Rozmowa z Igorem Sypniewskim

Potwierdziła się zapowiedź Tadeusza Dąbrowskiego, prezesa RKS Radomsko, o hicie transferowym - piłkarzem beniaminka ekstraklasy został Igor Sypniewski.

Rozmowa z Igorem Sypniewskim

Potwierdziła się zapowiedź Tadeusza Dąbrowskiego, prezesa RKS Radomsko, o hicie transferowym - piłkarzem beniaminka ekstraklasy został Igor Sypniewski.

Sypniewski jest wychowankiem ŁKS, a grał m.in. w Orle Łódź i Ceramice Opoczno. Ostatnie cztery lata spędził w Grecji - w Kavali, Panathinaikosie Ateny, a następnie OFI Kreta. Jako zawodnik ateńskiego klubu występował w rozgrywkach Ligi Mistrzów. Latem mówiło się, że Sypniewski trafi do włoskiej Bologny, a ostatnio zainteresowany nim był niemieckie drugoligowiec Waldhof Manheim. Do transferu jednak nie doszło i teraz wychowanka ŁKS będą mogli podziwiać kibice z Radomska. - Sprowadziliśmy do RKS piłkarza, na którego nie stać nikogo w Polsce chwali się Tadeusz Dąbrowski, wiceprezes RKS.

Po podpisaniu umowy, która obowiązywać będzie przez najbliższe cztery miesiące, Sypniewski dostał w Radomsku mieszkanie. Będzie w tym czasie jeździł jaguarem należącym do prezesa Dąbrowskiego.

- Warunki kontraktu z RKS są porównywalne do tych, które miałem w Grecji - mówi Sypniewski. We wtorek nowy napastnik RKS po raz pierwszy pojawił się na treningu beniaminka.

Jerzy Walczyk: Podobno gra w RKS Radomsko to dla Pana tylko przystanek na drodze do silniejszego zespołu?

Igor Sypniewski: Na razie podpisałem kontrakt do grudnia. Jest w nim jednak opcja, że odejść mogę w każdej chwili, nawet następnego dnia. Musiałem tak zrobić, bo od dwóch miesięcy nie grałem w piłkę, więc nie wiem, na co mnie stać.

Dokąd chciałby Pan w przyszłości wyjechać?

- Trudno teraz mówić, gdzie będą występował po Nowym Roku.

Nie miał Pan ofert z greckich klubów? Przecież był Pan tam znanym piłkarzem?

- Oczywiście, że miałem, i to dużo. Ale już wcześniej zdecydowałem, że nie będę grał w żadnym greckim zespole. Sparzyłem się na tam na ludziach, a na dodatek, nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki.

Były też ponoć propozycje z ligi niemieckiej?

- Byłem w Niemczech, ale nie przyjąłem proponowanych mi warunków. Jestem wolnym piłkarzem, dlatego mogę przebierać w ofertach.

Mówiło się też, że może Pan trafić do Włoch?

- Zainteresowana była Bologna. Jednak kiedy otrzymałem zaproszenie do Włoch, byłem jeszcze zawodnikiem Panathinaikosu. Nie mogłem więc przyjąć oferty. Gdy zostałem właścicielem swojej karty zawodniczej, liga włoska rozpoczęła rozgrywki. Niestety, nie byłem przygotowany do gry, dlatego musiałem zrezygnować z Bologny.

Podobno postanowił Pan wrócić do Aten, ale już na Okęciu zrezygnował Pan...

- Nie chcę o tym mówić. Najpierw muszę zakończyć wszystkie sprawy związane z moim pobytem w Atenach. Dopiero wtedy opowiem o wszystkim.

Dlaczego tak długo nie trenował Pan w żadnym zespole?

- Przed 15 sierpnia nie mogłem ćwiczyć w żadnym klubie, bo mogłem zostać zawieszony nawet na rok.

Czy żaden z silnych polskich klubów nie był zainteresowany pozyskaniem Pana?

- Miałem propozycję z Wisły Kraków, ale żądano, bym podpisał dwuletni kontrakt.

Czy Pańska kariera piłkarska przebiega zgodnie z oczekiwaniami?

- Myślę, że tak. Dokąd grałem w Panathinaikosie, wszystko było w porządku. Niestety, potem zostałem wypożyczony na cztery miesiące do OFI Kreta, co nie wyszło mi na dobre. Obecnie jestem jednak w najlepszym wieku dla piłkarza, dlatego wierzę, że mogę jeszcze coś zwojować.

Pańskie kłopoty rozpoczęły się od kontuzji, przez co stracił Pan miejsce w składzie Panathinaikosu.

- Miałem złamaną rękę i z tego powodu pauzowałem przez cztery miesiące. Później trudno mi było wrócić do składu. Należy jednak pamiętać, że Panathinaikos posiada 30-osobową kadrę. Musiałem walczyć o miejsce, ale nie zawsze byłem w stanie wygrać, bo o grze w podstawowej jedenastce z reguły decydowały układy.

W RKS Radomsko bardzo liczą na Pana pomoc.

- Będę mógł o tym mówić dopiero po dwóch tygodniach regularnych treningów. Chcę szybko wrócić do wysokiej formy. Tadeusz Dąbrowski jest moim przyjacielem, dlatego zrobię wszystko, by pomóc jego zespołowi walce o pozostanie w ekstraklasie.

Kibice w Radomsku pamiętają Pana ze spotkań jeszcze w III lidze. Grając w barwach Orła Łódź strzelił Pan RKS dwa gole.

- Liczę, że sympatycy RKS zapomnieli już o tym i zostanę przez nich gorąco przyjęty.

Jaki wpływ na pańska karierę ma Pana ojciec, który jest Pana doradcą?

- Zawsze trzeba mieć obok siebie kogoś mądrego, dlatego często korzystam z rad mojego ojca.

Czy w sobotę zagra Pan przeciw Śląskowi Wrocław?

- Wszyscy liczą, że wyjdę na boisko przynajmniej na 15 minut. Jednak wolę zagrać w polskiej lidze dopiero za dwa tygodnie.