• Link został skopiowany

Przepaść między obrońcami, a ofensywnymi piłkarzami Rakowa. Dwie dwójki, kilka czwórek [OCENY]

Dawid Szymczak
Znów niedosyt! Raków Częstochowa mógł z meczu z FC Kopenhagą, słabszą niż się spodziewaliśmy, wycisnąć więcej. Pech przesądził o stracie bramki, a brak szczęścia i lepszych ofenswnych piłkarzy sprawił, że Raków nie wyrównał i skończyło się porażką 0:1. Przez cały mecz zespół Dawida Szwargi imponował w obronie, ale gorzej spisywał się w ataku. Jego piłkarzy oceniliśmy w szkolnej skali (1-6).
Fot. Grzegorz Skowronek / Agencja Wyborcza.pl

Vladan Kovacević: 2+. Ależ szkoda! Już pierwszy strzał Kopenhagi wpadł do jego bramki. I nie było to cudowne uderzenie, żadna piękna akcja, a rykoszet, który kompletnie go zmylił. Dotknął piłkę, ale nie zapobiegł golowi. Sytuacja była trudna, niewdzięczna, ale mógł zareagować ułamek sekundy szybciej albo uważniej pilnować bliższego słupka. Przez całą resztę meczu (ponad 80 minut) miał tylko jedną trudną interwencję i spisał się bardzo dobrze. Chwilę przed nią podniósł wszystkim ciśnienie, gdy zwlekał z rozegraniem piłki i niemal stracił ją na rzecz Orriego Oskarssona.

Milan Rundić: 4+. Kilku centymetrów zabrakło, by miał asystę. Zgrywając do Papanikolaou pół jego głowy było na spalonym, co pokazał dopiero VAR. Szkoda, bo cała akcja wydawała się przygotowana przez trenerów, a jej rozegranie ocierało się o perfekcję. Był niewiadomą, bo w poprzednich rundach zamiast niego grał Stratos Svarnas, ale na tle Duńczyków spisał się bardzo solidnie. Był aktywny w pressingu, dobrze wyprowadził piłkę w 5. minucie, napędzając pierwszą ofensywną akcję Rakowa. Kopenhaga nie stworzyła jego stroną żadnego zagrożenia.

Adnan Kovacević: 4. Zaraz po przejściu do Rakowa nabawił się kontuzji, dlatego dotychczas zagrał tylko w meczach z Piastem Gliwice i ze Stalą Mielec. Tymczasem na spotkanie z Kopenhagą wskoczył w miejsce szefa obrony Zorana Arsenicia i godnie go zastąpił. Nie dało się odczuć straty w defensywie, choć pewnie z Arsenicia byłby większy pożytek przy rozegraniu piłki. Zrobił jednak swoje. Oddał też niecelny strzał po rzucie rożnym.   

Bogdan Racovitan: 4-. Największy pechowiec. Mohamed Elyounoussi chcąc dośrodkowywać, trafił w niego, a piłka poleciała do bramki i zaskoczyła Kovacevicia. Później już dobrze radził sobie z Elyounoussim i był pewnym punktem defensywy. 

Fran Tudor: 4. Może znów - jak z Karabachem i Arisem - zamierza odpalić fajerwerki dopiero w rewanżu? Oby. W Sosnowcu nie pokazał zbyt wiele w ataku, choć to jego nieco przeciągnięte dośrodkowanie dało początek anulowanej akcji bramkowej. Jak zwykle - skupiony i odpowiedzialny w defensywie, a pod koniec aktywniejszy w ataku. Jeśli Raków ma awansować, potrzebuje czegoś ekstra. A Tudor potrafi to zapewnić.

Giannis Papanikolaou: 3+. Strzelił gola, którego anulował VAR. Nie była to jego wina. On swoją robotę wykonał bardzo dobrze: ustawił się odpowiednim miejscu, przytomnie główkował i pokonał Grabarę. Poza tym - aktywny w odbiorze piłki, niezatrzymujący się nawet na chwilę. Rozprowadził też akcję, po której Raków oddał pierwszy celny strzał. Szkoda, że kolejne takie próby policzylibyśmy na palcach jednej ręki. Po przerwie Kopenhaga głównie się bronił, a jednak Raków nie potrafił stworzyć okazji z gry. Zagrażał głównie po stałych fragmentach.

Gustav Berggren: 4-. Dyskretny początek, ale już pod koniec pierwszej połowy zaczął podejmować w środku większe ryzyko. Udawało mu się mijać pomocników Kopenhagi i stwarzać przewagę w ataku. Po przerwie robił to samo, a akcja 58. minuty, gdy bardzo odważnie ruszył środkiem pola, zapowiadała się na jedną z najgroźniejszych w całym meczu, ale na koniec zabrakło w niej precyzji. Od niego również Raków potrzebuje więcej impulsów w ofensywie.

Jean Carlos: bez oceny. Nie dość, że w wyjściowym składzie zabrakło Zorana Arsenicia i Stratosa Svarnasa, to jeszcze Brazylijczyk zszedł z boiska z kontuzją już w 23. minucie. To trzech podstawowych piłkarzy Rakowa. Dopóki Jean Carlos był na boisku, nieźle współpracował z Koczerhinem: raz dograł w pole karne, raz dobrze pokazywał się do gry, ale nie dostał dobrego podania.

Władysław Koczerhin: 2. Bez polotu, bez błysku i bez zaskakujących zagrań. Ofensywny piłkarz w ostatniej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów musi dać zespołowi więcej - tym bardziej że Kopenhaga długimi fragmentami broniła się głęboko i oddała Rakowowi inicjatywę. Mimo to, Ukrainiec nie stworzył groźnej sytuacji. Najczęściej brakowało mu dobrych pomysłów, a chwilami jeszcze precyzji. 

Marcin Cebula: 2. Nie dziwimy się, że po godzinie został zdjęty z boiska. To nie był jego dzień. Albo się poślizgnął, albo był na spalonym, albo dośrodkowując trafił w rywala. Na plus - daleko rzucał piłkę z autu, co Raków wielokrotnie wykorzystywał. Ale - umówmy się - od boiskowego artysty oczekujemy zdecydowanie czegoś innego. 

Fabian Piasecki: 2+. W pierwszej dobrej sytuacji zgubił piłkę przy polu karnym Kopenhagi, kilka minut później oddał pierwszy celny strzał, doszedł też do bezpańskiej piłki w polu karnym, ale zabrakło dobrego strzału. Po przerwie przepchnął Denisa Vavro, główkował jednak niecelnie, a kolejny strzał był zdecydowanie za słaby. Podawał, gdy należało było strzelać. I strzelał, gdy należało podać. Był więc aktywny, ale w kluczowych momentach brakowało mu jakości. Lepszy napastnik z tych sytuacji wycisnąłby więcej. 

REZERWOWI:

Deian Sorescu: 2+. Już pierwszej połowie zmienił kontuzjowanego Jeana Carlosa, ale wniósł niewiele. W ofensywnych akcjach brakowało mu lepszych decyzji - zwlekał z podaniem, posłał też kilka niedokładnych dośrodkowań.

Sonny Kittel: 3. Tym razem bez cudownego kopnięcia, choć zaraz po wejściu zaatakował piłkę ciosem rodem z kung-fu, a strzał minął bramkę raptem o kilka centymetrów. W rozegraniu nie dał jednak więcej niż Cebula czy Koczerhin.

Łukasz Zwoliński, Ben Lederman i Srdjan Plavsic: grali za krótko, by ich oceniać, choć najwięcej energii na boisko wniósł Serb. Może w rewanżu powinien zagrać dłużej kosztem Sorescu?

Więcej o:

WynikiTabela