"Kolor włosów zmienia jak Rodman, ale gra jak Pippen". 19-letni Polak robi furorę

Łukasz Cegliński
Kolor włosów zmienia tak często jak Dennis Rodman, ale gra jak Scottie Pippen - może być koszmarem dla obrońców i utrapieniem dla atakujących. Jeśli niespełna 19-letni Jeremy Sochan wciąż będzie wzbudzał takie zachwyty wśród znawców basketu, to niewykluczone, że już za kilka miesięcy dostanie się do NBA.
Zobacz wideo Jeśli pamiętacie "Kosmiczny mecz", to mieliście świetne dzieciństwo

O tym, że amerykańscy eksperci widzą Jeremy’ego Sochana w tegorocznym drafcie do NBA, pisaliśmy na Sport.pl na początku stycznia. Nastoletni reprezentant Polski, wszechstronny skrzydłowy mierzący 204 cm wzrostu, rozegrał wówczas kilka niezłych spotkań, potem z rytmu wybiła go kontuzja kostki. Teraz student pierwszego roku uczelni Baylor znów zalicza dobre mecze – średnie z 10 ostatnich spotkań to 9,8 punktu i 6,7 zbiórki, w trzech z nich Sochan zdobywał swoje rekordowe w NCAA 17 punktów.

A w niedawnym meczu z wysoko notowanym Kansas, który jego zespół wygrał 80:70, Polak zagrał tak dobrze, że Mike Schmitz, ceniony ekspert ESPN oceniający młode talenty z całego świata, zmontował pięciominutowy filmik z jego zagraniami.

Gra Sochana została w nim rozłożona na czynniki pierwsze, a docenione zostały nie tylko celne rzuty czy udane bloki. Schmitz wypunktował wszystkie atuty Polaka, ich lista jest długa: kreatywna gra z piłką, wykorzystywanie w ataku szybkości lub wzrostu w zależności od obrońcy, aktywna walka o zbiórki ofensywne, przejmowanie w obronie rywali z każdej pozycji, twardo defensywa przeciwko wyższym i silniejszym przeciwnikom, aktywna gra bez piłki i w obronie, i w ataku.

- To rzadki przypadek młodego koszykarza, który w akcjach dwójkowych może grać z piłką lub stawiać zasłony – zauważył też Schmitz.

"Jest niezastąpiony w obronie, bo może pilnować rywali grających na każdej pozycji"

Nie są to spostrzeżenia nowe, talent i możliwości Sochana znane są od kilku lat. Istotne jest to, że reprezentant Polski pokazuje je na coraz wyższym poziomie i w trudnych dla zespołu momentach. Baylor dopadła ostatnio plaga urazów, 12 lutego kontuzja kolana wykluczyła do końca sezonu podkoszowego Jonathana Tchamwę Tchatchoua, rotacja zespołu zawęziła się do ledwie siedmiu graczy. Sochan dostał większą rolę i odnajduje się w niej dobrze.

- Kluczowa jest jego wszechstronność – mówi Sport.pl John Werner z lokalnej gazety "Waco Tribune-Herald", która relacjonuje mecze drużyny Baylor. – Sochan może grać wszędzie: jako rozgrywający, skrzydłowy, środkowy. Ostatnio częściej występuje właśnie na tej ostatniej pozycji, ale równocześnie zdarzają się sytuacje, gdy bierze piłkę w ręce i zaczyna akcję. No i jest niezastąpiony w obronie, bo może pilnować rywali grających na każdej pozycji.

Zachwyty nad reprezentantem Polski to dowód na to, jak zmieniła się koszykówka. Wszechstronność zawsze była w cenie, ale teraz sposób gry zmierza w kierunku totalnej wymienności ról, do której Sochana predysponują idealne wręcz warunki fizyczne. Jest na tyle duży, by przeciwstawiać się jeszcze wyższym rywalom i walczyć w polu trzech sekund, ale jednocześnie jego sprawność i zwinność pozwalają być skutecznym w każdej sytuacji na obwodzie. I w obronie, i w ataku.

Słowem, Sochan ma wszystko, czego potrzebują drużyny z NBA. Nastolatek z Baylor regularnie umieszczany jest na eksperckich listach kandydatów do wyboru w pierwszej rundzie draftu, choć on sam żadnych decyzji odnośnie przyszłości jeszcze nie podjął. Ze spokojem czeka na to, co się wydarzy – nie wyklucza gry w NCAA także w przyszłym sezonie, ale zdaje sobie sprawę, że zainteresowanie ze strony klubów NBA będzie trzeba wykorzystać.

"Wiem, że będę miał nad nim krok przewagi i łatwiejszą drogę do kosza"

Sochan unika konkretnych deklaracji, ale ostatnio dość szczegółowo opisywał swoje silne strony w rozmowie z poświęconym Baylor serwisem Sic’em 365. Opowiedział m.in. o powtarzalnych i coraz częściej skutecznych akcjach, które zaczyna od kozłowania, a kończy piwotami. – Czuję się w nich bardzo pewnie, bo gdy wchodzę pod kosz i zaczynam się obracać robiąc zwód, to czuję, że przeciwnik jest minimalnie spóźniony. Wiem, że będzie potrzebował chwili, by znów do mnie doskoczyć i próbować zablokować rzut – wyjaśniał Sochan.

- Z kolei w sytuacji, w której przeciwko mnie broni wyższy gracz, mam przewagę szybkości. Rywal musi podejść, bo wie, że mogę też rzucić z dystansu, a ja wtedy już wiem, że będę miał nad nim krok przewagi i łatwiejszą drogę do kosza – dodaje reprezentant Polski.

Oczywiście, w jego grze wciąż są elementy do poprawy. Przede wszystkim - jeśli mówimy o pożądanej totalnej wszechstronności - jest to rzut z dystansu. Sochan w tym sezonie trafia 29 proc. trójek i pod tym względem jest jednym z najsłabszych w drużynie. Na wyższym poziomie rywale będą mogli go odpuszczać, cofać się i utrudniać tym samym przedarcie się pod kosz.

Skuteczność wszystkich rzutów Sochana też jest nieregularna – w ostatnich czterech meczach było to odpowiednio: 6/9, 3/11, 5/9 i 0/4. Pole do poprawy jest duże, podobnie jak pod względem ustabilizowania poziomu gry czy unikania fauli. Ale plusy na pewno górują nad minusami i, jak zauważył Schmitz w swojej analizie, Sochan robi na boisku wiele małych rzeczy, które pomagają drużynie w wygrywaniu. I przypomnijmy - mówimy o zawodniku, który ma niespełna 19 lat, a w USA gra swój pierwszy sezon.

"Kolor włosów zmienia tak często jak Rodman, ale gra bardziej jak Pippen"

Wspomniane wygrywanie w przypadku Baylor z tygodnia na tydzień staje się coraz ważniejsze. Obrońcy mistrzowskiego tytułu w NCAA w tej chwili mają bilans 25-5, w ogólnokrajowym notowaniu AP zajmują trzecią pozycję. Kontuzje zawodników i zawężona rotacja stawiają pod dużym znakiem zapytania szanse na obronę tytułu, ale Baylor wciąż jest w gronie kandydatów do jego zdobycia.

I im dłużej zespół będzie walczył w tzw. Marcowym Szaleństwie, w którym 64 drużyny rywalizują o mistrzostwo w systemie pucharowym, tym więcej okazji będzie miał Sochan, żeby zaprezentować się skautom NBA. Pokazać swój talent, umiejętności i potencjał.

A także, być może, nowy image. W rozważaniach na tematy sportowe są to kwestie drugoplanowe, ale Sochan przyciąga wzrok nie tylko dobrą grą. Sezon zaczynał z szopą sprężynek w kolorze blond, później nagle ogolił głowę na krótko zachowując jasną barwę włosów, teraz przefarbował je na zielono.

To oczywiście zostało odnotowane: "W sobotni wieczór wszyscy się przekonali, że Baylor znów jest kandydatem do gry w Final Four, choć tym razem zespół wygląda nieco inaczej niż rok temu. Może się okazać, że gwiazdą zamieszania będzie debiutant z Anglii, który kolor włosów zmienia tak często jak Dennis Rodman, ale gra bardziej jak Scottie Pippen" – napisano o meczu Baylor – Kansas w serwisie "The Athletic".

Na marginesie: kraj pochodzenia przy opisywaniu Sochana też zmienia się często. Koszykarz jest synem Amerykanina i Polki, urodził się w USA, wychowywał w Wielkiej Brytanii, ale reprezentuje Polskę. Pod względem kulturowym jest tak wszechstronny, jak na boisku.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.