Lech Poznań rozczarowująco zaczął nowy sezon. "Kolejorz" poległ w eliminacjach do Ligi Mistrzów z Karabachem (2:5 w dwumeczu) i została mu rywalizacja o Ligę Konferencji Europy. Tam poznaniacy też nie zachwycali, m.in. przegrywając z Vikingurem 0:1 i w bólach awansując do kolejnej rundy. Ostatecznie jednak cel został wykonany i lechici awansowali do fazy grupowej. W ekstraklasie Lech też zaczął słabo. W czterech pierwszych meczach zdobył tylko jeden punkt. W miniony weekend wygrał jednak w końcu z Piastem Gliwice.
Kiepskiej formy lechitów upatruje się nie tylko w przymusowej zmianie trenera, ale również w działaniach Lecha na rynku transferowym. Poznaniacy nie zdołali utrzymać w zespole chociażby Dawida Kownackiego. Nie udało się też pozyskać Damiana Kądziora, choć Lech próbował wielokrotnie. Fiaskiem zakończyły się też rozmowy na temat Michała Helika, bo ten nie był zainteresowany grą w Lechu. W ostatnim czasie mówi się o tym, że Lech widziałby u siebie Bartosza Śpiączkę z Korony Kielce.
Innym napastnikiem, o którego starał się Lech Poznań, był Łukasz Sekulski z Wisły Płock. Płocczanie spisują się rewelacyjnie w tym sezonie i choć przegrali w zeszły weekend z Widzewem Łódź 1:2, to pozostają liderem ekstraklasy. Sekulski w siedmiu meczach w tym sezonie strzelił gola i zanotował asystę.
Od początku jego transfer do Lecha wydawał się mało prawdopodobny. Sekulski niedawno przedłużył kontrakt z Wisłą do 2025 roku. Ponadto, jak informował "Przegląd Sportowy", propozycja Lecha nie spełniała oczekiwań piłkarza, w szczególności pod kątem finansowym. Ale żeby do transferu doszło, to dogadać musiały się jeszcze kluby. A do tego było daleko. Powiedział o tym dyrektor sportowy Wisły Paweł Magdoń w rozmowie z "Przeglądem Sportowym". - Dziwna sytuacja. Prezes Lecha zadzwonił do naszego prezesa, porozmawiali. Ta rozmowa w zasadzie zakończyła proces transferowy. Czy pojawiła się kwota? Taką zaproponował nasz prezes. Po drugiej stronie słuchawki zapanowała cisza, więc uznaliśmy, że tematu nie ma – powiedział Magdoń.
Lech Poznań ma teraz w kadrze czterech napastników: 29-letniego Mikaela Ishaka, 32-letniego Artura Sobiecha, 20-letniego Filipa Szymczaka oraz 18-letniego Norberta Pacławskiego. Jak dotąd bramki w tym sezonie strzelał tylko Ishak.