Leo Messi, piłkarz, dla którego zabrakło przymiotników

Kiedyś będzie można powiedzieć: Żyłem w erze Messiego - napisał hiszpański publicysta. Był jednym z niewielu, który dał głos, bo w ostatnich tygodniach gra Argentyńczyka odbiera mowę dziennikarzom, kibicom i rywalom.

Film jest fatalnej jakości. Na piaszczystym boisku, brzdąc, któremu piłka sięga niemal do kolan zaczyna akcję kilkanaście metrów przed bramką. Mija jednego rywala, schodzi na prawą stronę, wraca na środek i zdobywa bramkę. Brzdąc ma sześć lat, gra z numerem 10 i nazywa się Leo Messi.

Siedemnaście lat później tego samego piłkarza można oglądać w systemie HD. Jest ciut wyższy, nosi lepszą koszulkę, jego mecze oglądają miliony ludzi. Nie zmieniła się tylko łatwość, z którą mija kolejnych rywali i strzela gole.

W ostatnich pięciu meczach Messi trafił 11 razy. W 38 spotkaniach we wszystkich rozgrywkach zdobył aż 34 bramki. Rzecz jednak nie w statystykach, ale stylu. Messi strzela po fantastycznych zwodach, dryblingach i rajdach, które kibice kochają. Przy nim każdy obrońca wygląda jak junior, wydaje się, że tylko od jego chęci zależy, ile jednego wieczora strzeli goli.

- Na podwórku brało się piłkę, dryblowało sześciu słabych kolegów i wbiegało do bramki. On robi to w profesjonalnym futbolu - mówi Luis Enrique, były piłkarz Realu i Barcelony, dziś trener juniorów Barcy.

Szkoleniowiec Saragossy José Aurelio Gay po niedzielnej porażce z Barceloną 2:4 powiedział, że zespół Pepa Guardioli da się zatrzymać. Messiego nie. - Gdybyśmy strzelili cztery gole, on zdobyłby 12 bramek - mówił Gay.

- Nie jestem pewny, czy on jest człowiekiem - dodał rozgrywający Saragossy Ander Herrera.

Trener Osasuny José Antonio Camacho, z którą Barca gra w środę, spytany jak powstrzymać Messiego odpowiedział: To bardzo trudne pytanie. Naprawdę, bardzo trudne.

Trener Mallorki Gregorio Manzano twierdzi, że bez strzelby się nie da.

Klęskę w starciu z wielkością Messiego ogłosili dziennikarze, nie potrafiący znaleźć słów i wymyślać kolejnych tytułów oddających wielkość Argentyńczyka. Kataloński "Sport" wezwał na pomoc czytelników. Ich pomysły zostały wykorzystane we wczorajszym wydaniu.

Skapitulował też Guardiola. - Sami poszukajcie słów, by go opisać - powiedział trener.

Premier Hiszpanii José Luis Zapatero, twierdzi, że Messi jest poza zasięgiem, legenda Barcy Johan Cruyff nazywa go piłkarzem nieocenionym.

Messi odzywa się rzadko, ale wczoraj wypowiedział się w sprawie swojej wielkości. - Żeby zostać najlepszym, żeby zostać legendą, musisz zdobyć mistrzostwo świata - powiedział Argentyńczyk.

Tu zaczyna się problem. W reprezentacji prowadzonej przez Diego Maradonę Messi nie błyszczy. Selekcjoner, który przez półtora roku pracy z kadrą zapracował na opinię nieudacznika, przyleciał nawet kilka dni temu do Katalonii, aby zastanowić się, jak sprawić, aby Messi dawał tyle samo kadrze, co klubowi.

Dziś wydaje się, że tylko Maradona może sprawić, że po mundialu w RPA wciąż on będzie uznawany za najlepszego piłkarza w historii.

Messi jak Jordan, Bryant i Maradona ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.