Brutal z mózgiem komara. To on dostał najszybszą czerwoną kartkę w historii

Niewielu jest na świecie piłkarzy, którzy w karierze wygraliby tak niewiele, a o których mówiłoby się tak dużo. Vinnie Jones, mimo że był brutalem, momentami boiskowym bandytą, stał się ikoną angielskiej piłki przełomu lat 80. i 90. Dziś dziewięciokrotny reprezentant Walii jest znanym aktorem, który szuka nowego sposobu na życie po śmierci żony.

Tydzień z... to nowy cykl na Sport.pl, w którym codziennie przez siedem dni publikujemy artykuły dotykające wspólnego tematu. Od 18 do 24 maja piszemy o najbarwniejszych postaciach w historii sportu.

- Nie był Bryanem Robsonem czy Paulem Gascoignem, ale miał tak wyrazisty charakter, że ludzie będą o nim mówić przez lata - powiedział w marcu 1998 roku Samir Hammam o Vinniem Jonesie. Były właściciel Wimbledonu nie pomylił się. Niewielu jest na świecie piłkarzy, którzy w trakcie kariery osiągnęli tak niewiele, a o których mówiłoby się tak dużo.

Zobacz wideo Lewandowski wrócił do gry! Co z przyszłością Milika i Zielińskiego? [SEKCJA PIŁKARSKA]

Sensacyjne, jedyne trofeum

Był 14 maja 1988 roku, kiedy Wimbledon sensacyjnie pokonał na Wembley mistrza kraju -  Liverpool (1:0) - sięgając po Puchar Anglii. To jedyne trofeum w historii londyńskiego klubu i jedyne, jakie zdobył w karierze Jones. Gdy dołożymy do tego awans do First Division wywalczony z Leeds United, zwycięstwo w amatorskiej lidze z Wealdstone oraz dziewięć występów w reprezentacji Walii (bez wygranej!), otrzymamy obraz poziomu, na jakim przez lata utrzymywał się piłkarz, który grał też w Sheffield United, Chelsea i QPR.

Mimo że Jones był zawodnikiem co najwyżej przeciętnym, to w pamięci kibiców funkcjonuje do dziś. Grający na pozycji defensywnego pomocnika piłkarz przeszedł do historii jako prawdopodobnie największy brutal i świr w dziejach futbolu. - Elementem niezbędnym do wygrania meczu jest sprawienie, by rywal czuł się przegrany jeszcze przed wyjściem na boisko. Każdy kto miał ze mną do czynienia, wiedział, co go czeka - mówił Jones w wywiadzie udzielonym "Guardianowi".

Jones do dziś wspominany jest za rzeczy, do których znacznie bliżej zawodnikom sztuk walki niż piłkarzom. Brutalne wślizgi, kopnięcia, a nawet ciosy pięściami były w jego przypadku częściej spotykane od celnych strzałów, efektownych podań czy eleganckich zagrań. To jednak nie może dziwić, bo to Jones był liderem "szalonego gangu", jak nazywano Wimbledon, z którym niespodziewanie ograł Liverpool i zdobył Puchar Anglii. 

Był to zresztą mecz, który doskonale oddaje styl gry tamtej drużyny i Jonesa, który już w dziewiątej minucie brutalnie sfaulował Steve'a McMahona, znakomitego pomocnika Liverpoolu. - Planowałem to przez kilka tygodni. Wiedziałem, że gdy tylko dostanie piłkę, będzie zbiegał do linii. Czekałem tam na niego. Rozwaliłem go. To był moment, w którym pokazaliśmy, że ich zniszczymy - wspominał Jones na łamach "Daily Mail". - Brutalnie się po nim przejechał. Obecnie bez wątpienia dostałby czerwoną kartkę i byłaby ona jedną z najszybszych w historii - dodał ówczesny napastnik Liverpoolu, John Aldridge.

"Ma mózg komara"

Chociaż Jones nie wyleciał wtedy z boiska, to nie znaczy, że to nie do niego należy rekord najszybciej obejrzanej kartki w historii. Do zarobienia kary potrzebował raptem trzech sekund.

 

Chociaż większość rywali i kibiców uważała Jonesa za niezrównoważonego brutala, on sam nazywał siebie "boiskowym twardzielem". W 1992 roku piłkarz został ukarany sześciomiesięczną dyskwalifikacją w zawieszeniu na trzy lata za to, co pokazał w filmie "Twardziele futbolu". Jones opowiadał tam, jak powinien grać prawdziwy obrońca, czyli jak faulować, żeby sędzia nie widział, a przeciwnik doznał jak najgroźniejszej kontuzji. - Ma mózg komara - powiedział o piłkarzu Hammam.

Kara do Angielskiej Federacji była tak dotkliwa (piłkarz musiał zapłacić też 20 tys. funtów), bo nie był to jego pierwszy występek. Pięć lat wcześniej Jonesa ukarano grzywną w wysokości 250 funtów za groźby w kierunku Kenny'ego Dalglisha. Piłkarz Wimbledonu powiedział rywalowi, że urwie mu ucho i napluje do powstałej dziury. W tym samym miesiącu wykonano jedno z najsłynniejszych zdjęć w historii, na którym widać, jak Jones ściska za jądra Gascoigne'a.

- Spodziewałem się, że straciłem szanse na założenie rodziny. Miałem raptem 18 lat, a on był wielkim, umięśnionym gościem. Wtedy jednak uświadomiłem sobie, że naprawdę muszę mieć talent, skoro facet już na początku traktuje mnie w taki sposób - wspominał po latach Gascoigne, który do dziś przyjaźni się z Jonesem.

W 1988 roku zawodnik Wimbledonu został wyrzucony z boiska i zawieszony za kopnięcie w twarz piłkarza Evertonu, Petera Reida. Rok później nałożono na niego karę 500 funtów za wykonywanie obscenicznych gestów w kierunku piłkarzy QPR. W sumie Jones zobaczył w karierze 12 czerwonych kartek. Chociaż to liczba naprawdę imponująca, to w jego przypadku może wydawać się szokująco niska.

 

Hiszpańska historia

Ale Jones rozrabiał nie tylko na boisku. Zawodnik opowiedział w mediach historię z czasów gry w Chelsea, gdzie spotkał Dennisa Wise'a, z którym zdobywał Puchar Anglii w Wimbledonie. Podczas obozu w Hiszpanii Wise pokłócił się z asystentem trenera - Stanem Ternentem. - Było naprawdę ostro. Prawie się pobili. Dennis został wyrzucony z treningu, jednak obaj nie mieli wiele czasu by ochłonąć - wspominał Jones.

Wieczorem tego samego dnia zespół spotkał się na kolacji, a napięcie między Wisem i Ternentem nie opadło. Jones: Dennis się wkurzył, wywrócił stolik i wyszedł. Stan powiedział, żebym go uspokoił, bo w innym razie może będzie się mógł szykować do powrotu. Spotkałem go przy barze, ale był tak wściekły, że nie mogłem nic zrobić. Zaproponowałem więc rewanż.

- Podeszliśmy do recepcji i powiedziałem, wskazując na Dennisa: "To pan Ternent. Zgubiliśmy klucz do pokoju, poprosimy o zapasowy". Wpadliśmy do jego pokoju i wszystkie rzeczy, jakie się tam znajdowały, wynieśliśmy na balkon. Po wszystkim zasłoniliśmy zasłony i zeszliśmy na dół.

- Chwilę później wrócił Stan, który potrzebował swojego paszportu, by wybrać się do kasyna. Paszportu oczywiście nie było na recepcji i zaczęła się awantura, która trwała około 20 minut. Kierownik hotelu poprosił Stana, by ten sprawdził, czy paszportu nie ma w jego pokoju. Wtedy wydał się nasz numer. Chociaż początkowo grozili nam wyrzuceniem z hotelu, to ostatecznie zostaliśmy. Musieliśmy jednak wszystko uporządkować, czemu Stan przyglądał się pijąc trzy piwa, które wcześniej zamówił.

Od piłkarza do aktora-celebryty

Jones karierę zakończył w 1998 roku, po kilku występach w QPR. Kilka miesięcy później były piłkarz zadebiutował w roli aktora, odgrywając rolę Wielkiego Chrisa w filmie "Porachunki" Guy'a Ritchiego. Od tamtej pory Jones odegrał już ponad 100 ról, w międzyczasie przenosząc się do USA.

Debiut Jonesa na wielkim ekranie wypadł niezwykle okazale. Jedna z branżowych gazet uznała go za najlepszego aktora w Wielkiej Brytanii, inna nazwała go największym odkryciem, a magazyn "GQ" wybrał nawet na człowieka roku. Za rolę w "Przekręcie" Jones został też wybrany najlepszym brytyjskim aktorem w plebiscycie magazynu "Empire'.

Sukcesy w filmach Ritchiego sprawiły, że piłkarz został zauważony przez największych producentów Hollywood. Obracał się w towarzystwie największych sław show-biznesu. Na ślubie Ritchiego z Madonną pozował do fotografii obok Stinga czy Mel C. ze Spice Girls. W 2000 roku zagrał u boku takich sław jak Nicolas Cage czy Robert Duvall.

W ostatnich lata Jones odegrał kilkanaście mniejszych ról w filmach i serialach. W 2016 roku angielskie media poinformowały, że były piłkarz może wcielić się w rolę Nigela Pearsona, czyli byłego szkoleniowca Leicester w filmie obrazującym karierę Jamiego Vardy'ego. Chociaż premierę produkcji przewidywano na jesień 2017 roku, to nie powstała ona do dziś.

Jones stał się gwiazdą telewizji. W 2010 roku zajął trzecie miejsce w siódmej edycji brytyjskiego "Big Brothera" dla celebrytów, a kilka lat później wystartował w "X Factorze". - Kompletnie nie umiem śpiewać. Kiedy byłem pijany wydawało mi się, że jest inaczej, ale teraz głupio byłoby się wycofać - mówił Jones w rozmowie z "The Times". 

Alkohol, sądy, bójki, operacja plastyczna

Właśnie, alkohol. Historia o byłym angielskim piłkarzu, dziś celebrycie, nie mogłaby obejść bez niego. Bo to, że były gracz Wimbledonu rozpoczął karierę aktora, wcale nie oznacza, że stał się grzecznym chłopcem. Wręcz przeciwnie. Problemy z Angielską Federacją z czasów piłkarskich Jones zamienił na kłopoty z wymiarem sprawiedliwości.

W 2003 roku Jones został oskarżony o napaść seksualną na kobietę w Kapsztadzie. Chociaż ostatecznie aktor został uniewinniony, to kilka miesięcy później został skazany za agresywne zachowanie względem mężczyzny w samolocie. Na Jonesa nałożono grzywnę w wysokości 500 funtów i skazano go na 80 godzin prac społecznych.

Pięć lat później aresztowano go po bójce w jednym z amerykańskich pubów. Jones, który został uderzony szklaną butelką, skończył z kilkudziesięcioma szwami. - Mocno ucierpiała moja twarz i nos. Musiałem poddać się operacji plastycznej. Nie uważam, żebym wyglądał jak potwór, ale ludzie mogą mieć swoje zdanie - śmiał się Jones w jednej z rozmów z "Guardianem".

Trzy lata temu aktor naraził się obrońcom praw zwierząt, po tym jak na jego profilu na Twitterze pojawiło się jego zdjęcie z ponad setką zamordowanych lisów. Znany z zamiłowania do strzelb Jones zaprzeczył autentyczności fotografii, przekonując, że na jego konto dokonano włamania. Chociaż pierwotnie opinia publiczna nie dawała wiary w wyjaśnienia Jonesa, to ostatecznie uniknął on jakiejkolwiek kary.

Nowy Jones musi żyć dalej

Aktor, jak sam podkreśla, uspokoił się przed siedmioma laty. Zaczął chodzić na spotkania anonimowych alkoholików i korzystać z usług psychologa. - Decyzja, by do niego iść, zajęła mi 40 lat. Nawet nie chcę myśleć, ile więcej mógłbym osiągnąć, gdybym zdecydował się na to wcześniej - mówił w rozmowie z "The Times".

Powodem, dla którego Jones wyraźnie zwolnił był rak skóry, o którym dowiedział się w tym samym czasie co jego żona - Tanya. - Rak to fatalna rzecz. Rywalizowałem z największymi i najgorszymi typami w lidze, brałem też udział w paskudnych bijatykach w barach, ale to właśnie teraz muszę stawić czoła najstraszniejszemu przeciwnikowi - mówił.

Jones, w przeciwieństwie do małżonki, poradził sobie z chorobą. Tanya, którą poznał jeszcze w Watfordzie, gdy miał 12 lat i poślubił 17 lat później, zmarła w lipcu zeszłego roku. Dziś, jak sam przyznaje, wiedzie życie kompletnie niepodobne do Vinnego Jonesa. 

- Można powiedzieć, że mieszkam na polu golfowym - przyznał aktor, któremu zdarza się grywać w golfa z Andym Garcią, Joe Pescim czy Justinem Timberlake'm. Częściej niż w poprzednich latach bywa na Wyspach. - Staram się pozostawać zajętym przez całe dnie. Trudno nie myśleć o tym, co się wydarzyło, ale muszę żyć dalej. Chyba nigdy się z tym nie pogodzę, na pewno nie ożenię się po raz drugi, ale muszę żyć dalej - kończył Jones w rozmowie z "Timesem".

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.