Mistrzostwa Europy w lekkoatletyce. Jak Włosi pokłócili się o czarnoskórą dyskobolkę Daisy Osakue. I o to, co było pierwsze: jajko czy rasizm?

Zanim Daisy Osakue, córka nigeryjskich imigrantów z Turynu, rzuciła dyskiem do sobotniego finału, przez 10 dni to w nią rzucali: najpierw jajkiem, potem oskarżeniami, że skalała dobre imię Włoch krzycząc o rasizmie i antyimigranckich nastrojach

Daisy Osakue ma 22 lata, rodziców z Nigerii, uczelnię w Teksasie, rodzinny dom niedaleko Turynu i ogromny talent do rzucania dyskiem. Jeszcze żadna Włoszka w jej wieku nie rzucała tak daleko jak Osakue (rekord życiowy 59,72, czwarty wynik w historii włoskiej LA). I o nikim innym z włoskiej reprezentacji na mistrzostwa Europy w Berlinie nie było ostatnio tak głośno jak o czarnoskórej dyskobolce z Piemontu.  Głośniej niż o brązowym medaliście na 10 000 m Yemaneberhanie Crippie, etiopskiej sierocie wojennej, adoptowanej przez włoskie małżeństwo. Mimo, że Osakue szans na medal w Berlinie nie ma, wyłączając cuda. Dla niej sukcesem był już czwartkowy awans do finału (będzie rozgrywany w sobotę wieczorem). Dziesięć dni po tym, jak trafiła do szpitala ze zranionym okiem, i świeżo po wielkiej politycznej burzy, w której się znalazła tuż po wyjściu ze szpitala. Po groźbach, wyzwiskach, oskarżeniach, również życzeniach śmierci. Ale zacząć trzeba od jajka.

„Mówią ludziom: mamy u siebie potwora. Więc go potem atakują. Mimo że to wcale nie jest potwór”.

Jajko, które trafiło Daisy Osakue w lewe oko, raniąc delikatnie rogówkę i zostawiając wielką opuchliznę, poleciało z okna przejeżdżającego ulicą fiata doblo. Był późny wieczór 29 lipca, Osakue niedługo wcześniej przyleciała do Włoch z Teksasu, gdzie studiuje kryminalistykę i trenuje w sekcji lekkoatletycznej. Chciała spędzić w rodzinnych stronach ostatnie dni przed mistrzostwami w Berlinie. Tego wieczoru wracała ze spaceru po Moncalieri, miasteczku niedaleko Turynu, do domu rodziców.  Nie jest to najlepsza okolica, po zmroku tą ulicą spaceruje wiele czarnoskórych prostytutek i jak mówiła w pierwszych wywiadach Daisy, napastnicy musieli ją wziąć za jedną z nich. – Nie wiedzieli, że jestem sportsmenką, nie wiedzieli, że kibicuję Juventusowi, Więc musiało chodzić o kolor skóry. Zobaczyli czarną dziewczynę i to było powodem. Myśleli, że trafili na kolejną, która się nie poskarży. A ja mam głos, będę mówić. I moje pytanie brzmi: kiedy zaczniemy reagować na to co się dzieje? – opowiadała, pokazując do kamer wielki opatrunek na oku. Została trafiona z metra, wcześniej uciekła z przejścia dla pieszych na widok przyspieszającego samochodu. Mówiła, że to według niej przypadek rasizmu, i że wracając w rodzinne strony z USA czuje od pewnego czasu, jak atmosfera wokół imigrantów i osób obcego pochodzenia robi się coraz gęstsza. – Mówią ludziom: mamy u siebie potwora. Potwór jest tutaj, potwór, potwór! I niektórzy w chwili gniewu atakują tego potwora. Choć to wcale nie jest potwór – mówiła Osakue. W rozmowie telefonicznej z premierem Giuseppe Conte powiedziała, że Włochy nie są rasistowskim krajem. Ale że napastnicy działali z pobudek, które można nazwać rasistowskimi.

- Jej słowa są naszymi słowami – mówili politycy lewicy. – To nie nastroje antyimigranckie są problemem, tylko imigrancka przestępczość – odpowiadali politycy prawicy.

Premier dzwonił, bo atak jajkiem i deklaracje Osakue rozpętały polityczną burzę. Z frontem nadciągającym najpierw z lewicy, która ogłosiła, głosem byłego premiera Matteo Renziego: oto efekty podsycania niechęci do obcych przez populistyczną koalicję rządzącą Ruchu Pięciu Gwiazdek i antyimigranckiej Ligi. – Jej słowa są naszymi słowami – mówił Maurizio Martina, lider lewicowej Partii Demokratycznej. Potem był kontratak z prawicy, gdy po ujęciu sprawców ataku okazało się, że chodziło raczej o debilne żarty niż rasizm, a jeden z napastników to syn lokalnego polityka lewicy. Grupa nastolatków od kilkunastu dni atakowała w ten sposób przechodniów w Moncalieri, bez względu na kolor skóry. Dla prawicy taki obrót spraw był dowodem, że lewica się skompromitowała, wpadając w antyrządową histerię i wydając osąd przed poznaniem faktów. Lewica odpowiadała, że może w tym przypadku było inaczej, ale wzrost nastrojów antyimigranckich jest faktem, ataki o rasistowskim podłożu są faktem i głosu czarnoskórej dziewczyny nie wolno lekceważyć, nawet jeśli poniosły ją w tamtej chwili emocje i błędnie założyła, że atak na nią też był rasistowski. Prawica na to, głosem ministra spraw wewnętrznych i lidera Ligi Matteo Salviniego, że to nie wzrost nastrojów antyimigranckich jest problemem. Bo nastroje biorą się z wzrostu imigranckiej przestępczości. I tak dalej, według dobrze znanego wzoru.

Mówi, że choć obywatelstwo Włoch ma dopiero od czterech lat – urodziła się we Włoszech, ale ponieważ obydwoje rodzice byli obcokrajowcami, Osakue mogła dostać obywatelstwo dopiero razem z wejściem w pełnoletniość – to nigdy nie miała wątpliwości, że chce reprezentować ten kraj.
Pod wideo znajduje się dalsza część tekstu

STUDIO SPORT.PL. Mistrzostwa Europy w lekkoatletyce Berlin 2018. Mateusz Borkowski: Jestem gotowy na wejście do finału

Rodzina Osakue z nieciekawą przeszłością

Burza trwała, a młoda dyskobolka stała w środku. I z ofiary ataku jajkiem stała się dla wielu winną ataku: ataku na dobre imię Włoch. Słyszy teraz zarzuty, że obnosiła się ze swoją krzywdą, wydała łatwy wyrok, szuka rozgłosu. Dostaje też wiele dowodów sympatii i poparcia. Ale i czyta listy o tym, że jest „mistrzynią - mistrzynią fałszerstwa”. A jej rodzina, jak się okazało, jest dość łatwym celem. Gdy o Daisy stało się głośno, dziennikarze szybko odkryli przeszłość jej rodziców w kartotekach policji z okolic Turynu. Ojciec Daisy był wielokrotnie aresztowany za handel narkotykami i stręczycielstwo, dostał wyrok pięciu lat więzienia za te zarzuty i za przewodzenie lokalnemu gangowi Nigeryjczyków. Matka Daisy była zatrzymana pod zarzutem prostytucji.- Bez komentarza – odpowiedział ojciec Daisy na pytania “New York Timesa” o sprawy z przeszłości.  

Daisy mówi, że w dzieciństwie była wielokrotnie wyzywana od prostytutek i małp. Obywatelstwo włoskie dostała dopiero po wejściu w pełnoletność, bo takie są włoskie przepisy: jeśli obydwoje rodzice nie byli Włochami, to ich dziecko, mimo że urodziło się we Włoszech, może zostać obywatelem dopiero po ukończeniu 18 lat. Tak samo było np. z Mario Balotellim, urodzonym na Sycylii dzieckiem imigrantów z Ghany. Pojawiały się w ostatnich latach projekty zmian w prawie, które miałyby ułatwić takim dzieciom wcześniejsze nabywanie obywatelstwa. Ale do zmian nie doszło, a propozycje gorąco zwalczał Matteo Salvinii jego Liga.

Daisy łatwo nie odpuszcza

Balottelli niedawno wezwał do zmiany w takich przypadkach prawa krwi na prawo ziemi, przypomniał o swoich doświadczeniach z rasizmem we Włoszech, wzywał swój kraj do lepszej integracji, robił aluzje do Salviniego, „Drogi Mario, prawo ziemi nie jest moim priorytetem, ani priorytetem Włochów. Miłej pracy i baw się dobrze biegając za piłką – odpisał mu na Twitterze Salvini, który mówi, że jest dumny ze wszystkich prawdziwych Włochów, niezależnie od koloru skóry. A problem ma tylko z tymi „setkami tysięcy nielegalnych imigrantów”.

Do tej pory twarz takim potyczkom z politykami niechętnymi obcym dawał właśnie Balotelli, teraz pojawiła się też Osakue, która łatwo nie odpuszcza. Wikłała się w ostatnich dniach w dyskusje z obrażającymi ją w Internecie, również z życzącymi jej śmierci. Dopiero po przyjeździe do Berlina nabrała trochę dystansu. A po zaskakująco udanych kwalifikacjach – jej rekord życiowy, świetny w jej kategorii wiekowej, na liście światowej sezonu 2018 jest w drugiej setce wyników, więc już sam awans do finału był dużym wyzwaniem – mówiła, że teraz o wszystkim zapomina i cieszy się chwilą. Pytanie tylko, czy ta chwila będzie długo trwać.

Więcej o:
Copyright © Agora SA