Luka Doncić broni mistrzostwa, Polacy staną mu na drodze. "Ciężkie pytanie..."

Łukasz Cegliński
Jeśli polscy koszykarze chcą zagrać o medale mistrzostw Europy, to w środę muszą wyeliminować Słowenię z fenomenalnym Luką Donciciem. - Ciężko będzie go zatrzymać, chyba że on sam się zatrzyma. Więc to, co możemy zrobić, to nie pozwolić innym na łatwe punkty - analizuje starcie z potentatem Wojciech Kamiński, trener Legii Warszawa.

Przed środowym ćwierćfinałem EuroBasketu z broniącą mistrzowskiego tytułu Słowenią pytanie właściwie jest jedno: jak ograniczyć Lukę Doncicia? 23-letni fenomen w sześciu meczach turnieju zdobywa średnio po 28,0 punktu, ma po 7,2 zbiórki oraz 6,5 asysty. Jest jednocześnie organizatorem i egzekutorem, na boisku potrafi wszystko. W trzech ostatnich meczach z Niemcami, Francją i Belgią rzucał odpowiednio 36, 47 i 35 punktów.

Zobacz wideo Hit. Lewandowski tańczył z ojcem Boatenga. "Nie wychodziłby z dyskoteki"

No więc jak go ograniczyć? – Na EuroBaskecie rywale grali przeciwko Donciciowi różne rodzaje obrony, ale przeważnie nic nie działało – mówi Wojciech Kamiński, były asystent w reprezentacji, obecnie trener Legii Warszawa. - I jakkolwiek nie uważam, że powinniśmy zostawić Doncicia samego sobie, bo tak robić nie wolno, to trener Igor Milicić ze swoim zespołem powinien zastosować taki sposób obrony, w jakim zespół czuje się najmocniejszy. Chodzi o to, żeby wykorzystać to, co ma się przygotowane, co działa. Grać tym, co się ma wytrenowane, grać nawykowo, a nie kombinować.

- Patrząc na to, jak przeciwko Słowenii i Donciciowi grały w defensywie inne drużyny, to najczęściej stosowano przekazywanie krycia po zasłonach – zauważa Kamiński. - To oczywiście jest zdradliwe, bo inteligencja boiskowa najlepszych koszykarzy, w tym Doncicia, pozwala im wybierać sobie najsłabszego obrońcę. Niemcy próbowali uchronić w defensywie podkoszowego Jensa Voigtmanna, żeby Słoweńcy nie grali z nim jeden na jednego, ale rywale byli tak cierpliwi, że i tak doprowadzali do sytuacji, w których Voigtmann musiał bronić Doncicia i wtedy był momentalnie atakowany.

Koszykówka oparta na akcjach z zasłonami, po których defensywa musi reagować zamianą krycia lub chwilową reakcją innego zawodnika, często wyklucza delegowanie na gwiazdę drużyny przeciwnej najlepszego obrońcy. W polskim zespole jest nim Michał Sokołowski – uniwersalny skrzydłowy, który ma wszystkie predyspozycje do twardej gry w defensywie. Czy on mógłby być plastrem Doncicia, który przykleja się do niego i odcina od piłki?

- „Sokół" jest świetnym obrońcą i bardzo dobrym zawodnikiem, ale w reprezentacjach Niemiec, Litwy czy Francji też są znakomici koszykarze z Euroligi czy NBA. Oni próbowali Doncicia zatrzymać, ale nie dali rady. „Sokół" może próbować to zrobić, oczywiście, ale moim zdaniem najważniejsze będzie to, by nie pozwalać Słoweńcom na łatwe punkty, nie dać im się rozpędzić. Pamiętać o zatrzymaniu szybkiego ataku, o dobrym powrocie do obrony, o zastawieniu, o lewej ręce Gorana Dragicia. No i my w ataku musimy zagrać bardzo dobre spotkanie, by dać sobie szansę na zwycięstwo – zaznacza Kamiński.

I tu przechodzimy do sedna jego toku myślenia – Słowenia to nie tylko Doncić. Owszem, on jest w tej drużynie najważniejszy, ale nie tylko on jest klasowym koszykarzem. - Warto zauważyć, że w meczu Słoweńców z Belgami wiele ważnych akcji odbywało się bez jego udziału, w momentach, w których Doncić siedział na ławce lub był trochę z boku. Bo Słowenia to nie tylko on - ważne rzuty trafia Klemen Prepelić, mocno atakuje Goran Dragić, znany nam z polskiej ligi Edo Murić walczy na desce, skuteczny jest Mike Tobey, a Vlatko Cancar, zawodnik z NBA, wchodzi z ławki. Przy każdym z nich trzeba pokazać mocne defensywne fundamenty – podkreśla Kamiński.

Drugim po Donciciu strzelcem Słowenii jest Dragić – 36-letni leworęczny rozgrywający, który rozegrał ponad 900 meczów w NBA. Goran zapowiada, że kończy przygodę z reprezentacją, ale na EuroBaskecie wciąż błyszczy – rzuca po 14,5 punktu, notuje po 3,7 asysty. Naturalizowany Amerykanin Mike Tobey solidnie gra pod koszem – zdobywa po 11,8 punkty oraz 7,0 punktu. Średnio po 10 punktów rzuca Cancar, po 8,8 zdobywa Prepelić.

- Samego Doncicia ciężko będzie zatrzymać, chyba że on sam się zatrzyma. Więc to, co możemy zrobić, to nie pozwolić innym na łatwe punkty. Wiadomo, że jak będziemy pomagać przy wejściach Doncicia, to z natury rzeczy Słoweńcy będą mieli otwarte rzuty na obwodzie. Ale musimy uważać, żeby nie przegrywać z nimi jeden na jednego, nie mylić się na zasłonach w akcjach, w których Doncić będzie z boku – dodaje trener Legii.

Kamiński jednocześnie docenia obronę reprezentacji Polski i wskazuje, jak ewoluuje defensywna gra biało-czerwonych za kadencji Igora Milicicia. - Trener zrezygnował z kilku rzeczy, które nie przynosiły efektów, wprowadził nowe rozwiązania i trzyma się tych, które przynoszą dobry skutek.

- W lutym z Estonią graliśmy obroną strefową przy wyrzucie piłki zza linii końcowej i zostaliśmy skarceni. Trener z tego zrezygnował, a na EuroBaskecie właściwie w ogóle nie oglądamy strefy, no może poza meczem z Serbią. W pozostałych były ewentualnie jakieś wstawki, ale krótkie, bo na pewnym poziomie przeciwnicy szybko potrafią znaleźć przewagi, więc strefa niewiele daje.

- Zmieniliśmy też obronę akcji z zasłonami – spychamy zawodników z piłką na stronę słabą i to jest też coś, czego trener Milicić dotychczas w reprezentacji nie stosował. Generalnie dominuje obrona każdy swego – zauważa Kamiński.

Jeśli Słowenia ma Doncicia i Dragicia, to liderami Polski są Mateusz Ponitka i A.J. Slaughter. Pierwszy gra bardzo wszechstronnie, notuje po 13,2 punktu, 4,8 zbiórki oraz 6,3 asysty i trochę jak Doncić – robi na boisku to, czego najbardziej potrzebuje drużyna. Slaughter ze średnią 14,0 punktów na mecz jest z kolei najlepszym strzelcem zespołu, trafia bardzo dobre 39 proc. rzutów za trzy. Ważne role w ofensywie pełnią też wspomniany Sokołowski oraz Aleksander Balcerowski.

Gdzie w starciu z klasowym rywalem szukać polskich przewag w ataku? - Ciężkie pytanie… - zawiesza głos Kamiński. - Odpowiem tak: trzeba liczyć na to, że dobry dzień będzie miał ktoś spoza czwórki Ponitka, Slaughter, Balcerowski i Sokołowski. Ich dobra gra jest konieczna, ale któryś z rezerwowych też musi mieć swój dzień. To może być Jakub Garbacz, to mogą być Michał Michalak czy Aaron Cel – w meczami z Izraelem czy Holandią oni też ciągnęli grę, pomogli w wygranych celnymi trójkami. Myślę, że bez ich trafień będzie bardzo ciężko. Oni potrafią „zapalić" i trafiać seryjnie – jeśli trafią z formą na ten mecz, to będziemy mieli szansę – uważa Kamiński.

- Musimy zagrać świetnie w obronie, liczyć na naszych czterech kluczowych zawodników i wsparcie z ławki. Świetnie w tych mistrzostwach odnajduje się Cel, ale jemu – podobnie jak Slaughterowi – ciężko grać na wysokim poziomie w każdym meczu. Zresztą większość drużyn ma problem utrzymania wysokiej intensywności i dobrej formy w każdym meczu. Widzimy to po niespodziankach, które się zdarzają. Dlatego Słowenia, która w grupie śmierci ograła wszystkich mocnych rywali i przegrała tylko z Bośnią i Hercegowiną, też może mieć słabszy dzień. Tylko jeśli tak się stanie, to będzie trzeba to umieć wykorzystać – kończy trener Legii.

Mecz Słowenia – Polska w ćwierćfinale EuroBasketu odbędzie się w środę o 20.30. Transmisja w TVP Sport, relacja na żywo na Sport.pl.

Więcej o: