Za nami październikowe zgrupowanie reprezentacji Polski. W nim kadra prowadzona przez Michała Probierza przegrała 1:3 z Portugalią, a także zremisowała 3:3 z Chorwacją w ramach Ligi Narodów UEFA. Takie wyniki sprawiają, że Polska jeszcze zachowuje szanse na awans o play-offów, ale są one niewielkie. Bardziej prawdopodobny scenariusz to gra w barażach o utrzymanie w najwyższej dywizji tego turnieju.
Po meczu z Portugalią na reprezentację Polski spadła fala krytyki ze strony kibiców i ekspertów. Do tego grona dołączył także były bramkarz reprezentacji Polski, Jan Tomaszewski. Były piłkarz szczególnie pretensje miał do Maxiego Oyedele.
- Oyedele moim zdaniem dzisiaj miał udział przy dwóch bramkach, bo spóźnił się w pewnym momencie. Czy Probierz go spalił? Ależ naturalnie, że go spalił. Ten chłopak ma papiery, grał w Manchesterze, jest przygotowany do gry w seniorach, ale on nie może grać od początku. Ten chłopak się spalił. Widać było, że on te piłki szybciutko chce oddać do obrońców, ale nic z tego nie wychodzi - wyznał 76-latek w rozmowie z "Super Expressem".
Członek Klubu Wybitnego Reprezentanta, Antoni Szymanowski, który zaliczył debiut w podobnym wieku do Oyedele, nie zgadza się z opinią Jana Tomaszewskiego. - W swoim trzecim meczu grałem przeciwko NRD i dostaliśmy piątkę. Gdyby mnie wtedy zdeptano, moja kariera różnie mogłaby się potoczyć. Porażkę przyjęto wówczas jako wypadek przy pracy - powiedział w rozmowie z "Przeglądem Sportowym Onet"
- Dobrze, że takie młode chłopaki są próbowane. Kiedyś 19-letni piłkarz rzeczywiście był bardzo młody, ale już się to zmieniło. Oyedele wygląda dobrze pod względem fizycznym, ma pewność siebie. Tylko nie wiem, czy w tym momencie w reprezentacji nie ma za dużo eksperymentów naraz - dodał złoty (1972) i srebrny (1976) medalista olimpijski w tym samym wywiadzie.
W dalszej wypowiedzi uderzył w Jana Tomaszewskiego. - Wiem, że to pewnie zupełnie inne opinie niż Janka Tomaszewskiego. On zawsze musi być najgłośniejszy. Zawsze ocenia wszystkich tu i teraz, a nie w szerszej perspektywie. Wyrugować człowieka i tyle. Niech ten słynny Jan Tomaszewski przypomni sobie rok 1971 i jego debiut w reprezentacji. Przegraliśmy 1:3 z RFN, a dziennikarze go po prostu zgnoili. A teraz pierwszy do krytykowania - podsumował Antoni Szymanowski.