Henryk Kasperczak: To będzie bardzo dobry, wyrównany mecz. Oba zespoły są w wysokiej formie, oba stworzą sobie wiele szans, więc zwycięstwo będzie zależało od skuteczności zwłaszcza takich zawodników jak Robert Lewandowski, Kylian Mbappe i Neymar.
- Obydwaj są graczami najwyższej światowej klasy. W sezonie Mbappe podobał mi się bardziej, moim zdaniem był lepszy. Ale teraz lepiej wygląda Neymar, a Mbappe chyba jeszcze dochodzi do siebie po lipcowej kontuzji kostki. W tej chwili Neymar jest tym zawodnikiem, którego oglądanie daje najwięcej satysfakcji. Zwodami, podaniami, fantazją męczy obronę przeciwnika, doprowadza do zawieruchy, chyba każdą defensywę potrafi zniszczyć. Widzę w nim pozytywną zmianę - ma większy wpływ na wynik swojej drużyny, mniej gra pod siebie. Ale nie zapominajmy, że teraz Neymar może zostać przyćmiony przez naszego rodaka, który rozgrywa wielki sezon.
- Wiele mówi o jego rekordach to, że on się nie ściga z piłkarzami z innych lig. Skuteczność Roberta trzeba odnosić do historycznych wyników. Przecież wielki Gerd Mueller w sezonie 1972/1973 we wszystkich rozgrywkach - krajowych i międzynarodowych - zdobył dla Bayernu 55 bramek, a teraz jego rekord już wyrównał Lewandowski. Jeśli strzeli jednego gola w finale, to pobije wyczyn legendy niemieckiej piłki. A jeśli strzeli Paryżowi dwa gole, to wyrówna rekord Cristiano Ronaldo sprzed kilku lat, gdy Portugalczyk zdobył 17 goli w jednym sezonie Ligi Mistrzów.
- Niestety, to prawda. Ale Lewandowski na pewno o tym nie myśli, tylko patrzy, co może zrobić. A czy nie może strzelić w finale trzech goli? Przecież może.
- Wiadomo, że Roberta. Bo jestem Polakiem i jego bramki dają mi ogromną satysfakcję. Natomiast co do stylu, to przede wszystkim obaj są zawodnikami, których w polu karnym nie można odpuścić, którym w "szesnastce" nie można dać ani trochę swobody. To wyborowi strzelcy. Tacy, którzy się rodzą raz na może nie sto lat, ale na 50, bo tyle lat temu błyszczał Mueller, a teraz rządzi Lewandowski.
- I tak, i nie. Mueller i Lewandowski to inne epoki, ale to ta sama pozycja. A Neymar nie jest typowym napastnikiem. Jako trener i jako człowiek, który piłkę kopał, wiem, że Brazylijczyk nie ma okazji strzelić aż tylu bramek. On prezentuje inne walory. I rzeczywiście trudno powiedzieć, że jest od Roberta lepszy albo gorszy.
- Obu!
- Oczywiście wybrałbym Lewandowskiego. Chciałbym mieć gwarancję skuteczności.
- W takie rozmowy nie chcę wchodzić. Powiem tak: ani Roberta, ani Neymara nie znam na tyle, żeby mówić o sprawach pozasportowych. Mówmy tylko sporcie.
- Wiem, że Neymar miał w sezonie o wiele mniej gier niż Robert [26 meczów przy 46 Lewandowskiego] i ma mniejszy dorobek [19 goli i 12 asyst, a Lewandowski 55 goli i 10 asyst]. Ale na pewno bardzo ważne będzie jak obaj zagrają w finale i kto zwycięży. Patrząc na trofea, to Neymar ma w tym roku przewagę nad Robertem. Zdobył mistrzostwo Francji, Puchar Francji i Puchar Ligi, a w Niemczech Pucharu Ligi nie ma, więc Robert ma na razie tylko dwa trofea. Jeśli Neymar miałby jeszcze Puchar Europy, to sezon 2019/2020 zakończyłby z czterema zwycięstwami. I to by było ważne. Robert powinien strzelić ze dwa gole, pomóc wygrać Bayernowi i nie będzie żadnej dyskusji, komu dać tytuł Piłkarza Roku FIFA. Prywatnie uważam, że Robertowi się to należy bez względu na wynik finału. Jego rozwój jest niesamowity, on się staje coraz lepszy, a przecież już od lat strzela mnóstwo goli. Dla naszej piłki to wielki człowiek i tytuł Piłkarza Roku dla niego byłby jeszcze lepszą reklamą dla naszej piłki. Mieliśmy kiedyś świetnych piłkarzy, ale takiego jak Robert chyba jeszcze nie. Przynajmniej jeśli chodzi o znaczenie dla zagranicznego klubu, dla mocnej ligi. Życzę jeszcze jemu i nam wszystkim, żeby więcej zrobił dla reprezentacji. Bardzo by było szkoda, gdyby przez koronawirusa nie odbyły się mistrzostwa Europy przełożone z 2020 na 2021 rok. To może być dla Roberta jedna z ostatnich szans na piękny wynik z drużyną narodową. Ale to przyszłość i to niepewna. Niech teraz Lewandowski chwyta swoją szansę.
- Między Paryżem a Marsylią animozje są najsilniejsze, ale rzeczywiście jest duża zazdrość o możliwości finansowe Paris Saint Germain. Oczywiście to problem każdej ligi, nie tylko francuskiej. Wszędzie są bogaci i biedni. Ale we Francji kibice szczególnie nie lubią Paryża, bo jego przewaga finansowa jest ogromna.
- Z Paris Saint Germain nie miałem, ale w Paryżu pracowałem w innym klubie - Racing Club de France.
- To był wielki projekt, z wielkimi gwiazdami, ale kiedy ja przyszedłem do klubu, to one odchodziły [np. Enzo Francescoli], bo miliarder Jean-Luc Lagardere już się wycofywał. Firma Matra przestała być sponsorem, graliśmy samą młodzieżą [m.in. Davidem Ginolą] i chociaż świetnie szło nam w Pucharze Francji, gdzie doszliśmy do finału, to spadliśmy z ligi. W Pucharze wyeliminowaliśmy wielkie Bordeaux i Marsylię, a finał przegraliśmy z Montpellier po dogrywce. Dostałem tytuł trenera roku od "France Football" i ofertę z Montpellier, dokąd się przeniosłem.
- Oczywiście! Bardzo się cieszę, że po wielu latach Stal wróciła do elity. W Mielcu spędziłem najlepsze lata jako piłkarz, grałem tam przez 10 lat i zawsze ten klub będę miał w sercu. Bardzo żałuję, że chyba nie będę mógł przyjechać na mecz Stali z Górnikiem Zabrze w drugiej kolejce. Zostałem zaproszony i chętnie bym z zaproszenia skorzystał, ale przez epidemię koronawirusa raczej nie wybiorę się w długą i bardzo trudną podróż, jaką miałbym z Saint-Etienne.