No i koniec. Po ośmiu miesiącach męczącej współpracy Fernando Santos rozstał się z reprezentacją Polski i trudno się dziwić. Bilans doświadczonego Portugalczyka to sześć punktów na 15 możliwych, trzy porażki w zawstydzającym stylu w pięciu spotkaniach i czwarte miejsce w słabiutkiej grupie E - tak koszmarnych eliminacji do Euro 2024 w wykonaniu reprezentacji Polski nie spodziewali się najwięksi pesymiści. Choć to nie narodowość powinna być czynnikiem decydującym o zainteresowaniu ze strony PZPN-u, to trudno sobie wyobrazić, by następcą Santosa nie został Polak. I pierwszy raz praktycznie całe środowisko jest w tym temacie zgodne.
Medialnym faworytem numer jeden jest Marek Papszun, który w lipcu rozstał się z Rakowem, z którym w ciągu siedmiu lat przeszedł drogę z drugiej ligi do ekstraklasy, gdzie w sezonie 2020/21 i 2021/22 dwa razy sięgał po wicemistrzostwo i Puchar Polski, a miniony sezon zakończył mistrzostwem.
Ale ci, którzy dobrze znają Cezarego Kuleszę, mówią nam, żeby nie przekreślać szans Michała Probierza, który w grubo ponad 200 meczach prowadził Jagiellonię Białystok, której prezesem był właśnie Kulesza. I był to wyjątkowo udany okres dla "Jagi". Problem w tym, że późniejsza przygoda Probierza z Cracovią nie rzuca na kolana. OK, w Krakowie, tak jak w Białymstoku, zdobył Puchar Polski i Superpuchar, ale w tym drugim klubie były większe ambicje.
Odezwaliśmy się do Igora Lewczuka, który pod okiem Probierza rozegrał w Jagiellonii ponad 50 spotkań, a obecnie jest zawodnikiem KTS Weszło oraz ekspertem Kanału Sportowego.
- Probierz to inteligentny trener, który wie jak dotrzeć do zawodników, ale nie mogę jego kandydatury traktować jako "sprawiedliwej". Szczerze mówiąc mocno mnie pan zaskoczył tym pytaniem, bo jakim cudem Michał Probierz miałby otrzymać taką ofertę? Bądźmy poważni, w ostatnich latach nie zasłużył na to, by w ogóle o nim myśleć w kontekście reprezentacji. Miał swój prime time, ale to było ładnych kilka lat temu - mówi Sport.pl Lewczuk.
Orędownicy pomysłu zakontraktowania Probierza podkreślają, że - w odróżnieniu od Papszuna - ma on doświadczenie w roli selekcjonera, bo od 14 miesięcy prowadzi kadrę młodzieżową do lat 21 (pięć meczów wygrał, trzy zremisował, a dwa przegrał). A skoro Probierz doskonale zna polską młodzież, to mógłby przeprowadzić długooczekiwaną zmianę pokoleniową w pierwszej reprezentacji.
- Bądźmy poważni, jakie on ma doświadczenie selekcjonera? Przecież nie można porównać młodzieżówki do reprezentacji, gdzie gra Lewandowski, Zieliński czy Szczęsny. Kompletnie inna skala jakości i oczekiwań. Aż trudno mi uwierzyć, że Probierz mógłby naprawdę zostać selekcjonerem. Poza tym nie przeceniałbym doświadczenia jako głównej cechy, bo przecież Santosowi akurat doświadczenia nie brakowało - uważa Lewczuk.
- Dużo bardziej na nominację zasłużył Marek Papszun. Kilka lat temu połowa ludzi nie słyszała o Rakowie, a dziś są mistrzami Polski i zagrają w Lidze Europy. Papszun doszedł do tego ciężką pracą i tym, że była merytoryczna. Poza tym, to podobno bardzo fajny facet, który wydaje się bardzo ciekawym nazwiskiem. Ale od razu zaznaczam, że to tylko teoria. Dziś nie da się stwierdzić, że Papszun osiągnąłby sukces z kadrą. Jak PZPN ogłosił Santosa, to wszyscy piali z zachwytu. I co? - dodaje Lewczuk.
Probierz i Papszun to nie jedyne nazwiska, z którymi łączy się kadrę. Plotkuje się także o Macieju Skorży (trener japońskiego klubu Urawa Red Diamonds), a nawet o Janie Urbanie (Górnik Zabrze), czy o... ewentualnym powrocie Adama Nawałki.
Problemem jest czas, a raczej jego brak. Już za miesiąc reprezentacja Polski zagra kolejne dwa eliminacyjne mecze z Wyspami Owczymi na wyjeździe (12 października) i Mołdawią u siebie (15 października). Szansa na wyjazd na Euro 2024 wciąż istnieje, bo choć w grupie margines błędu został ograniczony do minimum, to jeszcze pozostają marcowe baraże, w których z racji wysokiej pozycji w Lidze Narodów Polacy mają zapewnione miejsce.