Mateusz Klich: Wygraliśmy ten mecz, to dlaczego miałbym być niezadowolony? Pomogłem drużynie, walczyłem, biegałem. Robiłem to, czego oczekiwał trener. Trudno się nie cieszyć.
Na starcie mieliśmy problem z austriackim ustawieniem. Między liniami było wielu piłkarzy; to sprawiało kłopoty, bo napastnicy rywali zbiegali do środka i z Grześkiem Krychowiakiem mieliśmy wokół siebie ciasno. Na szczęście nie straciliśmy gola, broniliśmy się mądrze. Po przerwie zmieniliśmy ustawienie, tak jak Austria. Dzięki temu mieliśmy większą kontrolę nad grą. Mecz był wyrównany, oba zespoły miały szanse, ale to my strzeliliśmy jedynego gola…
Każdy czekał na to zwycięstwo, my też. Fajnie jest wygrywać, szczególnie z najtrudniejszym rywalem w grupie i dodatkowo na wyjeździe. Wierzę, że teraz już wszystko pójdzie z górki.
Fajnie było. Za bramką była trybuna Polaków i na pewno to nam pomogło. Zawsze lepiej gra się, kiedy jest dużo naszych kibiców. Widziałem na przykład chłopaków z Tarnovii z flagą.
Byłoby fajnie. Wygraliśmy na ciężkim terenie z dobrą drużyną, której reprezentanci grają w Bundeslidze. Wiadomo, że Austriacy to nie Niemcy, ale i tak to zwycięstwo sprawia radość.
Oprócz nas, Austria jest najsilniejszą drużyną w grupie. Wiadomo, że wy oczekujecie od nas, że wygramy wszystkie mecze, ale to się prawdopodobnie nie wydarzy. Taka jest piłka nożna. Mam więc nadzieję, że zdobędziemy jak najwięcej punktów i po prostu awansujemy z grupy.
Czemu fenomen? Dobry napastnik strzela bramki.
Pewnie, że jest! Im więcej dobrych zawodników na murawie, tym lepsza jest nasza drużyna. Dlatego bardzo cieszę się, że "Piona" wszedł i strzelił bramkę. W sumie po to właśnie wszedł.
Komentarze (0)
Austria - Polska. Klich: Po to właśnie Krzysztof Piątek wszedł na boisko
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy - napisz pierwszy z nich!