Poprzedni sezon był jednym z najgorszych w historii Manchesteru United. Zajął dopiero ósmą lokatę w tabeli Premier League, ale mimo wszystko władze klubu nie zdecydowały się na zwolnienie Erika ten Haga. Uwierzyły, że w kolejnych rozgrywkach wyprowadzi drużynę z kryzysu. Problem w tym, że póki co jest tylko gorzej, o czym najlepiej świadczy niedzielny mecz na Old Trafford.
Już w 3. minucie wynik spotkania otworzył Brennan Johnson. Sytuacja gospodarzy jeszcze bardziej się skomplikowała tuż przed przerwą, kiedy to czerwoną kartkę zobaczył Bruno Fernandes. Grę w przewadze rywale wykorzystali perfekcyjnie i wbili kolejne dwa gole. Manchesteru nie było stać nawet na trafienie honorowe i tym samym przegrał 0:3. Była to już trzecia porażka na sześć meczów, przez co drużyna plasuje się dopiero na 12. lokacie. Jednak nie tylko to jest upokarzające.
O niemocy i kryzysie, w jakim znajduje się Manchester, świadczą też inne statystyki. Jedną z nich przytoczył Fabrizio Romano. Piłkarze ten Haga zdobyli tylko jedną bramkę w tym sezonie na własnym stadionie i to w inauguracyjnym starciu. Tak złym wynikiem nie legitymuje się żadna inna drużyna z najwyższej klasy rozgrywkowej w Anglii. Tym samym Manchester jest najgorszy pod tym względem w lidze.
Co więcej, w sześciu meczach strzelił tylko pięć goli, a stracił aż osiem. Nie funkcjonuje prawidłowo ani ofensywa, ani defensywa zespołu. Nic więc dziwnego, że media piszą, iż cierpliwość władz klubu powoli się kończy. Na drużynę, a także samego trenera spada coraz więcej krytyki. Czy Holender straci więc posadę?
To pytanie padło na pomeczowej konferencji prasowej i skierowano je właśnie do ten Haga. Ten jednak wydaje się pewny swego i zapewnia, że nigdzie się nie wybiera. - Nie myślę o tym - rzucił na początek, cytowany przez independent.co.uk.
- Latem podjęliśmy wspólną decyzję. Zarówno ja, właściciele, jak i grupa zarządzająca postanowiliśmy zostać razem. Po dokładnej analizie oceniliśmy, co należy poprawić, jak chcemy zbudować zespół. Mieliśmy również świadomość, że do tego potrzeba czasu. Okienko transferowe nie przebiegło idealnie, dodatkowo mamy kilka kontuzji. Potrzeba czasu - podkreślał.
Ale na tym nie zakończył. Zapewnił, że ma wsparcie władz klubu. - Wszyscy płyniemy tą samą łodzią, jesteśmy po tej samej stronie barykady, zarówno właściciele, personel, jak i zawodnicy. Nie mam więc takich obaw - zakończył.
O tym, czy ten Hag faktycznie ma rację i pozostanie na stanowisku, przekonamy się w kolejnych dniach. Cierpliwość do niego coraz bardziej tracą nie tylko eksperci, ale i kibice. W mediach społecznościowych domagają się jego natychmiastowego zwolnienia. I to już nie po raz pierwszy.