczej.

W piątek rewanż na Vicente Calderón. Być może Ancelotti zapowiadający rotacje w gwiazdorskiej kadrze zdecyduje się na sporo zmian w podstawowej jedenastce (do zdrowia wrócił Ronaldo). Włoch ogłasza, że jeśli jego drużyna zagra tak samo jak w pierwszym spotkaniu, zdobędzie trofeum. Simeone zimno się na to uśmiecha. Wie, że Real to wielki zespół, ale jego skromne chłopaki znajdą na niego sposób.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.