Rywalizacja zaczyna się na parkingu. 240 śmiałkiń i śmiałków przyjechało, by stanąć w szranki na szczyrkowskich Julianach. Parking tychże nie był na to wszystko gotowy, ale jak przystało na zdeterminowanych zawodników, wszyscy ostatecznie dali radę. No, prawie wszyscy.
Zapisy, odprawa, słońce na twarzy, kasy, bilety, kolejka i ciach - strefa startu. W strefie startu jedni termosy i ciepłe kurtki, inni cykliny i gumy. Widać duży rozstrzał powagi, z jaką poszczególni zawodnicy podchodzą do tematu Zjazdu.
fot. Franek PrzeradzkiW tym roku Zjazd na Krechę nie jest ani jednym zjazdem, ani też na krechę. Zamiast tego rozstawiono tyczki i trasa przypomina bardzo łatwy technicznie supergigant. To ukłon w stronę amatorów i osób z krótszymi nartami. Nieco zmniejsza przewagę jaką dają długie i szybkie deski zjazdowe. W jednym "heacie", czyli wyścigu, startuje około dwunastu zawodników lub zawodniczek. Najszybsi z każdego wyścigu kwalifikuje się do finału, który jest rozgrywany tego samego dnia, po zakończeniu eliminacji. Oprócz tych zwycięzców szansę ma jeszcze kilka najszybszych uczestników. To ważne, jeśli akurat trafiło się do heatu śmierci.
fot. Franek PrzeradzkiW pierwszym wyścigu, wzięty z zaskoczenia (które wynikało tylko i wyłącznie z mojego rozkojarzenia) startuję i ja. Odczytanie listy, zawodnicy ustawić narty, powrót na linię startu. Żarty, żarty, uwaga, start. Biegniemy piecem 30 metrów, łokcie w ruch, ale jakoś tak kulturalnie mimo wszystko. Ten bieg i wpięcie w narty są kluczowe. Kto pierwszy ruszy z nartami na nogach, bardzo często pierwszy dojeżdża. Mi do butów przykleił się śnieg, tupnąłem nogą dwa razy, podnoszę głowę, a tu już praktycznie nikogo. Wszystko dzieje się naprawdę szybko.
fot. Franek Przeradzki"Łyżwa", kilka odepchnięć i pozycja zjazdowa. Wyprzedzanie, prostowanie, omijanie, rozglądanie. Podzielna uwaga jak najbardziej w cenie. Niby 12 osób to nie 300 ale i tak na trasie dużo się dzieje.
Serce bije szybko, lewo, prawo, prosto, meta, hamowanie. I już. W moim wypadku 50 kilka sekund dobrej zabawy, najszybsi bawili się o jakieś dziesięć sekund krócej. Piątki, podziękowania, nikt nikomu nic nie ma za złe (przynajmniej w dwóch wyścigach w których ja wziąłem udział).
Wyniki
Tego dnia ( a był to 7 luty 2015) na Julianach najszybsi okazali się:
Narty:
Anna Ścisłowicz
Jakub "Jimmy" Stryjewski (reprezentujący stajnię ABT - American Boys Team )
Snowboard
Aleksandra Kasza
Józek Gasienica Gładczan (stary zbójnik z Zakopanego powtórzył wynik z Zieleńca)
Następne przystanki imprezy to Białka Tatrzańska (21.02) i Zakopane (28.02).
Informacje i zapisy na oficjalnej stronie Zjazdu na Krechę
tekst, wideo i narażanie zdrowia wbrew woli matki: Franek Przeradzki
Lubisz takie rzeczy? Polub nas na Facebooku, będzie ich więcej - Na narty.sport.pl