Kadencja Fernando Santosa w roli selekcjonera reprezentacji Polski to pasmo niepowodzeń. Kiedy na początku 2023 roku Portugalczyk obejmował stery polskiej kadry, wiązano z nim ogromne nadzieje. Przychodził przecież selekcjoner z takim CV, jakiego nie miał żaden jego poprzednik. Santos prowadził reprezentację Portugalii w latach 2014-2022 i jego największym osiągnięciem było sięgnięcie z nią mistrzostwa Europy w 2016 roku i wygranie Ligi Narodów w sezonie 2018/2019. Nie potrafił on jednak przebudować drużyny Biało-Czerwonych.
Odejścia Fernando Santosa można było spodziewać się już od kilku dni. Bilans Portugalczyka po pięciu rozegranych meczach w ramach eliminacji Euro 2024 był fatalny. Bo jak inaczej nazwać trzy porażki z pięciu spotkań? Ostatnia przegrana 0:2 z Albanią sprawiła, że sytuacja Biało-Czerwonych w grupie E stała się bardzo trudna. Zatem decyzja PZPN o zwolnieniu Santosa z funkcji selekcjonera reprezentacji Polski nie może dziwić.
Po pięciu meczach nasza drużyna ma zaledwie sześć punktów i iluzoryczne szanse na bezpośredni awans. Zdaniem Mateusza Borka, Fernando Santos miał przekonywać Polski Związek Piłki Nożnej, że jest w stanie stawić czoła tak wielkiemu wyzwaniu i wywalczyć awans z drugiego miejsca. Dziennikarz o całej sytuacji mówił na antenie "Kanału Sportowego".
- Kontrakt Fernando Santosa opiewał do końca eliminacji, czyli do listopada. Nie było żadnej mowy dotyczącej ewentualnej premii za awans wynikającej ze spotkań barażowych - stwierdził i dodał:
- Santos, z którym rozmowy były kontynuowane, siedział lekko obrażony na cały świat. Kreślił potencjalne scenariusze, wyniki. Cały czas upierał się, że ma szansę wyjść z grupy z drugiego miejsca i wygrać 3:0 na Narodowym z Czechami - powiedział Borek.
Następnie dziennikarz stwierdził, że Santos był świadomy tego, że PZPN nie wiąże z nim przyszłości i Portugalczyk przystał na ugodę.
- Na samym końcu już wiedział, że chcą się go pozbyć. Uzyskał więc część premii, która mu przysługiwała za zajęcie pierwszego, drugiego miejsca - podsumował.
Inaczej sprawę opisywały portugalskie media, według których Santos miał przyjąć zwolnienie pozytywnie, ponieważ miała go rozczarować dezorganizacja w PZPN.
Media donosiły, że za przedwczesne rozwiązanie kontraktu PZPN miałby wypłacić Santosowi odszkodowanie w wysokości dwóch pensji, czyli około 1,4 miliona złotych.
Przed Polakami jeszcze trzy mecze w eliminacjach do Euro. Najpierw 12 października Biało-Czerwoni zmierzą się na wyjeździe z Wyspami Owczymi, a trzy dni później u siebie podejmą Mołdawię. Eliminacje zakończą się 17 listopada meczem z Czechami na Stadionie Narodowym.
Komentarze (20)
Borek ujawnił kulisy rozstania z Santosem. "Siedział obrażony na cały świat"