Droga Arkadiusza Milika do Euro ma zakręty i długie proste. I to zarówno w szerszej perspektywie - od odsunięcia w Napoli i kilku miesięcy bez gry, po bardzo dobrą końcówkę sezonu w Olympique Marsylia, jak i w krótszej - od przyjazdu na zgrupowanie z kontuzją łąkotki w lewym kolanie, po powrót do treningów w coraz większym wymiarze. Wydawało się, że z kolanem jest coraz lepiej, bo Milik od czwartku trenował z zespołem. Najpierw pół godziny, w kolejnych dniach coraz dłużej. Gdy w piątek odbyły się dwa treningi, w obu wziął udział, choć opuszczał zajęcia, gdy rozpoczynały się treningowe mecze. Podobnie było w sobotę.
Mówiło się, że mecz z Islandią będzie dla Arkadiusza Milika ostatecznym testem. Paulo Sousa zamierzał wystawić go w sparingu choćby na kilkanaście minut, by przekonać się, czy jego kolano da sobie radę w warunkach meczowych. Od tego miał zależeć jego wyjazd na Euro. Jeśli ból okazałby się zbyt duży, selekcjoner rozważał powołanie w jego miejsce zawodnika z listy rezerwowej. Najprawdopodobniej Sebastiana Szymańskiego.
Oficjalna komunikacja PZPN mówi, że Milik jest przywracany do gry według standardowej procedury. Trudno jednak jego nieobecność na niedzielnym treningu interpretować pozytywnie.
Zarówno w sobotę jak i niedzielę z zespołem nie ćwiczył też Dawid Kownacki, któremu doskwiera rwa kulszowa. W jego przypadku rokowania są dobre. W sobotę odbył szereg zabiegów, które przyniosły 30-40-procentową poprawę. Tak szacuje dr Jacek Jaroszewski, lekarz kadry.
Pozostali zawodnicy uczestniczyli w treningu. Na początku, gdy dziennikarze mogli jeszcze oglądać zajęcia, Paulo Sousa zarządził grę na cztery małe bramki. Z pewnym utrudnieniem - piłkarze musieli przez cały czas trzymać się za ręce. Stworzyli zatem dwa węże i w ten sposób próbowali przedrzeć się pod jedną z bramek rywala. Później było podobnie. Zawodnicy dobrali się w pary i wszędzie musieli biegać razem. Wymagało to współpracy i zgrania. Początkowo nie brakowało momentów, w którym jeden z piłkarzy chciał ruszyć w lewo, drugi w prawo. Z czasem doszli jednak do większej wprawy. To kolejny drobny element budowania więzi między piłkarzami. Paulo Sousa stawia na to od początku zgrupowania.
Do Opalenicy przylecieli przedstawiciele UEFA, którzy w niedzielę po południu będą przygotowywali z zawodnikami graficzną oprawę turnieju. Wykonają zdjęcia grupowe i indywidualne. Nagrają filmy potrzebne do stworzenia animacji, które będą wyświetlane np. podczas prezentacji składów na Euro. Poranny trening był jednym zaplanowanym na niedzielę. W poniedziałek odbędzie się oficjalny trening przed sparingiem z Islandią, a we wtorek piłkarze prawdopodobnie spotkają się z premierem Mateuszem Morawieckim i wieczorem zagrają w Poznaniu ostatni mecz przed Euro.