• Link został skopiowany

Jerzy Dudek: 1 stycznia odchodzę z Liverpoolu

Jeszcze niedawno był na ustach wszystkich kibiców, wspaniałymi interwencjami podczas finału Ligi Mistrzów w Stambule przeszedł do historii polskiej piłki. Teraz siedzi na ławce rezerwowych zarówno w klubie, jak i w reprezentacji.

Czy jeden i ten sam rok może być i najlepszy, i najgorszy w karierze?

Można tak powiedzieć. W pewnym momencie był super, ale później fatalna kontuzja łokcia odniesiona w sierpniu na treningu wszystko zmieniła.

Nie wydaje się Panu, że ten finał Ligi Mistrzów w Stambule stanowił idealny moment na pożegnanie z Liverpoolem?

Chyba tak. Już na początku sierpnia powiedziałem sobie, że jeśli Rafael Benitez będzie konsekwentnie stawiać na José Reinę, będę musiał się z Liverpoolem pożegnać, nie patrząc na sentymenty. Plany legły w gruzach przez kontuzję. Za to mogłem odpocząć.

Jak to było z ofertą Arsenalu na początku sierpnia?

Na początku podchodziłem do tego trochę sceptycznie. Kiedy jednak dostałem sygnał, że Arsenal się mną interesuje, zacząłem się zastanawiać. Czekałem na decyzję działaczy Liverpoolu, to w ich gestii było prowadzenie jakichkolwiek negocjacji w sprawie ewentualnego transferu. Przepisy są bardzo rygorystyczne - tylko kluby mogą między sobą rozmawiać. Ja otrzymałem sygnał, że Arsenal jest zainteresowany i muszę czekać na rozwiązanie tej sprawy. Niestety, w momencie, kiedy oczekiwałem na sfinalizowanie tematu, odniosłem kontuzję. Wszystko się zawaliło. Ale uważam, że i tak miałem szczęście w nieszczęściu. Jadąc po treningu do szpitala, mówiłem żonie przez telefon: "Słuchaj, na sto procent złamałem rękę". Tak to wtedy wyglądało. Na szczęście okazało się, że jakimś cudem nie doszło do otwartego złamania i mogę wrócić do gry po trzech, a nie dopiero po sześciu miesiącach.

Co Pan sądzi o wypowiedzi Pawła Janasa, że jeśli Jerzy Dudek nie zacznie grać w klubie, to może nawet nie załapać się do szerokiej kadry na mundial?

- Mnie nikt nie musi przypominać, że jeśli nie będę regularnie grał w swojej drużynie, wówczas mogę mieć kłopot w reprezentacji. Skoro jednak trener tak mówi, to musi być konsekwentny w swoich działaniach. Nie może być tak, że jednemu albo drugiemu zawodnikowi daje kredyt zaufania przez całą kadencję, przymyka oko na jego problemy w klubie i cały czas powołuje, a teraz, gdy już została zrobiona cała czarna robota, innemu wypomina to samo po trzech miesiącach. Mnie nie trzeba dodatkowo mobilizować, zawsze traktuję swoją pracę serio. Rozmawiałem już z trenerem i powiedziałem mu, że nie musi w każdym wywiadzie podkreślać, że jeśli Dudek nie zacznie grać, to nie pojedzie na mistrzostwa. Tym bardziej że przecież nie grałem nie z powodu słabej formy, ale kontuzji. Lepiej więc niech trener Janas wstrzyma się z takimi komentarzami.

Ja nie wyobrażam sobie, że mógłbym nie bronić na mundialu. Najważniejsze będą przygotowania przed samymi mistrzostwami. Cztery lata temu przez cały sezon utrzymywałem świetną formę, którą straciłem na ostatnim obozie poprzedzającym mundial. Zresztą nie tylko ja, ale również wszyscy pozostali.

To złe przygotowania "położyły" nasz występ w Korei?

- To były nie złe, ale fatalne przygotowania. Denerwuje mnie gadanie, że reprezentacja Polski źle zagrała na mistrzostwach, ponieważ piłkarze, zamiast trenować, kręcili reklamówki. Było zupełnie inaczej. Na ostatnim obozie przygotowawczym trener Engel chciał chyba na pokaz udowodnić wszystkim, że panuje nad sytuacją. Dlatego trenowaliśmy dużo tylko po to, aby ktoś nam nie zarzucił, że trenujemy za mało. Taka jest prawda i my, piłkarze, ją znamy - mundial przegraliśmy, bo byliśmy "zajechani". Mam nadzieję, że teraz nie popełnimy tego samego błędu co cztery lata temu.

Myśli Pan, że możliwa jest sytuacja, że do czerwca siedzi Pan na ławce Liverpoolu, a następnie jedzie na mundial?

Nie. Wiem, że Benitez chce mieć w zespole dwóch bramkarzy o podobnej klasie, ale rola "strażaka" przestała mnie interesować. Przerabiałem ten wariant już za czasów Gerarda Houlliera - grałem dobrze, ale gdy wyzdrowiał Kirkland, niespodziewanie siadałem na ławce. A gdy znów coś mu się stało, wówczas trener przychodził i mówił: "Jurek, ale ty jesteś w świetnej formie. Fajnie, że wracasz do gry". Wtedy mówiłem sam do siebie: Dobra, przecież wiadomo, że już nie masz nikogo innego. Według niektórych Dudek ma taki charakter, że można go posadzić na ławce, a i tak się nie obrazi, będzie siedzieć cicho i nie zepsuje atmosfery. Ale to mnie zaczyna denerwować. Dlatego mówię stanowczo: Jeżeli w najbliższym czasie nie zacznę grać w Liverpoolu, to poproszę o transfer. Data graniczna to 1 stycznia. Jeśli do tego momentu nie wywalczę miejsca w składzie - odejdę.

Definitywnie?

Być może to będzie tylko półroczne wypożyczenie. Bardzo się przywiązuję do miejsc oraz ludzi i nie chciałbym opuszczać Liverpoolu raz na zawsze.

A jeśli zgłoszą się działacze Chelsea albo Milanu i powiedzą: Chcemy cię, ale jako dublera?

Na taki wariant się nie zgodzę. Przed mundialem muszę gdzieś grać.

Jest Pan przygotowany na wyjazd z Anglii?

Premiership poznałem już bardzo dobrze, zaaklimatyzowałem się tutaj, wiem, jaki charakter zawodnika pasuje do tej ligi. Ta wiedza i doświadczenie pozwoliłyby mi bez przeszkód tutaj zostać. Z drugiej strony - z racji tego, że mistrzostwa odbędą się w Niemczech, chciałbym również trochę lepiej poznać niemieckie boiska... Oprócz Arsenalu słyszałem o opcji w Bundeslidze, ale nie mogę zdradzić nazwy. Wiem, że jeden spośród bramkarzy odniósł kontuzję, a drugi jest już zaawansowany wiekowo, więc pojawił się temat Dudka.Daję sobie jeszcze sześć tygodni na decyzję. Mam duży sentyment do polskiej ligi, więc niewykluczone, że kiedyś jeszcze w niej zagram. Ale jeszcze nie teraz.

WynikiTabela