- Znam tę drużynę i jestem przy niej od dłuższego czasu. Nie mam problemów z tym, aby mieć jasny obraz tego, co się w niej dzieje. Wydaje mi się, że stabilizacja jest potrzebna. Jakby to nie zabrzmiało, to ostatnie dwa mecze jednak były wygrane. Personalnie nie przewiduję większych zmian. O ustawieniu było zbyt dużo powiedziane i wyszedłbym na totalnego ignoranta, gdybym zagrał inaczej, niż w ostatnich meczach. Nie będzie rewolucji – mówił przed sobotnim spotkaniem Aleksandar Vuković, tymczasowy trener Legii Warszawa cytowany przez portal „Legia.com”.
I wielkiej rewolucji nie było, przynajmniej tej personalnej. Zmieniła się natomiast formacja. Mistrzowie Polski, grający pierwszy mecz po zwolnieniu Deana Klafuricia, wyszli bowiem w ustawieniu 4-4-2. Najbardziej klasycznym i ulubionym Vukovicia.
>>> Legioniści uczcili Powstanie Warszawskie. Mocna oprawa kibiców mistrzów Polski
Zmiana, poprawy gry jednak nie przyniosła. W pierwszej połowie, przynajmniej do czasu, gospodarze wyglądali podobnie, jak w pierwszym meczu II rundy kwalifikacji Ligi Mistrzów ze Spartakiem Trnawa. Byli zagubieni i zaskoczeni tym, że przeciwnik stosuje wysoki i agresywny pressing. Lechia natomiast dezorientację warszawiaków starała się wykorzystać głównie przez ataki skrzydłami, gdzie niezwykle aktywni byli Lukas Haraslin i Michał Mak. Szczególnie ten pierwszy często stwarzał zagrożenie, zazwyczaj strzałami z dystansu. Z nimi radził sobie jednak Arkadiusz Malarz.
Oprócz bocznych pomocników swoje szanse miał także Flavio Paixao. Najlepszą zmarnował w 22. minucie, kiedy znalazł się z piłką na skraju pola karnego, skąd spróbował przelobować wysuniętego Malarza. Podniósł jednak piłkę zbyt wysoko, przez co ta przeleciała nie tylko nad golkiperem Legii, ale również nad bramką.
>>> Piast Gliwice - Zagłębie Lubin 2:1. Piłkarze Waldemara Fornalika wciąż niepokonani!
Gdańszczanie swojej przewagi utrzymać jednak nie potrafili, bo im bliżej było do gwizdka kończącego pierwszą połowę spotkania, tym lepiej na murawie radzili sobie legioniści. W 36. i 39. minucie groźnie z rzutów wolnych dogrywał Carlitos, a za każdym razem jego podania na bramkę próbował zamienić Michał Kucharczyk. Mimo wszystko skutecznie tego zrobić nie potrafił – najpierw jego uderzenie obronił Dusan Kuciak, a później jego strzał głową w ostatniej chwili wybił jeden z obrońców zespołu Piotra Stokowca.
Drugą połowę gospodarze rozpoczęli równie aktywnie. Prowadzenie mogli objąć w 51. minucie, kiedy dynamicznie w pole karne rywala wbiegł Sebastian Szymański. Młody skrzydłowy nie zdecydował się jednak na strzał, zamiast niego podając do Jose Kante. Hiszpan z uderzeniem też zwlekał, co skończyło się stratą piłki.
Szymański na strzał zdecydował się kilka minut później, kiedy kolejny raz zszedł z bocznego sektora boiska do środka, minął jednego obrońcę i uderzył technicznie lewą nogą. Golkiper Lechii piłkę złapał jednak bez trudu.
>>> Łukasz Piszczek skomentował swój występ na mundialu
Gospodarze w miarę upływu czasu okazji stwarzali sobie coraz więcej, ale co z tego, skoro tak naprawdę Kuciaka nie zaskoczyli niczym. Grali statycznie, większość swoich akcji przeprowadzając w ten sam sposób. Nie pomogło przesunięcie Szymańskiego do strefy środkowej, do której ciągnęło go od samego początku meczu. Nie pomogło także zdjęcie Carlitosa, którego zastąpił Domagoj Antolić. Jeszcze w trakcie meczu w mediach pojawiło się mnóstwo informacji na temat tego, że hiszpański napastnik ma problemy z aklimatyzacją w nowym zespole, co znacząco wpływa na jego dyspozycję. - Trudno się gra, jeśli jeden z kolegów nie dojechał na mecz – powiedział przed kamerami Canal+Sport w przerwie meczu Michał Kucharczyk. Zdaniem wielu osób była to wypowiedź wymierzona właśnie w nowego snajpera mistrzów Polski.
Z Carlitosem czy bez, Legia gola Lechii nie strzeliła. W 85. minucie najlepszą okazję do tego, by to zrobić zmarnował Krzysztof Mączyński. A nawet nie tyle swoją szansę zmarnował pomocnik gospodarzy, ile fenomenalnym refleksem dwukrotnie popisał się Kuciak.
Kuciak i Malarz zdołali zachować czyste konta, a mecz zakończył się bezbramkowym remisem. Zgodnie z zapowiedziami Vukovicia rewolucji nie było – gospodarze zagrali przeciętnie, nie zachwycili i pokazali, że cały czas znajdują się w kryzysie.
Komentarze (26)
Ekstraklasa. Legia Warszawa - Lechia Gdańsk. Rewolucji nie było, zgodnie z obietnicą. Kolejny słaby mecz Legii
Nie sadze żeby nowy trener cos zrobil z Legią nie ma z kim!