• Link został skopiowany

Bayern - Real. Liga Mistrzów nie do obrony

Nie udało się Realowi Vicente del Bosque, Manchesterowi United Alexa Fergusona, Barcelonie Pepa Guardioli, nie uda się też Bayernowi. Dlaczego wygranie rozgrywek dwa razy z rzędu jest tak trudne?

- Zostaniemy pierwszym zespołem, który obronił Champions League - zapowiadał po losowaniu półfinałów były piłkarz Bayernu Paul Breitner. Skrzydłowy Arjen Robben jeszcze przed rozpoczęciem fazy pucharowej opowiadał, że zespół z Monachium wciąż jest nienasycony, że napędza go właśnie obrona tytułu w Europie.

Skończyło się spektakularną klęską, już po pierwszym półfinale z Realem Bayern przestał być faworytem bukmacherów do końcowego zwycięstwa, w rewanżu doznał najboleśniejszej porażki od pięciu lat. Ostatni raz 0:4 przegrał w kwietniu 2009 r., gdy na Camp Nou sprała go Barcelona.

Na drużynę, która wygra Puchar Europy dwa razy z rzędu, czekamy 24 lata, od drugiego trofeum wielkiego Milanu Arrigo Sacchiego. Od 1992 r., gdy prestiżowe rozgrywki zmieniły się w Ligę Mistrzów, tylko czterech obrońców tytułu dotarło do finału. W obecnej formule (z 32-zespołową fazą grupową), udało się to wyłącznie Manchesterowi United (2009). Nie dała rady nawet Barcelona Guardioli, uważana za najlepszą drużynę tego stulecia, choć rok po triumfach (2009 i 2011) także uchodziła za faworyta.

W Bayernie widzieliśmy mocnego kandydata do obrony trofeum, bo wszystko wskazywało na to, że jest jeszcze silniejszy niż w poprzednim sezonie. Wszyscy najważniejsi zawodnicy zostali w Monachium, zespół wzmocnili dwaj wybitnie zdolni pomocnicy Mario Götze i Thiago Alcântara. Skoro trenera Juppa Heynckesa zastąpił Guardiola, Bawarczykom nie groziło znużenie, nowy szkoleniowiec miał dać piłkarzom nową energię. Historia pokazywała zresztą, że zmiana szefa w obronie tytułu nie przeszkadza, w latach 70. pierwszy Puchar Europy Ajaxu zdobył Rinus Michels, a kolejne dwa - Stefan Kovács. W tej samej dekadzie Bayern do trofeum doprowadził Udo Lattek, ale obroniła je już ekipa Dettmara Cramera.

Guardiola zmienił mechanizm stworzony przez Heynckesa i przegrał; dostaje mu się dziś od najpotężniejszych osobistości niemieckiego futbolu. Franz Beckenbauer mówi, że nie zdziwi się, jeśli rozbity Bayern przegra w sobotę z broniącym się przed spadkiem HSV. W czambuł zmian Guardioli potępić się jednak nie da, jego zespół jest o jeden mecz od obrony podwójnej korony (w finale Pucharu Niemiec zagra z Borussią), co wcześniej w Niemczech zdarzyło się tylko raz (Bayern w latach 2005 i 2006).

Spektakularną porażkę Bawarczyków w LM wyjaśnić trudno, podobnie zresztą jak nieudane próby poprzednich obrońców trofeum. Nie ma jednak wątpliwości, że dziś jest to wyzwanie zdecydowanie trudniejsze niż kilka i kilkadziesiąt lat temu. Kiedyś UEFA wpuszczała do Pucharu Europy tylko po jednej drużynie z każdego kraju, teraz najlepsze ligi mają po czterech reprezentantów. Kiedyś najlepsi piłkarze byli rozproszeni po całym świecie, teraz skupuje ich kilka futbolowych korporacji. Potężne kadry zdolne wygrać LM ma coraz więcej klubów, więc w drodze po drugie zwycięstwo obrońca tytułu musi eliminować zespoły równe sobie. W dwóch ostatnich sezonach Bayern w fazie pucharowej mierzył się z drużynami angielskimi, hiszpańskimi (po dwa razy), francuską, włoską i niemiecką. Gdy na przełomie lat 70. i 80 dwa razy z rzędu z Pucharu Europy cieszył się Nottingham Forest, od 1/8 finału grał z zespołami greckimi, rumuńskimi, szwajcarskimi, szwedzkimi, holenderskimi i trzema niemieckimi.

W najbliższej przyszłości triumfatorom nie będzie łatwiej, przecież w wygranie LM mierzą budowane za pieniądze szejków Manchester City i Paris Saint-Germain. Anglicy w tym sezonie pierwszy raz dotarli do 1/8 finału, Francuzi od dwóch lat minimalnie przegrywają ćwierćfinały.

Być może w następnym sezonie w ogóle nie będziemy zmuszeni zastanawiać się, czy triumfator LM obroni tytuł. Gdyby finał w Lizbonie wygrało Atlético, na pewno nie będzie faworytem kolejnej edycji. Będzie inaczej, jeśli wygra Real. Ekipa z Santiago Bernabéu sięgała po Puchar Europy dziewięć razy, ale broniła go tylko w latach 50., gdy wygrała pięć razy z rzędu. Prezes Florentino Pérez miałby zatem kolejne wyzwanie po zdobyciu upragnionej "La Decimy".

Korzystasz z Gmaila? Zobacz, co dla Ciebie przygotowaliśmy

Allianz Arena płonie, Heynckes załamany [MEMY]

Więcej o:

WynikiTabela